Kancelaria Premiera właśnie poinformowała internautów na Facebooku, jak się mają sprawy po atakach na rządowe strony wywołanych zgodą rządu na przyjęcie porozumienia ACTA. W oświadczeniu kolejny raz wytłumaczono też, co po pierwszym ataku miał na myśli rzecznik rządu Paweł Graś.
Tuż po tym, gdy serwisy rządowe padły po raz pierwszy, minister Graś stwierdził, że to żaden atak, a serwery padły pod naporem zainteresowania internautów.- Trudno mówić o ataku hakerów, bo żadna z zablokowanych stron nie została naruszona. Bardziej można to porównać do olbrzymiego zainteresowania stronami rządowymi i sejmowymi - mówił.
Wszyscy wiedzieli tymczasem, że to zainteresowanie zrodziło się na umówiony w sieci znak i odwiedzający stronę premiera świadomie dążyli do przeciążenia serwerów. Słowa Grasia zabrzmiał więc, jak PRL-owskie kłamstwo w stylu Jerzego Urbana.
Z tej niezręczności minister tłumaczył się już dzisiaj przy okazji konferencji premiera Donalda Tuska poświęconej m.in. przyjęciu i ratyfikacji przez Polskę ACTA. Teraz jego słowa doprecyzowuje też informacja KPRM.
Kancelaria Premiera
o atakach spowodowanych sprzeciwem wobec ACTA
W związku z działaniami ‘hakerskimi’ skierowanymi na stronę Kancelarii Prezesa Rady Ministrów, Centrum Informacyjne Rządu informuje, że ataki na strony KPRM w pierwszej fazie polegały na obciążaniu domeny znaczną ilością wejść w krótkich odstępach czasu, powodując ‘korek’ użytkowników. Skutkiem tych działań był komunikat o niedostępności strony.
Jak widać, to już wersja zgodna z prawdą, którą wszyscy znamy.
Kancelaria informuje też, że w tej chwili podjęto działania mające przywrócić funkcjonowanie rządowych serwisów i zwiększyć bezpieczeństwo w przyszłości.
Być może informatycy rządu pracują więc teraz nad odrobinę lepszym hasłem niż "admin1"...