"Atrakcyjnie brzmiące hasło 'repolonizacji mediów' to nic innego, jak chęć nałożenia im kagańca, uzależnienia od łaski i niełaski partii rządzącej" - tak dziennikarz Konrad Piasecki ocenił w mediach społecznościowych najnowsze plany obozu rządzącego. Poseł PiS Rafał Bochenek te słowa chciał zripostować hasłem o "wyzbyciu się medialnego kolonializmu", ale długo tej narracji nie udało mu się utrzymać.
"Atrakcyjnie brzmiące hasło "repolonizacji mediów", to nic innego jak chęć nałożenia im kagańca, uzależnienia od łaski i niełaski partii rządzącej. Siła kapitału właścicielskiego gwarantuje mediom niezależność, wpychanie ich w ręce słabych podmiotów - to próba złapania za gardło" – napisał bez owijania w bawełnę Konrad Piasecki na Twitterze w poniedziałkowy wieczór.
Reakcja obozu rządzącego na wpis dziennikarza TVN24 pojawiła się bardzo szybko. "To próba przywrócenia IV-tej władzy Polakom i ograniczenie w tym zakresie ekspansji zagranicznych mediów, którym obca jest Polska Racja Stanu. Tak jak to ma miejsce w Niemczech, czy we Francji. Wyzbądźmy się medialnego kolonializmu" – próbował przekonywać były rzecznik rządu Rafał Bochenek.
Piasecki długo nie pozwolił jednak posłowi Prawa i Sprawiedliwości na cieszenie się tą narracją. "Panie Pośle, proszę nie mylić racji stanu z racją jednej partii politycznej" – odpowiedział. "Repolonizacja mediów ma służyć wyłącznie tej drugiej. A to co nazywa Pan 'medialnym kolonializmem', to nic innego jak gra rynkowa, która odbywa się także w Niemczech/Francji (vide sprzedaż Axel Springer)" – dodał dziennikarz.
Po wygranej Dudy na celowniku media, szkoły i uniwersytety
Przypomnijmy, że o tym, jak daleko idące są plany koalicji PiS-Porozumienie-Solidarna Polska tuż po ogłoszeniu – jeszcze sondażowych – wyników wyborów prezydenckich otwarcie mówił Zbigniew Ziobro. – Jeśli nie zajmiemy się edukacją, jeśli nie zajmiemy się sferą nauczania na uniwersytetach, jeśli nie zajmiemy się obszarem mediów, to przegramy bitwę o polskie dusze – stwierdził na antenie Telewizji Trwam.
Minister sprawiedliwości i prokurator generalny już w kolejnym zdaniu dał jednak do zrozumienia, że bardziej niż o stan dusz Polaków chodzi w tym planie o utrzymanie władzy na długie lata. Jak bowiem ocenił Ziobro, jeśli obecnie rządzący nie zajmą się edukacją, nauką i mediami, "kiedy przyjdzie słuchać wyników kolejnych wyborów prezydenckich, entuzjazm może zamienić się w smutek i łzy".
Stoi przed nami ogromne wyzwanie. Jeśli my tego teraz nie zrobimy, jeśli nie zajmiemy się edukacją, jeśli nie zajmiemy się sferą nauczania na uniwersytetach, jeśli nie zajmiemy się obszarem mediów, to przegramy bitwę o polskie dusze. I wtedy, kiedy przyjdzie nam słuchać wyników kolejnych wyborów prezydenckich, ten entuzjazm, który dzisiaj był słyszany może zamienić się w smutek i łzy...