Robert Kupisz: Bardziej inspirujący jest dresiarz z warszawskiej Pragi, niż polski celebryta
Robert Kupisz
13 września 2012, 17:41·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 13 września 2012, 17:41
Polski projektant opowiedział nam o najbardziej inspirujących postaciach ze świata filmu i muzyki oraz o tym, co najbardziej go fascynuje przy tworzeniu swoich kolekcji. Czy w dzisiejszych czasach istnieją jeszcze ikony?
Reklama.
Od dziecka oglądałem niemal wszystkie filmy, jakie pojawiały się w kinie, jednak nigdy nie było tak, że inspirował mnie ten jeden, konkretny. Najczęściej zupełnie przypadkowo wpadam na jakieś zdjęcie i wtedy mam potrzebę zrobienia czegoś. Tak właśnie powstawały moje wszystkie kolekcje. Swoją ostatnią kolekcję stworzyłem pod wpływem filmu „Pewnego razu na Dzikim Zachodzie” w reżyserii Sergio Leone. Film obejrzałem zupełnie przypadkowo, uwiodła mnie w nim wspaniała muzyka Ennio Morricone oraz ciekawa kreacja aktorska Claudii Cardinale. Postać grana przez Cardinale to kobieta waleczna i odważna. Jej podstawową bronią jest kobiecość i seksapil.
Każdy mój pokaz związany jest z motywem wolności i walki, to mnie najbardziej inspiruje. W pierwszej kolekcji zafascynowały mnie ikony takie, jak David Bowie i Mick Jagger. Byli to niepokorni chłopcy z dobrych domów, którzy przeżywali swój młodzieńczy bunt. Podobnie było z moją kolekcją inspirowaną Powstaniem Warszawskim. Przede wszystkim ujęła mnie waleczność i siła jego bohaterów. Piękni i szlachetni, nie poddawali się historii, ryzykowali życie dla wolności. Taki był właśnie Krzysztof Kamil Baczyński, piękny mężczyzna, z wielkim talentem i wrażliwością, który zmarł w młodym wieku.
Ostatnią współczesną ikoną stylu była dla mnie Amy Winehouse. To ona potrafiła inspirować projektantów i entuzjastów mody. W Polsce obecnie nie ma takich osób, bo nasze gwiazdy nie mają swojego stylu. Dla mnie osobiście bardziej inspirujący jest dresiarz z warszawskiej Pragi, niż polski celebryta. Oczywiście kiedyś mieliśmy swoje ikony, np. Kalinę Jędrusik, Ewę Demarczyk, Czesława Niemena czy Violettę Villas. Choć styl Villas to nie do końca moja estetyka, doceniam w nim jednak odwagę i konsekwencję. Dziś nie ma w Polsce mocnych osobowości. Za czasów, kiedy byliśmy za „żelazną kurtyną”, trzymaliśmy poziom. Uważam, że jeśli chcemy robić coś innego, musimy koncentrować się przede wszystkim na swojej wrażliwości i doświadczeniach – to właśnie sprawia, że dany produkt staje się niepowtarzalny.