Można tam znaleźć używane meble w całkiem niezłym stanie, ciuchy, który wcale nie wyglądają jak z second handu, a czasem... dzieło sztuki warte kilkaset tysięcy złotych. Pchle targi zyskują na popularności.
Pewna Amerykanka z Wirginii ponad rok temu kupiła na pchlim targu za 50 dolarów pudełko, w którym znajdowało się kilka rupieci, w tym plastikowa krowa, mały obrazek i lalka. Pudełko przez długi czas leżało w pojemniku na śmieci, aż w końcu kobieta zdecydowała się je wyrzucić. Matka poradziła jej jednak, by przed wyrzuceniem obrazka sprawdziła, czy przypadkiem nie jest wartościowy, bo zainteresowała ją tabliczka z napisem "Renoir" umieszczona w ramie obrazu. Kobieta zaniosła więc niepozorną zdobycz do domu aukcyjnego.
Tam okazało się, że obrazek zakupiony za ledwie kilkadziesiąt to tak naprawdę dzieło sztuki z 1879 roku autorstwa francuskiego malarza Pierre-Auguste'a Renoira. Teraz eksperci szacują, że obraz może na aukcji osiągnąć cenę ponad 100 tys. dolarów, a Amerykanka z Wirginii wciąż zachodzi w głowę, jak to możliwe, by na bazarze staroci upolować taki okaz. "Magia pchlego targu" – skomentował jeden z internautów.
Pchle targi znowu w cenie
Ta, trochę w ostatnich latach zapomniana, forma handlu, znowu wraca do łask. Szacuje się, że w samych Stanach Zjednoczonych pchlich targów jest ponad tysiąc. Handel nie sprowadza się tylko do sprzedawania i kupowania towarów (najczęściej z drugiej ręki) pod gołym niebem. Taki targ to dodatkowo, a dla niektórych przede wszystkim, miejsce spotkań towarzyskich.
Europa pod tym względem nie odstaje od Stanów Zjednoczonych. Niemieckie pchle targi, flohmarkty, przyciągają tłumy. Mieszkający za zachodnią granicą Polacy na forach internetowych chętnie dzielą się wskazówkami, na który z takich bazarów warto się udać. Podobnie jest chociażby we Francji, która ma "Braderie", największy pchli targ na Starym Kontynencie. 2 miliony kupujących i 100 kilometrów stoisk – tak mniej więcej przedstawia się w liczbach.
A Polska? Przedstawicielka niemieckiej Polonii pisze na jednym z forów: "Szkoda, że takiej mody jak w Niemczech nie ma w Polsce. Czasem sobie myślę, że Polacy są bogatsi od Niemców, bo w większości nie pozbywają się ciuchów, ani sprzętów, czy innych rzeczy już niepotrzebnych. Przydałaby się taka zmiana nastawienia do przedmiotów, ubrań".
Polacy na bazary!
Choć rzeczywiście w tej rywalizacji ustępujemy Niemcom, pchle targi także w naszym kraju stają się coraz bardziej popularne. O tym, że Polacy chętnie handlują rupieciami, wśród których można trafić na prawdziwe skarby, świadczy chociażby powodzenie warszawskiego pchlego targu na Kole. W każdy weekend ściągają tam tłumy. Meble, biżuteria, stare książki, używane ciuchy – do wyboru do koloru.
Jak opisuje jeden z blogerów, natknąć się na skarb tam nie trudno. Tyle że "skarb" znaczy dla każdego, co innego. Dla jednych to stare numery ulubionego pisma, dla innych hełmy, mundury, stare strzelby i antyki. Są też podobno obrazy ze Stalinem i zdjęcia z początków ubiegłego wieku.
W Krakowie pchle targi w każdy weekend organizowane są na Placu Nowym i Placu Żydowskim na Kazimierzu. W Gdańsku stałym punktem wakacji jest Jarmark św. Dominika (na przełomie lipca i sierpnia), a Bytom gości targi staroci w każdą pierwszą sobotę miesiąca. W Poznaniu zaś co tydzień odwiedzić można bazar przy ul. Garbary.
Pchli targ XXI wieku
Nie byłeś nigdy na pchlim targu? Byłeś, tylko o tym nie wiesz. Rolę "pchlich targów XXI wieku" odgrywają coraz częściej popularne serwisy ogłoszeniowe, jak Allegro czy Gumtree. Nie ma tam już wyłącznie nowych rzeczy. Są np. działy "Oddam" lub "Wymienię", które zastępują wycieczkę na bazar w "realu". Jak grzyby po deszczu wyrastają też serwisy oferujące kupno i sprzedaż antyków, używanej odzieży i wszystkiego z kategorii "mydło i powidło'.
Zawsze znajdą się jednak tacy, którzy powiedzą, że pchli targ w internecie to już nie to samo. Nie ten klimat.