Prof. Jan Żaryn – członek prezydium Społecznego Komitetu Obchodów Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych, członek IPN, historyk, opowiada o Żołnierzach Wyklętych i o sporach, które towarzyszą obchodom nowego narodowego święta.
Tomasz Zielonka
Panie profesorze, okazuję się, że gdy mówimy o Dniu Pamięci Żołnierzy Wyklętych, ludzie nie wiedzą o co chodzi. Gdyby Pan mógł powiedzieć na początek, kim są żołnierze wyklęci i skąd wzięła się ta nazwa?
Prof. Jan Żaryn
Nazwa jest zaczerpnięta z albumu, który wydali Grzegorz Wąsowski i Leszek Żebrowski „Antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 roku” , nazwali tak tych, którzy po wojnie przez komunistyczną władzę zostali uznani za bandytów i szpiegów amerykańsko- hitlerowskich. Mieli oni nie tylko zniknąć z powierzchni ziemi, ale także zniknąć z pamięci, a na pewno zniknąć z pozytywnej pamięci. Jako historyk pojęcie „Żołnierzy Wyklętych” traktuje bardziej symbolicznie. Tzn. odnoszę go nie tylko do podziemia zbrojnego, ale również do podziemia politycznego, które kontynuowało walkę z Sowietami. Zaliczam tu także harcerskie grupy oporu antykomunistycznego, które powstawały aż do 1956 roku. W jednym czasie należeli tu ludzie należący już do zastałych organizacji typu Narodowe Zjednoczenie Wojskowe, np. Mieczysław Dziemieszkiewicz ”Rój”, ale również młodsi z Henrykiem Bąkiem na czele, który w obliczu wojny koreańskiej, stworzył post- PSL-owski związek polityczno-zbrojny pod nazwą Polska Szturmówka Chłopska i to też są Żołnierze Wyklęci, walczący o wolną Polskę.
To jest rzecz, o którą chciałem zapytać, w społeczeństwie, przynajmniej w tym, które już coś słyszało o żołnierzach wyklętych, istnieje świadomość, że podziemie antykomunistyczne to przede wszystkim Narodowe Siły Zbrojne…
Nie, nie. Ilościowo, to są to przede wszystkim żołnierze oddziałów zrzeszenia Wolność i Niezawisłość, tych było najwięcej, czyli organizacje po AK-owskie, które nie zaprzestały bojów, a dalej kontynuowały walkę , tylko już w nowej rzeczywistości politycznej. Taki Hieronim Dekutowski, „Zapora” cichociemny, żołnierz Armii Krajowej, oficer, a potem jeden z dowódców oddziałów WiN, Franciszek Jaskulski „Zagończyk” i wielu, wielu innych. Ilościowo była to największa formacja. Druga co do wielkości to Narodowe Zjednoczenie Wojskowe, a trzecia Narodowe Siły Zbrojne.
Dlaczego o to pytam. Wiele osób mówi , że będzie to dzień przede wszystkim pamięci żołnierzy prawicy, a święto - świętem prawicy.
Tu też, jeśli chodzi o dowódców, jak i żołnierzy, jest to mylny podział. Ja nie sądzę, żeby pierwszy prezes zarządu WiN Jan Rzepecki był człowiekiem prawicy, był przede wszystkim oficerem i jego poglądy były nieistotne. Ale jeśli już mowa o tym, to był on raczej liberałem, nie mówiąc już o Kazimierzu Pużaku, który był przywódca Polskiej Partii Socjalistycznej zamordowanym przez komunistów. Prawica więc nie jest jakąś opcją światopoglądową, która była przynależna szeroko pojętemu podziemiu niepodległościowemu. Oczywiście w zdecydowanej większości byli to katolicy, chrześcijanie, Polacy myślący w kategoriach niepodległościowych. W związku z tym byli antykomunistami. Jeśli ktoś chce wpisywać komunizm na listę lewicowych ugrupowań, to rzeczywiście byli prawicą.
Już dwa dni przed pierwszym marca słychać spory publicystów - z jednej strony Gazety Wyborczej Seweryn Blumsztajn, z drugiej Piotr Zaremba. Nie wydaję się Panu, że będzie to kolejny dzień, który podzieli Polaków?
Jeśli podzieli, to nie jest to intencją naszego społecznego komitetu, żeby dzielić Polaków na lewicę i prawicę. Niewątpliwie jest coś na rzeczy, że pewna wrażliwość polska jest autentyczną, która w jakiejś mierze kojarzy się z konkretnymi partiami politycznymi i w tejże wrażliwości, wśród też innych wrażliwości jest ta nasza starożytna trójca pojęć Bóg Honor Ojczyzna. I jeśli nie jest to dla wszystkich autentycznym wezwaniem i wyzwaniem, to rzeczywiście tworzy to podział, ale nie jest to zaplanowane, to jest skutek. Ludzie mają prawo do posiadania poglądów, jeżeli nie chcą się wpisywać w te poglądy, to są na zewnątrz, obok. Taka rzeczywistość.
Jakie organizacje wchodzą w skład waszego komitetu, jaki jest plan tegorocznych obchodów?
Społeczny Komitet liczy w tej chwili 41 organizacji. Ta liczba ciągle rośnie. Stworzyliśmy prezydium, mające pokazać przestrzeń społeczno – obywatelską, która kryje się za tymi organizacjami, jest to Ewa Stankiewicz, Anita Czerwińska, Andrzej Melak, prof. Wiesław Wysocki i ja. To organizacje niewątpliwie związane z prawą stroną sceny politycznej. To organizacje ludzi, którzy podtrzymują tę tragedie, ale również tę wspólnotowość, która miała miejsce po tragedii w 2010 roku. Są to również organizacje młodzieżowe, harcerstwo, Młodzież Wszechpolska i pewnie w tej nomenklaturze innymi prawicowymi organizacjami.
Jaki jest plan?
Plan jest taki, że o godzinie siedemnastej spotykamy się w kilkunastu miejscach w Warszawie. Każde stowarzyszenie ma pod opieką jedno z tych miejsc. Moje stowarzyszenie, czyli Ruch Imienia Lecha Kaczyńskiego oraz Stowarzyszenia Polska Jest Najważniejsza zaczynamy pod pomnikiem przy kościele Św. Katarzyny, potem idziemy na cmentarz przy ul. Wałbrzyskiej, gdzie były tajne pochówki w latach czterdziestych. Następnie wszyscy spotkają się o 19:30 na pl. Piłsudskiego, tam odbędzie się apel poległych, z harcerzami, Strzelcem, grupami rekonstrukcyjnymi. Chcemy tam pokazać tych naszych bohaterów, będziemy szli z portretami zamordowanych przez reżim stalinowski, następnie przejdziemy pod Pałac Prezydencki, żeby wspomnieć prezydenta Lecha Kaczyńskiego, jako tego, który był inicjatorem tego dnia. Potem przejdziemy do katedry, gdzie pod przewodnictwem kardynała Nycza zostanie odprawiona msza święta za żołnierzy podziemia niepodległościowego.
Czy nie obawiacie się zatem powtórki z Marszu Niepodległości? Nie boi się Pan , że zamiast celebry, święto zamieni się w dzień manifestacji dwóch grup stojących naprzeciw siebie?
W ogóle nie przewiduję, żeby w społeczeństwie polskim istniała jakaś zorganizowana grupa ludzi, która chciałaby manifestować swoją nienawiść do polskości. To nieprawdopodobne.