W jakim języku rzeczywiście mówi Europa? Znajomość angielskiego nie zawsze jest w cenie
Dzvinka Kukul
19 września 2012, 17:03·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 19 września 2012, 17:03
Uczymy się języków obcych, a zwłaszcza języka angielskiego, głównie po to, żeby rozmawiać z ludźmi z innych krajów. Czy jednak rzeczywiście na świecie, a zwłaszcza w Europie, znajomość angielskiego jest tak podobnie pożądana?
Reklama.
Anna, językoznawca: – Wydaje mi się, że w Polsce sytuacja jest zróżnicowana pokoleniowo. Z mojego doświadczenia wynika, że osoby ze starszego, a nawet średniego pokolenia niechętnie mówią w jakimkolwiek języku obcym, nawet jeśli go znają, co można tłumaczyć chyba przede wszystkim "szkolnym", a nie konwersacyjnym trybem nauczania, i ogólną nieufnością wobec obcych. Krótko mówiąc, ludzie trochę się wstydzą, a trochę nie potrafią. Inaczej jest chyba z młodszymi – ci chętnie traktują spotkanie z cudzoziemcem i konwersację z nimi jako szansę na poćwiczenie języka. To przynajmniej można zaobserwować w Warszawie.
Własny lepszy niż cudzy?
W przeciągu ostatnich kilku lat można było spotkać na przykład wielu Hiszpanów, którzy w ramach międzynarodowej wymiany studenckiej Erasmus odwiedzają Polskę. Najczęściej miło spędzają tu czas, imprezując. Są to sympatyczni i otwarci ludzie, z którymi łatwo jest się zaprzyjaźnić. Niemniej jednak Hiszpanie w większości nie są wbrew pozorom aż tak otwarci na komunikację z obcokrajowcami. Większość z nich nie zna innego języka poza hiszpańskim, choćby z powodu całkowitego dubbingu obcojęzycznych filmów i seriali w hiszpańskiej telewizji.
Manu, inżynier elektronik z Hiszpanii: – Moim zdaniem, znajomość angielskiego w Hiszpanii jest najgorsza w Europie, a najgorzej jest na południu kraju. Dla porówniania: w krajach skandynawskich, w tym w Szwecji, takie języki jak angielski, hiszpański czy niemiecki są bardzo popularne, między innymi dlatego, że dużo filmów oraz programów telewizyjnych w Szwecji jest nadawane z napisami w języku angielskim.
W przypadku naszych wschodnich sąsiadów, Ukraińców, którzy wciąż żyją z kompleksem nikomu niepotrzebnej prowincji, nauka języków obcych jest na dosyć wysokim poziomie. Główną tego przyczyną chęć zapracowania na akceptację krajów zachodnich.
Jeżeli Ukraińcy, którzy w dodatku borykają się z wyznaczeniem statusu dla języka rosyjskiego, chętnie uczą się języków obcych, to Rosjanie, do tej pory czując się obywatelami „imperium”, taką potrzebę posiadają w dużo mniejszym stopniu.
O „chęci“ porozumiewania się w języku angielskim wśród Francuzów krążą legendy. Powody tego mogą być różne, między innymi status języka francuskiego jako jednego z języków dyplomacji, a także, podobnie jak w przypadku Rosjan, syndrom upadłego imperium.
Frederik, producent filmowy z Belgii: – Myślę, że poziom języka angielskiego w Belgii jest całkiem dobry. Bruksela jest miastem międzynarodowym (UE, NATO, ...), a więc angielski stał się naprawdę ważny. Uczymy się go od 14 roku życia, jest również często głównym językiem na uczelniach wyższych. Może również fakt, że filmy i programy telewizyjne na północy kraju są emitowane z napisami angielskimi, pomaga w nauce.
Polacy już się nie boją
Niewątpliwie Warszawa jest miejscem, w którym najczęściej spotkasz osobę mówiącą co najmniej po angielsku. Takie osoby to przedstawiciele grup młodych ludzi, głównie studentów nie tylko kierunków filologicznych, lecz także ekonomicznych. Język rosyjski był powszechnie nauczany w szkołach w czasach PRL, teraz dużą popularnością cieszy się język hiszpański. Polacy też zazwyczaj bardzo entuzjastycznie reagują, gdy obcokrajowiec próbuje, nawet z bardzo silnym akcentem, mówić po polsku.
Marcin Jamkowski (były redaktor naczelny „National Geographic Polska”):
– Wiele się zmieniło przez ostatnich 10 lat. Wcześniej Polacy bali się odezwać. Kiedyś nawet jeden Anglik zapytał mnie: "Dlaczego Polacy się mnie boją?" Powiedziałem, że 50 lat nie rozmawiali z nikim w obcym języku. Zrozumiał. Ale teraz jest lepiej. Nie tylko dużo osób mówi po angielsku, ale – co ważniejsze – kompletnie się nie boją. Nawet jak robią błędy, czy brakuje im perfekcyjnej wymowy "th". Ostatnie hamulce lingwistyczne puściły zaś przy Euro2012.
Bez wątpienia w każdym z opisanych przypadków zdarzają się wyjątki. Można spotkać Francuza, który chętnie będzie rozmawiał w innym języku niż swój ojczysty, można też poznać Polaka dumnego ze swojego kraju na tyle, że wymaga od gości perfekcyjnej polskiej wymowy. Tak czy inaczej najbardziej wyjątkową grupę stanowią ludzie, którzy podróżują po świecie. Wtedy każdy język jest dla nich jednocześnie ojczysty i obcy.