Prof. Włodzimierz Julian Korab-Karpowicz, polski filozof i były urzędnik samorządowy, właśnie ogłosił się głową państwa, jak podkreśla – in spe. – Zostałem wybrany w tradycyjnej procedurze wyborczej – przekonuje.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
Prof. Włodzimierz Julian Korab-Karpowicz to były wiceprezydent Gdańska i filozof, który doktoryzował się na Oksfordzie i wykładał na wielu zagranicznych uczelniach. W środę ogłosił się prezydentem Polski "in spe". Co to oznacza? "Prezydent in spe oznacza oczekujący na należną godność, a nie sprawujący urząd" – stwierdził w wiadomości, którą przesłał portalowi Onet.
By zrozumieć całą historię, trzeba cofnąć się do 2016 r. To wtedy Wojciech Edward Leszczyński ogłosił się królem Polski. Grupa entuzjastów wskrzesiła wtedy Królestwo Polskie podczas zwołanego "sejmu w Rydzynie". Po kilku miesiącach królem Polski ogłosili Leszczyńskiego.
Gdy już w maju 2020 r. wybory prezydenckie się nie odbyły, ci sami ludzie rozpoczęli procedurę wyboru prezydenta. "Sejm" w Oliwie wybrał finalnie prof. Korab-Karpowicza. Prezydent in spe wygłosił orędzie, które zostało wyemitowane w serwisie YouTube.
– Widzimy coraz wyraźniej, że demokracja nie zawsze oznacza idyllę. Grozi nam niestabilność polityczna, grozi nam niezdolność do obrony żywotnych interesów Polski. Obserwujemy dryfowanie świata w nie wiadomo jakim kierunku – tak rozpoczął "orędzie" prof. Korab-Karpowicz.
Przypomnijmy: dokładnie przed miesiącem tymczasowym prezydentem Polski ogłosił się Mariusz Max-Kolonko, do czasu przeprowadzenia "demokratycznych i wolnych od zbiórki podpisów wyborów". Dziennikarz powołał się na petycję, która powstała na stronie jego ruchu #Revolution. Wynika z niej, że Kolonkę na prezydenta "wybrało"... 11 tys. osób.