Co to jest mafia lawendowa i tzw. choroba rzymska? W najnowszym filmie dokumentalnym braci Sekielskich pt. "Zabawa w chowanego" ksiądz Isakowicz-Zalewski zdradził, co kryje się pod tajemniczymi pojęciami, które stosuje się do opisu środowisk homoseksualnych w Kościele.
O tzw. mafii lawendowej zaczęto mówić na przełomie lat 60. i 70. XX wieku. Po raz pierwszy termin ten zastosowano w Stanach Zjednoczonych do określenia homoseksualistów wśród duchownych katolickich i ich wzajemnych powiązań, które prowadzą do "ukrywania pewnych rzeczy" – tłumaczy ks. Isakowicz-Zalewski w "Zabawach w chowanego".
– W środowisku naszym, księżowskim, te skłonności nazywa się nieraz "chorobą rzymską". Dlaczego? Bo bardzo często ludzie tam się dopiero stykają z tą sprawą – nie kryje duchowny.
Rzym i Watykan to siedlisko "mafii lawendowej"
– Ja byłem bardzo krótko w Rzymie (parę miesięcy w kolegium ormiańskim) i pierwszą informacją, jaką przekazał mi jeden ze starszych księży, było to, żebym sobie przede wszystkim zdawał sprawę z tego, że Watykan i Rzym to siedlisko tej "mafii lawendowej" – zdradził ks. Isakowicz-Zalewski.
– A nawet mi powiedział, żebym wieczorem sobie zawsze zamykał pokój od wewnątrz – dodał śmiejąc się duchowny.
– Później się okazało, że tych spraw jest tak wiele, że tam się spotykają ludzie z całego świata i nagle tworzą strukturę wewnętrzną – opowiedział ks. Isakowicz-Zalewski. Do tej sprawy w filmie odniósł się także Tomasz Terlikowski.
– Nie należy wszystkiego utożsamiać z homoseksualizmem, ale też nie należy histerycznie twierdzić, że nie ma żadnej korelacji pomiędzy tymi dwoma zjawiskami – powiedział braciom Sekielskim katolicki publicysta.
"Homolobby" wciąż jest górą. Ks. Isakowicz-Zalewski o homoseksualnych duchownych
Zdaniem księdza Isakowicza-Zalewskiego homoseksualiści wiodą prym wśród kościelnych hierarchów. I to właśnie oni według niego odpowiadają za tuszowanie wielu skandali dotyczących molestowania nieletnich, które oburzają opinię publiczną (m.in. sprawy arcybiskupa Paetza).
Do przełomu w sprawie ujawniania pedofilii wśród kleru mogło dojść w przeszłości, ale "najlepsi przyjaciele" Jana Pawła II zablokowali wtedy lustrowanie duchowieństwa.
Ks. Tadeusz Isakowicz-Zalewski nie kryje oburzenia, że nadużycia seksualne biskupa Paetza wobec młodych kleryków nie doczekały się finału w sądzie i były kryte przez kościelnych hierarchów.