Trwają obrady Zgromadzenia Ogólnego Sędziów Sądu Najwyższego, które ma wskazać kandydatów na stanowisko pierwszego prezesa SN. Przewodniczący obrad Kamil Zaradkiewicz oświadczył, że wybrano członków komisji skrutacyjnej i ogłosił przejście do właściwego głosowania. Część sędziów zgłosiła jednak wątpliwości co do sposobu wyboru komisji.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Mówili oni o arbitralnej decyzji Kamila Zaradkiewicza. Sędzia SN Bohdan Bieniek przypominał, że w sobotę sporządzono protokół, w którym żaden z kandydatów do komisji skrutacyjnej nie uzyskał wymaganej większości do tego, by być wybrany na członka komisji. Tymczasem Zaradkiewicz we wtorek nagle ogłosił, że jest ona wybrana.
– Jako Zgromadzenie Ogólne Sędziów Sądu Najwyższego nie akceptujemy takiego sposobu procedowania. Wydaje się, że jeśli organy powołane do tego podjęły decyzję o ustaleniu wyników głosowania, to w tej sytuacji jego arbitralna zmiana przez pana przewodniczącego jest nieuprawniona – dodał sędzia Bieniek.
– Uzyskaliśmy informację o zamiarze popełnienia czynu zabronionego. Funkcjonujemy jako organ konstytucyjny. Sytuacja, w której dochodzi do próby ustalenia innych wyników głosowania niż zostały ustalone zgodnie z regulaminem Sądu Najwyższego przez komisję skrutacyjną, zgodnie z artykułem 29, jest naprawdę sytuacją bardzo poważną – ocenił sędzia SN Włodzimierz Wróbel.
– Pan przewodniczący knebluje członków Zgromadzenia Ogólnego – powiedział sędzia Krzysztof Rączka. Odnosił się do sytuacji, w której Kamil Zaradkiewicz ogłosił, że komisję skrutacyjną do liczenia głosów przy wyborze kandydatów na prezesa SN udało się wreszcie powołać. Zupełnie co innego twierdzili sędziowie. Po tym Zaradkiewicz wyszedł z sali i wyłączył mikrofon przemawiającemu sędziemu.
Przypomnijmy, że sędziowie mają zdecydować o wyborze pięciu kandydatów na nowego I prezesa SN, który zastąpi Małgorzatę Gersdorf. Do czasu wyboru nowego prezesa SN jego obowiązki pełni wyznaczony przez prezydenta Kamil Zaradkiewicz.
Jednym z faworytów wyborów prezesa SN jest Tomasz Demendecki, dobry znajomy byłego wiceministra sprawiedliwości Łukasza Piebiaka, zdymisjonowanego po aferze hejterskiej. W Ministerstwie Sprawiedliwości miała działać fabryka trolli, która próbowała kompromitować nieprzychylnych władzy sędziów. Demendecki to 44-letni komornik z Lublina. Jego kandydatura ma aprobatę Zbigniewa Ziobry, ale także innych sędziów SN, którzy z własnego grona wybiorą nowego prezesa.