Powodem tego jest niewyjaśniona choroba jednego z uczestników testów. Firma na razie odmówiła podania dalszych szczegółów. Choroba uczestnika będzie analizowana i oceniana przez niezależną Radę ds. Monitorowania Bezpieczeństwa Danych, a także przez wewnętrznych lekarzy koncernu ds. klinicznych i bezpieczeństwa.
J&J tłumaczy, że takie przerwy są normalne dla dużych badań, które mogą obejmować dziesiątki tysięcy osób. Szczepionka przechodzi testy na 60 tysiącach ochotników, z Peru aż po Republikę Południowej Afryki. Firma prognozuje, że pierwsza partia preparatu będzie dostępna na początku przyszłego roku. Zobacz materiał wideo.