Zdjęcie Daniela Frieda z 2007 roku.
Zdjęcie Daniela Frieda z 2007 roku. Fot. Bartosz Bobkowski / Agencja Gazeta
Reklama.
"Od lat Unia Europejska i Stany Zjednoczone próbowały izolować się od Białorusi, a także się z nią jednać. (…) Teraz, jeśli Białorusini zdecydowali, że mają dość tyranii, musimy ich wysłuchać i stanąć po ich stronie" – czytamy na Twitterze Daniela Frieda.
Amerykański dyplomata wyjaśnił, na czym mają polegać pomocne działania. "Mówmy o oszustwach i przemocy, wspierajmy demokratyczną opozycję, utrzymujmy kanał dla reżimu. Czy to na Ukrainie, Białorusi, w Rosji czy w naszych krajach. Nie lekceważmy ludzkiego pragnienia do sprawiedliwości i demokracji" – dodał.
Białoruska Centralna Komisja Wyborcza w poniedziałek rano podała pierwsze cząstkowe wyniki głosowania. Aleksander Łukaszenka zdobył 80,23 proc. głosów. Drugie miejsce zajmuje opozycyjna kandydatka Swiatłana Cichanouska, która zdobyła 9,9 procent głosów. Dalej znajdują się Hanna Kanapackaja – 1,68 proc., Siarhiej Czeraczań – 1,13 proc. i Andrej Dzmitryjeu – 1,04 proc. Przeciwko wszystkim miało zagłosować 6,02 proc. wyborców.
W naTemat informowaliśmy także o brutalnych starciach na ulicach białoruskich miast. Po tym, jak ujawniono wyniki głosowania, ludzie zaczęli masowo protestować i zarzucać władzy oszustwo wyborcze.
Białoruska milicja użyła m.in. gazu łzawiącego, granatów hukowych, gumowych kul i armatek wodnych. W wyniku zamieszek zginęła co najmniej jedna osoba.