Zakaz napełniania basenów, sugestia, by w miejscu pracy nie spuszczać po sobie wody, a także mandaty dla osób podlewających swój ogródek szlauchem – tak na Zachodzie walczy się o większą oszczędność wody. Czy w Polsce podobne środki też będą konieczne?
Skazani na kaprysy pogody
Media od kilku dni ostrzegają przed suszą. Szczególnie dotkliwie problem braku opadów odczuwają mieszkańcy Małopolski – są tam już gminy, do których wodę pitną dowozi się beczkowozami. Czy sytuacja jest poważna? – Tak – mówi dr Maciej Lenartowicz z Wydziału Geografii i Studiów Regionalnych UW. – Hydrolodzy od lat powtarzają, że polskie zasoby wodne w przeliczeniu na głowę mieszkańca należą do najmniejszych w Europie. Wynika to warunków naturalnych: nie mamy wielu dużych jezior, jak np. Szwajcarzy, ani wąskich, głębokich dolin rzecznych, jak Skandynawowie – wylicza ekspert.
Polski nie stać też po prostu na kosztowne inwestycje w zbiorniki retencyjne, w których możnaby skutecznie magazynować wodę. Oznacza to niestety, że jesteśmy uzależnieni od kaprysów pogody i każda większa susza może spowodować problemy z dostępem do wody pitnej. Aby tego uniknąć, większość polskich miast korzysta z wód podziemnych. – Problem polega na tym, że ich zasoby odtwarzają się bardzo powoli – tłumaczy dr Lenartowicz.
Twój drobny gest ma znaczenie
Od lat z wielu stron słyszy się o tym, by walkę o większą oszczędność wody zacząć od siebie. Dr Lenartowicz twierdzi, że nawet niewielkie działania, na które pozwolić sobie może każdy z nas, mają realne znaczenie i rozpatrywane łącznie mogą poprawić hydrologiczną sytuację Polski.
Czy jednak jako społeczeństwo jesteśmy świadomi problemu i wiemy, jak oszczędzać wodę? – Polska i Niemcy to pod tym względem dwa światy – mówi Olga, która mieszkała w Berlinie. – Ekologiczna mentalność jest w Niemczech posunięta do tego stopnia, że w modnych, offowych barach pracownicy są nakłaniani do tego, żeby nie spuszczać po sobie wody w toalecie. Na informację o praktykowaniu takich zwyczajów można się też natknąć przeszukując ogłoszenia o wynajem mieszkania – dodaje Olga.
Jej obserwację potwierdzają twarde dane – Marta Kałużyńska z Fundacji Nasza Ziemia mówi, że według badań w Europie Zachodniej przeciętny obywatel zużywa 140 l wody dziennie, podczas gdy w Polsce wielkość ta wynosi aż 190 l. Co ciekawe, szacuje się, że bez żadnego spadku komfortu naszego codziennego życia, wystarczyłoby nam 125 l wody zużywanej w ciągu doby. Widać więc, że przed nami jeszcze daleka droga.
O czym pamiętać?
Aby oszczędzać wodę, nie musimy wcale inwestować w drogie, technologiczne rozwiązania, choć oczywiście odpowiednia pralka lub zmywarka też zrobi swoje. Najważniejsze jest jednak nasze własne podejście – wystarczy na codzień pamiętać o kilku zasadach korzystania z kranów, pryszniców, pralek czy toalet.
Jakie konkretne sposoby oszczędzania wody polecają eksperci? Marta Kałużyńska poleca pamiętać o dokręcaniu i naprawie kranów oraz zakręcaniu płynącej wody, gdy się golimy lub myjemy zęby. – Pierzmy też dopiero, gdy pralka będzie pełna ubrań. To samo dotyczy zmywarek – dodaje. Warto też korzystać z możliwości oszczędnego spuszczania wody, jaką oferuję dzisiaj producenci toalet. Wojciech Choina z Koło Sanitec podkreśla, że obecnie już wszystkie produkowane przez tę firmę mają możliwość wyboru trybu spłukiwania – 6 lub 3 l. Od lutego 2013 r. na rynku mają być dostępne jeszcze bardziej oszczędne sedesy, zużywające odpowiednio 4 lub 2 l przy jednym spłukaniu.
Prostym rozwiązaniem jest także swoisty recykling wody. Pomyślmy o tym choćby pielęgnując akwarium – przy comiesięcznej zmianie wody zamiast wylewać zawartość do wanny, podlejmy nią kwiatki w ogrodzie lub wykorzystajmy do mycia podłóg. Dr Lenartowicz przekonuje, że jeśli nie trafiają do nas argumenty ekologiczne, powinniśmy pomyśleć o oszczędności: – Czteroosobowe gospodarstwo domowe, dzięki wprowadzeniu kilku prostych rozwiązań może zaoszczędzić rocznie ok. 20 metrów sześciennych wody, co dla domowego budżetu oznacza zysk ok. 200 zł.
Nadzieja w młodych
Wyniki prowadzonych w Polsce badań wskazują zgodnie, że przynajmniej w sferze deklaracji jesteśmy świadomi wagi problemu. Tylko 3 proc. respondentów stwierdziło w badaniu TNS OBOP z 2008 roku, że wody nie trzeba oszczędzać. Jednak jeśli zapytać Polaków o znajomość konkretnych sposobów na jej mniejsze zużycie, nie jest już tak dobrze. Tak oczywiste rozwiązanie, jak zakręcanie kranu w czasie mycia zębów, znane jest tylko połowie Polaków. Potem jest już tylko gorzej – np. wśród znanych sobie sposobów oszczędzania wody korzystanie z prysznica zamiast kąpieli podało tylko 42 proc. badanych.
Marta Kałużyńska z Fundacji Nasza Ziemia twierdzi jednak, że sytuacja nie jest aż tak zła: – Z rezultatów naszego najnowszego badania wynika, że np. dokręcanie kranów to najpopularniejsza ze wszystkich form dbania o środowisko, jakie deklarują Polacy. Aż 82 proc. respondentów twierdzi, że tak właśnie robi – mówi ekspert fundacji.
– Wydaje się, że z biegiem lat o oszczędzaniu wody Polacy, zwłaszcza młodzi, wiedzą coraz więcej. Dzięki szkołom, gdzie ten temat jest obecny na wszystkich szczeblach nauczania, a także działaniom firm, fundacji i NGO-sów, młodzi ludzie uważają konieczność oszczędności wody za coś oczywistego, co robi się po prostu z przyzwyczajenia – mówi Kałużyńska.