"Wszyscy mamy szansę na realizację marzeń" Tak przekonuje autor tej książki
Artykuł promocyjny wydawnictwa onepress
29 października 2020, 06:44·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 29 października 2020, 06:44
Wyobraźmy sobie sytuację, w której spełniają się wszystkie nasze marzenia, nawet te, o których nie mamy śmiałości mówić głośno. Jest duże prawdopodobieństwo, że nie będziemy potrafili sobie tego wyimaginować, dotychczas bowiem byliśmy przyzwyczajeni raczej do narzekania, jak trudno jest zrealizować jakiś cel. Zresztą trudno myśleć o wielkich marzeniach, jeśli co roku realizacja postanowień noworocznych kończy się w okolicy… 15 stycznia.
Reklama.
Czy rzeczywiście jesteśmy skazani na życie bez marzeń? A właściwie – czy jesteśmy skazani na życie z marzeniami, które nigdy się nie spełnią? Michał Wawrzyniak, znany także jako Kołcz Majk, autor, biznesmen i mówca, twórca metody #1000marzeń, w swojej najnowszej książce "Kto Ci ukradł marzenia?" przekonuje, że wszyscy mamy szansę na realizację marzeń. Czego potrzebujemy? „Nadać formę myślom”, pisze autor, zmienić nieco sposób myślenia, a także zastosować kilka sprawdzonych strategii. Wystarczy tylko, że wdrożymy czteroetapowy schemat: zamarz, zaplanuj, zarób, zrealizuj (kolejność dowolna). Proste?
Wszystko zaczyna się w głowie
Nie ma chyba osoby, która nie słyszałaby o Stephenie Hawkingu. W młodości usłyszał diagnozę: nieuleczalna choroba mięśni. W takiej sytuacji mógł wpaść w depresję, rzucić studia (przecież nawet nie wiedział, czy zdąży obronić rozprawę doktorską) i odpuścić sobie wszelką aktywność, bo po co się starać, kiedy nie ma się perspektyw. Tymczasem, wbrew prognozom, Hawking nie tylko dożył siedemdziesięciu sześciu lat, ale też zapisał się w pamięci wszystkich jako wybitny fizyk, mówca, pisarz – a także ojciec. Co zatem podtrzymywało go na duchu, z czego czerpał siłę? Tym bardziej że nie była to religia czy naiwna nadzieja, że wszystko się ułoży.
Kluczem jest tu ufność we własne siły i w niepowstrzymany postęp. Z niej może pochodzić impuls, dający początek wszelkiej aktywności, także spełnianiu marzeń. Bez tego zaufania i podejmowania działań pozostałoby nam tylko bierne reagowanie na okoliczności zewnętrzne i marazm. O tym nastawieniu umysłu pisze również Wawrzyniak, przywołując postać Rogera Bannistera, lekkoatlety, który jako pierwszy w historii sportu pokonał milę w czasie poniżej czterech minut.
Jak to zrobił? Wykorzystał moc swoich myśli do osiągnięcia celu: wyobraził sobie moment zwycięstwa i bicia rekordu, a następnie przekuł tę myśl w działanie. Podobne podejście prezentuje między innymi pływak Michael Phelps. Po zdobyciu dwudziestego trzeciego złotego medalu olimpijskiego w karierze przyznał: „Wszystko zaczęło się od jednego małego marzenia. Chciałem dokonać czegoś, co nie udało się wcześniej żadnemu pływakowi. I okazało się to świetną przygodą”.
Ustal priorytety
Jedną z pułapek, w które wpadamy, chcąc zrealizować swoje cele, jest brak priorytetów i nadmiar spraw, którymi zamierzamy się zajmować w tym samym czasie. Tymczasem, aby marzenie mogło się spełnić, trzeba je realizować zgodnie z planem. Wymaga to wskazania i usankcjonowania priorytetów. Fakt, że tak mało ludzi realizuje swoje postanowienia, jest spowodowany właśnie tym, że rzadko formułują priorytety, dopóki nie zostaną do tego zmuszeni. Niestety, ustalenie priorytetów nie jest równoznaczne z trzymaniem się ich – może się bowiem okazać, że pilne kwestie do wyjaśnienia i gaszenie pożarów zajmują nam codziennie tyle czasu, że nie mamy już możliwości zająć się tym, co jest dla nas ważne; co jest ważne dla realizacji naszych marzeń.
Doby nie da się rozciągnąć. Pozostaje zatem zmienić podejście do realizacji zadań. Jeśli chcemy poświęcać więcej czasu swoim priorytetom (a to powinno być naszym celem), musimy poświęcać go mniej na inne rzeczy. Warto podejść do tego poważnie i zadać sobie pytanie: z czego konkretnie mogę zrezygnować, by znaleźć potrzebne dwie, trzy czy więcej godzin na działania prowadzące mnie do celu? Warto z myślą o tym przejrzeć swój kalendarz, zastanowić się, z których czynności możemy zrezygnować (może z obejrzenia kolejnego odcinka serialu?), które możemy zautomatyzować (stosując na przykład stałe zlecenia w banku, robiąc zakupy on-line kilka razy w miesiącu), a które delegować (rodzinie, pracownikom, zewnętrznej firmie).
Kiedy już ustalimy priorytety, warto skupić się przede wszystkim na zadaniach, które przybliżają nas do realizacji marzenia. Dlatego też krytycznie musimy się przyglądać każdemu nowemu zadaniu do wykonania, a niekiedy po prostu odmówić jego podjęcia. Michał Wawrzyniak zachęca, by nauczyć się częściej mówić „nie”, dzięki czemu przestaniemy generować napływ kolejnych nadmiarowych zadań. Namawia również do tego, by nie odkładać obowiązków, nie czekać z ich wypełnieniem na ostatnią chwilę (w efekcie zyskamy więcej czasu na przykład na przyjemności).
Stojące przed nami zadania kryją w sobie jeszcze jedną pułapkę – kiedy tylko się rozproszymy i stracimy z oczu cel, zaczniemy wykonywać błahe czynności, które dadzą nam poczucie, że coś robimy. Tyle że w dłuższej perspektywie nie możemy oczekiwać rezultatów. Dla wielu osób zresztą to skupienie się na bieżących i w rzeczywistości mało istotnych sprawach jest największą przeszkodą w realizacji marzeń.
Planuj
Jedynym sposobem na wygranie z piętrzeniem się codziennych zadań jest wspomniana eliminacja. Kiedy już skupimy się na tym, co jest dla nas naprawdę ważne, zyskamy wewnętrzną motywację i poczucie, że nadaliśmy naszemu życiu właściwy kierunek. Wyznaczywszy priorytety i skupiwszy się na tym, co najważniejsze, zyskamy również czas na planowanie. Pozwala ono nie tylko przełożyć marzenia na działanie, ale i monitorować postępy. Bez działania, marząc, będziemy wciąż tylko bujać w obłokach i nawet nie będziemy wiedzieć, czy choć trochę przybliżyliśmy się do celu.
Wiele osób nie docenia roli planowania, a wręcz je neguje, bo rzekomo nie chce tracić wolności, działać według schematów. Oczywiście, nie da się wszystkiego przewidzieć i zaplanować, ale plan ułatwia życie (zresztą zawsze można go zmodyfikować). By rzeczywiście był pomocny, warto tworzyć go zgodnie z zasadą „od ogółu do szczegółu”. Należy zatem zacząć od określenia kierunku działania – można tu wymienić jakieś swoje marzenie, na przykład zakup domu. Następnie dzielimy ogólny cel na kilka celów podrzędnych. Te będą dokładniej określone, ale nie staną się jeszcze konkretnymi zadaniami do wykonania.
W przywołanym przykładzie takim celem może być wybór miasta, w którym dom ma być zlokalizowany, określenie jego pożądanego stanu (do remontu, do odświeżenia, do wprowadzenia się), ustalenie górnego pułapu cenowego itp. Ostatni etap planowania polega na przygotowaniu konkretnych zadań do realizacji – w zgodzie z własnymi priorytetami. To etap, na którym należy określić zadania z jak największą szczegółowością. Do zadań szczegółowych należeć będzie przejrzenie portali z ofertami nieruchomości, znalezienie agenta (któremu delegować możemy szereg zadań), spotkanie z doradcą kredytowym itp.
Plany nie dość, że pozwalają przybliżyć się do celu, to jeszcze wspomagają motywację do działania. Dobrze przygotowany plan przekłada się na większą wytrwałość – jeśli wierzymy w sukces i mamy możliwość monitorowania postępów, osiągamy lepsze rezultaty.
Niech zatem w realizacji marzeń prowadzą nas słowa Michała Wawrzyniaka: „Miej odwagę marzyć, rób to świadomie, a dodatkową energię niech daje ci fakt, że jesteś inspiracją dla wielu”. A po wyborze odpowiedniej dla siebie strategii – ruszajmy do działania!