W dobie krzykliwej reklamy mało kto zwraca uwagę na billboardy, zwłaszcza zawierające jedynie tekst i pozbawione "przyciągaczy uwagi". Inaczej jest jednak z plakatami rozwieszonymi niedawno przez organizację Roty Niepodległości, które już wzbudzają kontrowersje wśród Polek i Polaków.
W mediach od blisko 20 lat, w naTemat pracuję od 2016 roku jako dziennikarz i wydawca
Napisz do mnie:
rafal.badowski@natemat.pl
"Kobieta nie będzie nosiła ubioru mężczyzny ani mężczyzna ubioru kobiety; gdyż każdy, kto tak postępuje, obrzydły jest dla Pana, Boga swego" – taki billboard mogą oglądać mieszkańcy blokowiska przy ul. Górczewskiej w Warszawie. Zdjęcie billboardu wstawiła na Twittera Joanna Gierzyńska, studentka psychologii i radna partii Razem okręgu warszawskiego.
Łatwo sprawdzić, że to cytat ze Starego Testamentu, a dokładnie Księgi Powtórzonego Prawa. A więc Bóg w wersji hard, tej mniej empatycznej.
Roty Niepodległości – co to?
A kto stoi za tym przedziwnym pomysłem? To Roty Niepodległości, twór Roberta Bąkiewicza, organizatora Marszów Niepodległości oraz byłego lidera ONR. Plan był od początku taki: dotrzeć z narodowymi hasłami do jak największej liczby miasteczek i wsi w całej Polsce.
Jak pisała "Gazeta Wyborcza" w lipcu zeszłego roku, członkowie rot, które wystartowały w maju 2019 r., chwalili się, że w dwa miesiące sformowali 14 oddziałów, między innymi w Warszawie, Krakowie, Bydgoszczy, Siedlcach i Pruszkowie. Jak widać, w Warszawie działają już prężnie.
"Kochamy Polskę, mobilizujemy społeczeństwo i zmieniamy rzeczywistość. Roty Niepodległości to porozumienie ludzi myślących po polsku" – piszą o sobie na swojej stronie roty.pl.