Plan na weekend: te dwie genialne miejscówki w Niemczech są w zasięgu twojego samochodu
Monika Przybysz
05 października 2020, 06:33·5 minut czytania
Publikacja artykułu: 05 października 2020, 06:33
Nie macie planu na weekendową wycieczkę? Nie ma sprawy, podpowiadamy: oto dwa niemieckie miasta to prawdziwe ukryte skarby, które zdecydowanie warto odkryć.
Reklama.
Berlin jest genialny. Drezno jest cudowne. Wszyscy to wiedzą. W efekcie “wszyscy” mają zdjęcie przy “tej” Bramie Brandenburskiej. “Wszyscy” wrzucili na Instastory relację z jedzenia currywursta kupionego w budce na Warschauer Straße. Wszyscy zdążyli już pozachwycać się pięknie odbudowaną drezdeńską starówką.
Fajnie, ale… można lepiej. Można, na przykład, poczuć ten specyficzny rodzaj radości związanej z odkrywaniem genialnej miejscówki, o której “nikt” nie wie. Zarówno Poczdam, jak i Lipsk - bo o nich będzie mowa - należą bowiem do grona tych specyficznych miast, które jakimś cudem nie wskakują na pierwsze strony turystycznych folderów, chociaż zdecydowanie powinny.
Wie o nich ten, kto chce wiedzieć, dzięki czemu miejscowi, spokojni, że nie grozi im zmasowana turystyczna inwazja, mają dla przyjezdnych wiele cierpliwości i życzliwości.
Dlaczego warto odwiedzić Poczdam?
Z warszawy do Poczdamu dojedziecie w nieco ponad 5 godzin. Mieszkańcy Wrocławia mają bliżej — zaledwie 3 godziny jazdy z hakiem. Nie mniej jednak niezależnie od waszej bazowej lokalizacji, jest to relatywnie krótka podróż, zdecydowanie w zasięgu nawet mniej doświadczonych kierowców.
Poczdam to pakiet w stylu “3 za 1”. I mowa tu o krajach. Odwiedzając stolicę Brandenburgii macie szansę poczuć się jak w Holandii, chwilę później przeskoczyć do carskiej Rosji. W zasięgu spaceru jest również, może nie taka słoneczna, ale jednak — Italia. Jak to możliwe?
To wszystko zasługa królów-kosmopolitów. Holendrów sprowadził do Poczdamu Fryderyk Wilhelm I, który bardzo wysoko cenił ich budowniczy kunszt. Jednym z benefitów, jakimi kusił specjalistów, miało być zakwaterowanie w wysokim standardzie - a przynajmniej w standardzie, który dobrze znali z ojczyzny.
Dzięki temu, przechadzając się dzisiaj uliczkami Dzielnicy Holenderskiej, możemy poczuć się przez chwilę jak w Amsterdamie: podziwiać domki z o charakterystycznej linii, zbudowane z czerwonej cegły, wypić kawę w kawiarence i przekąsić stroopwafla.
Dla tych, którzy wolą wschodnie klimaty, gratką będzie zdecydowanie wyprawa do Alexandrowki — rosyjskiej “wioseczki” położonej w środku miasta. Alexandrowka klimatem przypomina nieco warszawskie osiedle Jazdów. W przeciwieństwie jednak do domków fińskich, sąsiadujących z Ogrodem Łazienkowskim, te rosyjskie w Poczdamie mają znacznie dłuższą historię.
Skąd rosyjska osada w stolicy Brandenburgii? W okresie wojen napoleońskich pokonane Prusy wsparły Francję w wojnie przeciw Rosji. Kilkudziesięciu żołnierzy pojmany w trakcie tej kampanii znalazło się w Poczdamie i utworzyło tu chór wojskowy. Po zawarciu pokoju prusko-rosyjskiego stworzyli nawet oddzielny regiment w pruskiej armii. Po śmierci cara Aleksandra I w 1825 r., w Poczdamie żyło jeszcze 12 dawnych chórzystów. Dla nich król Fryderyk Wilhelm III wybudował osiedle i cerkiew i na cześć zmarłego cara nazwał Alexandrowką. Do dzisiaj w Alexandrowce mieszkają potomkowie rosyjskich żołnierzy-chórzystów.
Z poczdamskiej Rosji niedaleko do poczdamskich Włoch. Jeśli chcecie podziwiać panoramę miasta, nie ma lepszego miejsca niż Pfingstberg. Na tym najwyższym wzniesieniu Poczdamu znajduje się zamek Belvedere, który toczka w toczkę przypomina włoską Villę Medici.
Celowo nie wspomniałam o kompleksie Sanssouci na początku, bo na informację o największym kompleksie pałacowym w Europie z pewnością traficie sami, wpisując hasło “Poczdam” w wyszukiwarkę.
Nie mniej jednak nie wolno tej atrakcji ignorować — wcale nie z obowiązku “zaliczenia” atrakcji znajdującej się na liście światowego dziedzictwa UNESCO. Nie da się zaprzeczyć, że Sanssouci zapiera dech w piersiach — swoim przepychem, rozmachem i, na swój sposób, przytłaczającą świadomością, jak bogate życie było domeną arystokracji jeszcze kilka wieków temu.
Warto więc, szczególnie piękną jesienią, poprzechadzać się misternie zaplanowanymi alejkami ogrodów czy wejść do choćby jednego z budynków, na przykład zbudowanego w stylu rokoko pawilonu chińskiego. A jeśli lubicie biegać, to nie ma nic przyjemniejszego niż długi poranny jogging po gigantycznym parku Sanssouci.
Będąc w Poczdamie nie sposób nie odwiedzić jednego z najważniejszych dla powojennej historii Europy miejsc, czyli pałacu Cecilienhof, w którym odbyła się Konferencja Poczdamska.
Aby odnaleźć miejsce wykonania legendarnego zdjęcia, na którym usadowieni w wiklinowych fotelach Churchill, Truman i Stalin pławią się w lipcowym słońcu ustalając powojenne losy Niemiec, należy udać się do Neuer Garten — kolejnego poczdamskiego parku. W tym roku na zwiedzających czeka specjalna wystawa z okazji 75-lecia Konferencji Poczdamskiej, konferencji która zdecydowała o powojennym porządku świata
.Tereny zielone pokrywają aż 75 proc. stolicy Brandenburgii. Jeśli więc uda wam się trafić dobrą pogodę, nie zastanawiajcie się dwa razy: Poczdam najwygodniej zwiedza się na rowerze — najlepiej miejskim, który wypożyczycie korzystając z aplikacji mobilnej.
Dlaczego warto odwiedzić Lipsk?
Z Poczdamu do Lipska dojedziemy w półtorej godziny. Jeśli macie to szczęście, że nie jesteście kierowcą, lepiej wykorzystajcie czas podróży na regenerację. W Lipsku do zwiedzania jest sporo, przyda się również świeżość umysłu do rejestrowania historycznych ciekawostek.
Jednym z waszych pierwszych przystanków będzie zapewne Pomnik Bitwy Narodów. Monumentalna budowla została wzniesiona w setną rocznicę największej bitwy okresu napoleońskiego. Odsłonięta w 1913 roku, jest — jak twierdzi Wikipedia — najwyższa budowlą pomnikową Europy. Nie da się zaprzeczyć, że wspinając się na wysokość 91 metrów trzeba pokonać ponad 500 schodów — dobra rozgrzewka przed spacerem na starówkę.
Znajdziecie tu prawdziwe perełki architektury: renesansowy ratusz, kamienice z XV i XVI wieku. Wprawne oko wyłowi jednak nawet zabytki pamiętające wiek XII, takie jak kościół św. Mikołaja.
Jeśli mielibyście wybrać tylko dwa lipskie kościoły, to poza wspomnianym wyżej, koniecznie wejdźcie do kościoła św. Tomasza. To właśnie tam, w jesieni swojego życia, stanowisko kantora objął Jan Sebastian Bach. W świątyni znajduje się również krypta, w której złożono ciało kompozytora.
Bach nie był jednak jedyną “gwiazdą”, która zawitała w progi św. Tomasza. Przy tutejszym pulpicie kazania wygłaszał Marcin Luter, w tutejszej chrzcielnicy ochrzczony został Richard Wagner, a przy tutejszych organach zasiadał sam Mozart.
W Lipsku bywał również niemiecki wieszcz Goethe. Z potwierdzonych źródeł wiadomo jednak, że ówczesny student Uniwersytetu Lipskiego, zamiast w kościelnych wolał przesiadywać w innego rodzaju ławach — tych karczemnych.
Piwnica Auerbacha, której był stałym bywalcem, jest otwarta do dzisiaj. Legenda głosi, że to właśnie przy jednym ze stolików tej karczmy Goethe napisał swój najsłynniejszy poemat, pod tytułem “Faust”.
W piwnicy Auerbacha do dzisiaj można wypić piwo i solidnie zjeść. Jeśli jednak chcecie poczuć prawdziwy klimat miasta, poszukajcie innej piwiarni, najlepiej takiej, która serwuje gose — kwaśne piwo o posmaku kolendry i soli. Mieszkańcy pokochali ten typ piwa tak bardzo, że w XIX wieku o Lipsku nie mówiło się inaczej, jak o “Mieście Gose”
Potrawą, która najlepiej dopełni kulinarną narrację o Lipsku, jest Leipziger Allerlei — mieszanka warzyw takich jak groszek, marchewka, seler, kalarepa czy cebula, z dodatkiem grzybów — najczęściej smardzy. Danie dopełniają kluski oraz sos z szyjek rakowych na bazie masła.
Takie połączenie może nie brzmi specjalnie fortunnie, ale dzisiejsi kucharze potrafią tak połączyć ze sobą poszczególne smaki, że z pewnością nie zostawicie na talerzu ani jednej kluseczki. “Smakowite” Leipziger Allerlei to jednak wynalazek współczesności. Pierwotnie potrawa miała bowiem… odstraszać.
Po wojnach napoleońskich do miasta ruszyły masy żebraków. Bogaty Lipsk przyciągał również, co oczywiste, poborców podatkowych. Aby pozbyć się tych pierwszych i zniechęcić tych drugich, włodarze miasta postanowili pochować zapasy szynki i boczku głęboko w piwnicach. Przyjezdnych częstowali natomiast lichą polewką na bazie warzyw i ewentualnie, wywaru z raków.
Dzisiaj podejście do przyjezdnych jest zgoła inne, o czym z pewnością przekonacie się zwiedzając kolejne z wielu atrakcji, jakie Lipsk ma w swojej ofercie.
To co? Weekendowy wyjazd do Niemiec zaplanowany? Więcej praktycznych informacji na temat pobytu zarówno w Lipsku, jak i Poczdamie, znajdziecie na stronie Niemieckiej Centrali Turystyki.
Artykuł powstał we wspólpracy z Niemiecką Centralą Turystyki.