
"Niby człowiek wie, co mu jest, a nawet najprostszych objawów – nie wspominając o tym, co naprawdę obezwładnia – nazwać nie umie. Zawroty? Zawroty. Lęki? Lęki. Czczość? Czczość. Czeluść? Czeluść. Skok? Ależ skąd! Pokonuję ciało mdłe. Duchowi niby ochoczemu na wszelki wypadek też nie odpuszczam. Mózg piłuję. Litery stawiam" – w taki sposób o swoich zmaganiach między innymi z tzw. drżeniem samoistnym pisał w "Dziennikach" Jerzy Pilch. Pisarz zmarł w piątek po południu w swoim domu w Kielcach.
Parkinson nie zna ani rozejmu, ani chwilowego zawieszenia broni, ani chwili ciszy przed salwą, ani odliczania kroków przed pojedynkiem.
Jerzy Pilch – "kronikarz własnego zaniku"
Wytężyć rozum celem wychwycenia jego utraty. Wytężyć rozum celem prześledzenia i opisania zaburzenia wiodącego do utraty rozumu. Być kronikarzem własnego zaniku. Ustalić kalendarium zaniku. Kluczowe daty: daty wzmożenia zaniku, ataku zaniku, szturmu zaniku i daty osłabienia zaniku, powstrzymania zaniku, kapitulacji zaniku."