
Antysemityzm jest grzechem przeciwko Bogu i ludzkości.
To nie pierwszy raz, kiedy ksiądz Lemański mierzy się z antysemityzmem polskich księży. Na swoim blogu w naTemat przekonywał już, że takie zachowania to wśród nich norma. Z Żydów wielu z nich śmieje się na towarzyskich spotkaniach, w kurtuazyjnych rozmowach, na imieninach. "Też się kiedyś śmiałem z tych żartów. Dopóki nie dotarła do mnie prawda o tym, że jest to przekroczenie granicy, której przekroczyć nikomu nie wolno" – pisał.
Wielu polskich księży nie krępuje się też przy parafianach.
Czego jednak spodziewać się po parafialnych księżach, jeśli antysemickie treści przebijają nawet z wypowiedzi wpływowych kapłanów? Nie tylko tych prywatnych, jakie opisał ksiądz Lemański.
Instytucja słabo wychowuje swoich adeptów. Antysemityzm widzimy przecież też u księży, którzy urodzili się po Soborze Watykańskim II.
Równie głośne były swego czasu publiczne wypowiedzi ks. prałata Henryka Jankowskiego, proboszcza parafii św. Brygidy w Gdańsku. Oświadczył on między innymi, że "nie można tolerować mniejszości żydowskiej w polskim rządzie, bo naród się tego boi". Później tłumaczył, że "to, co naród polski myśli, ja powiedziałem głośno. Nie przez pomyłkę, ale z przekonaniem".
Ale wypowiedzi antysemickie zdarzały się także najbardziej dziś cenionym polskim kapłanom. W procesie kanonizacyjnym ojca Maksymiliana Marii Kolbego, jednym z głównych zarzutów były te związane z jego przedwojenną publicystyką.
Dziś największym grzechem polskich księży wydaje się jednak nawet nie czynny antysemityzm, wyrażany słowem lub działaniem, ale milczenie, które wokół tego zjawiska zapadło. Smutne przykłady od czasu do czasu przywołuje na swoim blogu ks. Lemański. W lipcu tak pisał o uroczystościach w Jedwabnem:
"Dwie okoliczności przez te ostatnie lata się nie zmieniły. Jak co roku, od kilkunastu już lat, stał przy pomniku ze swoim szkolnym zdjęciem Icchak Levin. Przeżył uratowany wtedy przez naprawdę sprawiedliwego Polaka. Levin przyjeżdża więc co roku, i jak co roku dziękuje za uratowanie, i co roku płacze, i co roku modli się w tym miejscu. Druga niezmienna jak dotąd okoliczność, to nieobecność miejscowego biskupa i miejscowego proboszcza, i miejscowych parafian. Ani wyniki śledztwa IPN-u, ani nauczanie Jana Pawła II o Żydach, ani zmiana na stolicy biskupiej w pobliskiej Łomży tego nie zmieniły".
CZYTAJ WIĘCEJ
Podobnie jest podczas uroczystości rocznicowych w Treblince.
Dziś, chwilę po tym, kiedy polscy hierarchowie pojednali się z prawosławną cerkwią, wiele osób podnosi argument, że księża potrafili napisać list do duchownych niemieckich, czy rosyjskich biskupów, ale do dziś nie zdobyli się na pojednanie z Żydami. Halina Bortnowska zwraca jednak uwagę, że takie próby były, a w wielu miejscach zamiast podejmować dialog, polscy księża po prostu się w nim cofają.
Ten problem widzi także Halina Bortnowska. – Instytucja słabo wychowuje swoich adeptów. Antysemityzm widzimy przecież też u księży, którzy urodzili się po Soborze Watykańskim II – zauważa.