Joanna Lichocka powiedziała, że nie może być kryzysu w koalicji rządzącej, skoro nie było koalicji
Joanna Lichocka powiedziała, że nie może być kryzysu w koalicji rządzącej, skoro nie było koalicji Fot. Maciek Jaźwiecki / Agencja Gazeta
Reklama.
Lichocka odniosła się do ostatniej burzy na prawicy, która wybuchła w związku z głosowaniem nad ustawą o ochronie praw zwierząt autorstwa PiS. Za przyjęciem "Piątki dla zwierząt" głosowało 356 posłów, przeciw było 75. 18 parlamentarzystów wstrzymało się od głosu. Przy okazji w Zjednoczonej Prawicy doszło do rozłamu – Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry była przeciw, a Porozumienie Jarosława Gowina wstrzymało się od głosowania.
– Konsekwencje są niestety oczywiste, również jeśli chodzi o stanowiska w rządzie. Mam wrażenie, że nasi dotychczasowi koalicjanci nie do końca doceniają to, co się zdarzyło. Solidarna Polska i Porozumienie traktują nasze zapowiedzi jako strategię negocjacyjną. Tak nie jest – powiedziała w radiu Lichocka.
Poniedziałek będzie sądnym dniem dla wielu polityków. Zbierze się wtedy kierownictwo PiS, które podejmie dalsze kroki. – Jeśli będą to konsekwentne kroki, to powinny nastąpić takie działanie, które będą oznaczać odejście z rządu przedstawicieli koalicjantów, jeżeli kierownictwo PiS podejmie takie decyzje i trzeba się nastawić na to, że będziemy próbować rządzić i przeprowadzać nasz program rządem mniejszościowym – przyznała.
Posłanka Lichocka zapowiedziała też, jeśli ten plan się nie uda, to możemy się szykować na przedterminowe wybory. – Trzeba politykę traktować poważnie. Nie można pozwolić sobie na to, żeby koła buksowały, żeby przez różne ambicje, przez różne złe diagnozy, projekt czy poważniejsza zmiana nie mogły być realizowane, albo mogła być realizowana tylko w części – powiedziała.
Dodajmy, że zarząd PiS ukarał członków partii, którzy głosowali przeciw ustawie forsowanej przez Jarosława Kaczyńskiego. – Osoby z PiS, które głosowały przeciwko ustawie, zostały zawieszone w prawach członka partii. Nie wiem jeszcze na jak długo. To może wiązać się też z innymi konsekwencjami, jak na przykład utrata stanowiska – powiedział dziennikarzom w Sejmie Ryszard Terlecki.
źródło: polskieradio.pl