Serial "Mrs. America" można obejrzeć na platformie HBO GO.
Serial "Mrs. America" można obejrzeć na platformie HBO GO. Fot. kadr z serialu "Mrs. America"; materiał promocyjny
Reklama.

Historia prawdziwa

Cofnijmy się do roku 1923. Dwa lata po tym, jak amerykańskim kobietom przyznano prawa wyborcze, Kongresowi Stanów Zjednoczonych zaprezentowano poprawkę nakazującą równe traktowanie obu płci. W obliczu ówczesnych sukcesów ruchu emancypacyjnego wszystko zdawało się być możliwe. Niestety, przez kolejnych 48 lat poprawka ta pozostawała jedynie w sferze marzeń wielu kobiet.
ERA (Equal Rights Amendment) wróciła na wokandę dopiero w 1971 roku. O przepchnięcie poprawki zaciekle walczyła kongresmenka z Nowego Jorku z ramienia Partii Demokratycznej Bella Abzug, feministki Gloria Steinem i Betty Friedan oraz Shirley Chisholm, pierwsza Afroamerykanka wybrana do Kongresu USA.
logo
Fot. kadr z serialu "Mrs. America"; materiał promocyjny
Wizja zmian w konstytucji przerażała amerykańskie gospodynie domowe, które obawiały się, iż w wyniku politycznych przemian będą musiały same siebie utrzymywać i stracą takie przywileje jak zwolnienie z obowiązkowej służby wojskowej. Powstał więc nowy ruch będący zupełnym przeciwieństwem feministek. Na jego czele stanęła Phyllis Schlafly.

Kobieca wersja "Mad Mena"

W "Mrs. America" Schlafly przedstawiono jako dość stonowaną, ale upartą osobę, której - chcąc nie chcąc - nie odpowiadało to, jak była traktowana przez mężczyzn. Już w pierwszym odcinku serialu pokazano scenę, w której postać grana przez znakomitą Cate Blanchett z drżącą powieką słuchała pewnego polityka zwracającego się do niej jak do zwykłej sekretarki.
A warto dodać, że Schlafly żadną sekretarką nie była. Najpierw pobierała naukę w katolickiej szkole dla dziewcząt, zaś w 1944 roku zdobyła tytuł licencjata z politologii na Uniwersytecie Waszyngtona w St. Louis. Po roku obroniła natomiast tytuł magistra nauk politycznych.
Choć Schlafly miała męża, szóstkę dzieci oraz spełniała się w roli perfekcyjnej pani domu, to i tak chciała podążać za swoimi ambicjami. Niestety, każda nieudana próba dostania się do Kongresu spotykała się z radością ze strony jej partnera. W końcu co gospodyni miałaby robić w Waszyngtonie z dala od swojej rodziny?
logo
Fot. kadr z serialu "Mrs. America"; materiał promocyjny
Schlafly początkowo nie interesowały działania grup feministycznych (okazjonalnie tylko z nich kpiła). Ważniejsza od kwestii społecznych była dla niej polityka nuklearna. W serialu, gdy aktywistka dowiedziała się od swojej przyjaciółki, że po przyjęciu ERA gospodynie czeka obowiązkowy pobór do wojska, szybko zmieniła swoich wrogów z komunistów na feministki.
I żeby było jasne, w "Mrs. America" nie przedstawiono Schlafly i jej popleczników jako tę właściwą stronę barykady. Nie zrobiono z niej też głównego złoczyńcy. Dahvi Waller starała się pokazać siłę wszystkich kobiet, niezależnie od ugrupowań, które reprezentują.

Po jednym odcinku dla każdej

Podobnie było chociażby w przypadku Glorii Steinem (Rose Byrne), Betty Friedan ( Tracey Ullman) czy Shirley Chisholm (Uzo Aduba), które w serialu także otrzymały własne odcinki, a żadna z nich nie była bowiem ani demonizowana, ani zbytnio wychwalana.
Widać też, że "Mrs. America" to pozycja stworzona przez kobietę i nie ma w niej miejsca na "male gaze". Żadnej bohaterki nie przedstawiono bowiem w sposób seksualny, co jest rzadkością w tego typu produkcjach. Nie będzie więc przesadą, jeśli napiszę, że dzieło Waller to najbardziej kobiece i zarazem feministyczne show, jakie możemy teraz oglądać w telewizji.
Serial "Mrs. America" jest dostępny w ofercie HBO GO