Nie będzie rewolucji w administracji, a przynajmniej jeszcze nie teraz. Rząd o dwa lata przesunął wprowadzenie nowoczesnych rozwiązań ewidencji ludności i pojazdów. Systemy, które miały działać za trzy miesiące, trzeba budować od nowa.
Za trzy miesiące każdy miał mieć możliwość wyrobienia dowodu osobistego w dowolnym miejscu w kraju lub przez internet. To za sprawą dwóch nowych ustaw: o ewidencji ludności i o dowodach osobistych. Jak się jednak okazuje, na rewolucję w administracji poczekamy nie trzy, a 24 miesiące. "To jedyne rozsądne rozwiązanie w tej sytuacji" – mówi o opóźnieniu cytowany przez 'Gazetę Wyborczą" Roman Dmowski, wiceminister spraw wewnętrznych.
"GW" wymienia kilka powodów takiego stanu rzeczy.
Poza tym, jak przyznaje Dmowski, w obecnej sytuacji wprowadzenie jakichkolwiek zmian w systemach ewidencji ludności i pojazdów wymaga akceptacji autorów systemu. Właśnie dlatego trzeba wszystko budować od początku. "W nowej koncepcji systemy będą neutralne technologicznie, to znaczy, że będzie kilku wykonawców systemu, tak by żaden go nie zmonopolizował" – twierdzi wiceminister.
Jeden z nich to kontrola CBA sprawdzająca przetargi na wykonanie systemów PESEL2 (do ewidencji ludności) i CEPiK (do ewidencji pojazdów i kierowców). To ciąg dalszy akcji, która doprowadziła do wykrycia korupcji w przetargach na systemy e-administracji i aresztowania odpowiedzialnych osób. CZYTAJ WIĘCEJ
Tomasz Kulisiewicz
firma doradcza Audytel
To podręcznikowa wprost pułapka odkładanych zmian ustawowych i systemowych, w którą wpadliśmy w ciągu ostatnich pięciu-ośmiu lat. CZYTAJ WIĘCEJ