Prawo i Sprawiedliwość razem z mediami narodowymi promuje ostatnio wizję jakoby polska onkologia była krainą miodem i mlekiem płynącą wśród wszystkich dziedzin medycyny w kraju. To w nią inwestowane mają być olbrzymie nakłady finansowe, a prezydent Andrzej Duda zapowiada wpompowanie kolejnych 10 mld zł do 2030 roku. Czy rzeczywiście jest tak różowo? Zapytaliśmy o to onkologa klinicznego, profesora Wiesława Jędrzejczaka.
Do akcji wkroczyło TVP, które dorobiło do tych danych sielankową wizję onkologicznego "dobrostanu". Dopełnił ją w sobotę prezydent Andrzeja Dudy, który zapowiedział, że do 2030 roku polska onkologia ma dostać łącznie kolejne 10 miliardów złotych. Eksperci jednak nie są tak optymistyczni jak głowa państwa.
Dofinansowanie, o którym powiedział prezydent, będzie w głównym stopniu przeznaczone na profilaktykę, a nie pomoc tym, którzy już są chorzy. Finansowanie większego spektrum terapii lekowych oraz skrócenie kolejek do specjalistów w tej dziedzinie – to są największe problemy, na które zwracają uwagę znawcy tematu.
A co o tej sytuacji sądzą onkolodzy? Rozmawiamy z prof. Wiesławem Jędrzejczakiem, wybitnym polskim hematologiem i onkologiem klinicznym.
Posługując się terminologią medyczną – co najbardziej dolega polskiej onkologii?
Prof. Wiesław Jędrzejczak:To zależy, bo onkologia jest bardzo rozległą dziedziną, w której mieści się wiele różnych spraw. To, co najbardziej bulwersuje ludzi, to konieczność organizowania zbiórek publicznych i niedostępność leków, zwłaszcza tych nowoczesnych i drogich, które udowodniły swoją skuteczność w walce z danym nowotworem.
Oczywiście nie jest tak, że nie ma wcale tej dostępności w naszym kraju, ale jest ona znacznie ograniczona i dedykowana tylko tym grupom najbardziej potrzebującym lub tym, które są łatwe do zakwalifikowania do danego programu lekowego. Natomiast te osoby, które trudniej zidentyfikować, zrobić to w oparciu o tzw. kryteria miękkie, lub nie można tego zrobić wcale, ta dostępność leków jest znacznie ograniczona.
Czyli problemy są! A rząd, którego przekaz wzmacniają media narodowe, twierdzi, że w onkologii jest o wiele lepiej, niż za czasów jej poprzedników i inwestowane są w nią kolejne miliardy. To jak to w końcu jest?
Każda ekipa rządząca odniosła jakieś sukcesy i jakieś porażki. Zawsze tak było i będzie, bo nie wszystko się da załatwić. Wspomnieliśmy o problemie lekowym, a drugim z nich jest kwestia niedostosowania struktury opieki onkologicznej do potrzeb chorych.
Obecnie opiera się ona na monospecjalistycznych szpitalach onkologicznych, które znajdują się w każdym województwie. Dobrze, że one istnieją, ale są one dedykowane głównie dla tych pacjentów, u których nowotwór jest jedynym problemem.
W chwili obecnej mamy do czynienia z 160 tysiącami nowych zachorowań na choroby nowotworowe rocznie i są to często trochę inni pacjenci, ponieważ nowotwór jest u nich jednym z wielu schorzeń. To głównie osoby starsze, tzw. pacjenci wielochorobowi, u których nowotwór wymaga jednoczesnego leczenia wraz z chorobami np. układu oddechowego, pokarmowego lub krążenia. Szpitale monospecjalistyczne nie są przygotowane na ich leczenie.
Co więc należałoby zrobić?
Nadeszła pora, żeby onkologię wprowadzić do normalnego obiegu medycyny, bo wszystkie specjalności w jakiś sposób wzajemnie się uzupełniają. Nie może być tak, że onkologia jest spychana na wydzielony tor. Obok oddzielnych szpitali onkologicznych powinny istnieć oddziały onkologiczne w pozostałych szpitalach
Nazywam to taką "drugą nogą onkologii", która mogłaby być rozwijana w ośrodkach akademickich lub po prostu w szpitalach wielospecjalistycznych. I tak na pierwszym piętrze będzie leczony byłby nowotwór pacjenta, na trzecim założono by mu stent, na szóstym przeprowadzono mu dializę itd.
W tym pomyśle pomogłoby może 10 miliardów złotych, które w ostatnią sobotę obiecał dla onkologii prezydent Andrzej Duda, ale te pieniądze, według ekspertów, mają pójść głównie na profilaktykę onkologiczną...
Myślę, że aż takie pieniądze nie są potrzebne na profilaktykę. Owszem, profilaktyka jest ważna, bo to ona w jakimś stopniu wpływa na ograniczanie palenie tytoniu, który jest główną przyczyną zachorowań na choroby nowotworowe. Ale to kwestia bardziej edukacji i szkolnictwa, a nie medycyny. Tutaj nie potrzeba aż takich nakładów finansowych.
Można by było te 10 miliardów złotych wydać je inaczej?
Tak, myślę, że nie tędy droga, bo mamy teraz do czynienia ze stale powiększającą się grupą pacjentów wielochorobowych, w podeszłym wieku, do których trzeba dostosować całą strukturę leczenia.
Dodam także, że wśród tych osób leczenie onkologiczne wymaga mniejszych nakładów finansowych, bo potrzebują one mniej agresywnego i toksycznego leczenia niż osoby młode. Tym samym wzrosłaby także skuteczność leczenia.
*** Wiesław Wiktor Jędrzejczak – polski lekarz, specjalista chorób wewnętrznych, hematolog, onkolog kliniczny, transplantolog, profesor doktor habilitowany medycyny. Jako pierwszy w Polsce przeprowadził allogeniczny przeszczep szpiku w 1984 r., a także przeszczep autologiczny w 1985 r.
Jest laureatem Nagrody Fundacji na rzecz Nauki Polskiej w 1993 za "prace na temat molekularnych i komórkowych mechanizmów powstawania komórek krwi". Aktualnie jest profesorem w Katedrze i Klinice Hematologii, Onkologii i Chorób Wewnętrznych Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, zlokalizowanej w Samodzielnym Publicznym Centralnym Szpitalu Klinicznym oraz członkiem Komitetu Bioetyki Polskiej Akademii Nauk.