
Od 1871 podczas podróży głównym szlakiem na zachód, przecinającym Kansas, w tajemniczych okolicznościach ginęły kolejne osoby. Z czasem okazało się, że ich droga kończyła się w małej rodzinnej gospodzie, prowadzonej przez rodzinę Bendersów. Ogród „Krwawych Bendersów” uznawany jest za jedno z pierwszych znanych miejsc pochówku ofiar masowych morderstw, a los tej rodziny pozostaje największą tajemnicą tego stanu.
REKLAMA
„Zapraszamy na twój ostatni posiłek”
W 1870 roku kilka rodzin spirytualistów przeprowadziło się na opustoszałe kansaskie równiny hrabstwa Labette, tereny wcześniej zamieszkiwane przez Indian. Nowi osadnicy wyznawali mało popularną wiarę w możliwość kontaktu z zaświatami. Jedna z familii, z pozoru zwyczajna, w rzeczywistości odstawała od reszty. Ta rodzina skrywała sekret, który wkrótce miał zebrać krwawe żniwo.John Bender Sr, dla najbliższych „Pa” wraz z żoną Elvirą i dwójką dzieci –synem Johnem Jr i córką Kate,do Ameryki mieli emigrować z Niemiec. Małżeństwo mówiło z ciężkim do zrozumienia akcentem, lecz młodzi posługiwali się podobno płynnym angielskim. Pani Bender w sąsiedztwie szybko została okrzyknięta „diablicą”, nie tylko ze względu na swój odpychający wygląd i sposób bycia. „Ma” uważana była za medium –podobno potrafiła kontaktować się z duchami oraz zaparzać ziółka, które pozwalały rzucać uroki i klątwy. Jej córka także była posiadała „dar”. Bardziej lubiana w okolicy, dawała lekcje ze spirytualizmu i przeprowadzała seanse przywoływania zmarłych. Szybko odkryła, że na fałszywych zdolnościach „uzdrowicielskich”czy jasnowidzących można nieźle zarobić.
Bendersi wybudowali się przy samym szlaku Great Osage, będącym wtedy jedyną drogą prowadzącą na zachód. Na froncie małej drewnianej chaty otworzyli bardzo skromny sklepspożywczy i małą gospodę, oddzieloną od strefy mieszkalnej kawałem płótna. Mimo surowych warunków, zmęczeni podróżnicy chętnie korzystali z ich usług, mogąc się odświeżyć, zjeść i przespać.
Nie wiedzieli, że właściciele spraszają ich do siebie w bardzo konkretnym celu. Na podstawie późniejszego śledztwa ustalono, że klienci gospody byli prawdopodobnie sadzani na honorowym miejscu za stołem przy kotarze, ustawionym na klapie do piwniczki. Następnie Kate przechodziła do czarowania ich swoim wdziękiem i oferowała prezentację „magicznych” zdolności. Kiedy goście już całkowicie poświęcili jej uwagę, któryś z Bendersów wychylał się przez płótno i zadawał im cios w tył głowy. Bezwładne już zwykle ofiary wpadały do piwnicy, gdzie kobiety obrabowywały je z kosztowności i podcinały gardło. Pod osłoną nocy ciała zakopywali w ogrodzie za domem.
Pod osłoną epoki
Kansas w XIX wieku było krwawym miejscem. Po wojnie secesyjnej przemoc przeniosła się na ulice, gdzie wciąż buzujący adrenaliną ludzie kontynuowali bitwy między sobą. Podróżujący musieli wystrzegać się także ataków miejscowych Indian.Podróżowanie przez stan w tych czasach, zwłaszcza przez południowy zachód było ryzykowne, dlatego gdy ktoś nie wracał z długiej wędrówki, nie wzbudzało to większych podejrzeń. Od1871 jednak z podróży szlakiem Great Osage wracało coraz mniej osób. Okolice obiegły plotki i szlak zaczął być omijany.
Dopiero w 1873, gdy zaginął Dr William York, znany fizyk, jego wpływowi bracia – pułkownik i senator –zorganizowali 50-osobowe poszukiwania. Pułkownik York sam poprowadził dochodzenie w hrabstwie Labette. W końcu natrafił na domostwo Bendersów. Ci potwierdzili odwiedziny Yorka w swojej zajezdni, lecz kategorycznie zaprzeczyli jakiejkolwiek wiedzy o jego zaginięciu. Sugerowali, że doktora najpewniej napadli ndianie, a Kate nawet próbowała go „zlokalizować” za pomocą swoich specjalnych zdolności.
York przeczuwał, że rodzina ma coś wspólnego z zaginięciem brata, ale uznał że potrzebuje dowodów. Zorganizowano sąsiedzkie zgromadzenie, podczas którego mieszkańcy zdecydowali, że każdy dom w okolicy miał zostać przeszukany. Wkrótce sąsiad Bendersów zauważył, że ich zwierzęta zaczęły przymierać głodem. Okazało się, że posiadłość opustoszała. Podczas jej przeszukiwania natrafiono na dziwny właz w ziemi. Za drzwiczkami znajdowała się śmierdząca, przesiąknięta krwią, lecz pusta piwniczka. Trop poprowadził śledczych do ogrodu. Kiedy zaczęto go przekopywać, natrafiano na kolejne ciała. Pierwszy był York. Tył jego głowy był zmiażdżony, a gardło podcięte. Reszta zwłok miała podobne obrażenia. Wykopano ich około tuzina, w tym kobietę i małą dziewczynkę.
Nad dzieckiem prawdopodobnie znęcano się i pogrzebano je żywcem. Sposób działania krwawej rodziny potwierdzają zeznania osób, którym udało się uciec z ich morderczej kabiny. Jedna z niedoszłych ofiar, William Pickering wspominał, że odmówił siedzenia przy poplamionym płótnie, na co „Ma” Bender zaczęła mu wygrażać nożem.
Dwóch innych podróżników, także preferujących zjeść w innym niż wskazane miejscu, miało nieszczęście być świadkami gniewu Kate, na co zza kotary miało wypaść dwóch postawnych mężczyzn. Pewien katolicki ksiądz z kolei twierdził, że przed zatrzymaniem się w gospodzie powstrzymał go duży młot, który dostrzegł przy jednym z Bendersów. Szacuje się, że w latach 1871-73 rodzina pozbawiła życia nawet do dwudziestu jeden osób.
Na wariackich papierach
Z czasem detektywi odkryli, że tożsamość Bendersów była sfałszowana. Nie tylko inaczej się nazywali, ale okazało się, że większość z nich nie jest nawet spokrewniona. „Pa”naprawdę nazywał się John Flickinger i pochodził z Niemiec lub Holandii. ”Ma”Bender urodziła się jako Almira Mei. Zanim poznała Johna kilkukrotnie wyszła za mąż, a każdy z jej partnerów zmarł przedwcześnie z powodu urazów głowy. Podobny los spotkał troje z jej dzieci, które zlikwidowała zapewne by nie mogły przeciwko niej zeznawać. Kate była rzeczywistą córką Almiry, jednak John nie był bratem, a rzekomym mężem. Dziewczyna podobno wzbogaciła ofertę gospody o usługi seksualne. Jej udawany „dar” stał się motorem napędzającym morderczą machinę Bendersów.Kiedy zbrodnie Bendersów wyszły na światło dzienne, prasa w całym kraju wykrzykiwała ich nazwisko, a tysiące osób zaczęło zjeżdżać się na farmę, by zobaczyć miejsce brutalnych morderstw. Senator York zaoferował tysiąc dolarów za informacje o Bendersach, gubernator dorzucił do puli kolejne dwa za ujęcie całej czwórki. W ciągu kilku lat po zbrodni aresztowano parę osób przypominających kogoś z zabójców, jednak ostatecznie wszystkich wypuszczono. Świadkowie widzieli rzekomo starszego Bendersa w drodze do St. Louis, a Bendersa Juniora wypatrzono, gdy zmierzał do kolonii banitów w Texasie, gdzie podobno umarł na apopleksję.
Śledztwo zostało ostatecznie wycofane z powodu braku dowodów. Nigdy nie udało się też ustalić dalszych losów rodziny. Pogłoski o nich, obierając z czasem formę legendy, powtarzane są do dziś. Dzisiaj już nie da się dokładnie zlokalizować farmy Bendersów, została doszczętnie zniszczona przez turystów i łowców pamiątek. Do dziś dalszy los krwawej rodziny pozostaje jedną z największych zagadek Dzikiego Zachodu.