
Czy wiecie, ile pieniędzy ukrywanych jest na tajnych kontach w rajach podatkowych? Ich ilość liczona jest w dziesiątkach bilionów dolarów. Są takie osoby, które śledzą od kogo pochodzą ukryte fundusze, gdzie trafiają oraz ile jest ich w obiegu. Jedną z nich jest Olivier Bullough, który w książce "Kraina Szmalu" pokazuje mechanizmy, dzięki którym funkcjonuje cały ten system.
Żyjemy w świecie, którym rządzi pieniądz. To może brzmi jak wyświechtany frazes z plakatu motywacyjnego dla finansistów, ale taka jest prawda i główne przesłanie książki "Kraina Szmalu" Oliviera Bullough'a.
"Moneyland obywa się bez armii, flagi, granic, wszystkich atrybutów państwowości, lecz ma własny język: język eufemizmów".
Niektórym się to po części udało, tak jak Amerykaninowi Jamesowi Henry'emu, który obliczył, że jest to od 21 do 32 bilionów dolarów. To tyle, co dwa budżety Stanów Zjednoczonych z ubiegłego roku! Chociaż Bullough twierdzi, że tak naprawdę liczba ta może być znacznie większa.
Klientem może być baron narkotykowy, zwykły biznesmen lub nawet dentysta, który w obawie przed pozwem o błąd w sztuce lekarskiej i przed stratą całego majątku, część przelewa w bezpieczne i niedostępne dla prawników miejsce.
Pamiętacie obrazki po Euromajdanie i demonstrantów, którzy dostali się do willi Janukowycza? Kojarzycie ten okręt w ogrodzie, masę dzieł sztuki w garażu i złoty sedes? Tak się dzieje, kiedy ktoś zgromadzi taką fortunę, że nie ma co robić z pieniędzmi, ale nie wpuści je do obiegu Moneylandu. A mógł przecież zrobić inaczej.
"Idee zaszczepione na wyspie przez jej twórców uczyniły z niej świetną twierdzę dla obrońców własnych aktywów. Nie uznaje się tam zagranicznych wyroków, więc każdą sprawę trzeba wnosić do miejscowego wymiaru sprawiedliwości. W tym celu jednak należy na wstępie złożyć zabezpieczenie 100 tysięcy dolarów na znak dobrych intencji"
Artykuł powstał we współpracy z wydawnictwem Bellona.
