Polskie upały to nic. Te szalejące teraz w Kalifornii powodują "ognionado"
Bartosz Świderski
17 sierpnia 2020, 15:31·1 minuta czytania
Publikacja artykułu: 17 sierpnia 2020, 15:31
Mieszkańcy zachodniego wybrzeża Stanów Zjednoczonych są już przyzwyczajeni do ekstremalnych temperatur, które wywołują susze i pożary. Ale ogniste tornada to dla nich w miarę świeża sprawa. W miniony weekend zanotowano kolejne takie zjawisko, a w sieci pojawiły się filmy, które je przestawiają.
Reklama.
Według relacji "The Guardian" pożar w północnej części Kalifornii wywołał co najmniej jedno ogniste tornado (firenado). Jest to trąba powietrzna, która przenosi gorące powietrze, czasami nawet zamieniająca się w ognisty wir. Tworzy się na obszarze objętym dużym pożarem. Jest on w stanie ogrzać powietrze tak bardzo, że powstają ogromne chmury. Przy silnym wietrze mogą się one obracać i czasami wytwarzać tornado.
W 2018 roku takie ogniste tornado zabiło jedną osobę. W sobotę na szczęście obyło się bez ofiar. Przejście firenado uwieczniono na filmach, które zalały media społecznościowe.
Upały w Kalifornii utrzymują się już od dłuższego czasu. Amerykańskie media podają, że w Dolinie Śmierci padł nowy rekord ciepła na Ziemi – 54 stopnie Celsjusza. Ale upały, susza i pożary to nie wszystko. Region ten zmaga się także z pierwszymi od 20 lat przerwami w dostawach prądu, które spowodowane są awarią stanowej elektrowni i utratą energii wiatrowej.