Już wiadomo, ile kosztowały nas wybory-widmo. Odpowiedzialny za nie minister aktywów państwowych Jacek Sasin odpowiedział, kto zapłaci między innymi za druk milionów kart wyborczych. Znalazł także winnego zaistniałej sytuacji. Oczywiście nie chodzi tu o kogokolwiek z obozu rządzącego.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
– Nie ma tutaj żadnego cudownego odnalezienia. Kto zapłaci? Normalnie tego typu rzeczy reguluje budżet państwa. Opozycja ciągle trąbi i chwali się, że te wybory się nie odbyły i to jest ich wielkich sukces, to może podzielą się tymi kosztami? PO nigdy nie dbała o środki publiczne – powiedział Jacek Sasin w rozmowie z Robertem Mazurkiem w RMF FM.
Minister zapewnił, że jego zdaniem wszystkie decyzje były podejmowane zgodnie z prawem. – Ja już tyle razy słyszałem, że wszyscy będziemy siedzieć, że to już nie robi wrażenia. Dobrze by było, żeby politycy trafiali do więzienia, gdy popełniają przestępstwa. W tym przypadku mówienie o więzieniu i odpowiedzialności karnej jest bzdurą. Wszystkie działania były podejmowane na podstawie ustawy – ocenił.
Sasin przypomniał tzw. dziurę VAT-owską czy referendum zarządzone przez Bronisława Komorowskiego i "70 mln wyrzucone w błoto". – Dziś płaczą nad rozlanym mlekiem, które rozlało się przez nich – stwierdził Jacek Sasin.
Minister twierdził też, że przygotowania do wyborów prezydenckich 10 maja były konieczne. – Co by było, gdyby rząd, nie w tym sensie, że ja, ale cały rząd, przygotowań do wyborów nie podjął? Wtedy opozycja słusznie mogłaby nas oskarżyć, że wybory się nie odbyły. Mogliby nas stawiać przed trybunały, a tak nie mają do tego podstaw – powiedział szef resortu aktywów państwowych.
Wybory prezydenckie, które ostatecznie się nie odbyły, kosztowały nas aż 70 milionów złotych. Na tyle opiewają umowy, które Poczta Polska podpisała z czterema firmami. Do dokumentów dotarł dziennikarz TVN24 Szymon Jadczak. Na dowód dołączył do tekstu skany faktur.