Specjaliści z Krajowego Mechanizmu Prewencji Tortur zabrali głos ws. 19-latki, która została poszkodowana w czasie środowej manifestacji w Warszawie. Jeden z policjantów miał złamać kobiecie rękę.
"Sposób zatrzymania kobiety uczestniczącej w strajku solidarnościowym doprowadził do spowodowania znacznego uszczerbku na zdrowiu zatrzymanej - złamania ręki w kilku miejscach" – czytamy w oświadczeniuKrajowego Mechanizmu Prewencji Tortur.
Jak wskazano, policjanci nie zapewnili zatrzymanej dostępu do pomocy medycznej. Zauważono, że w tym przypadku należy mówić nie tylko o naruszeniu standardów antytorturowych, ale również o ewentualnej odpowiedzialności karnej funkcjonariusza, o której mowa w art. 157 § 1 Kodeksu karnego.
"Jeżeli bowiem działanie funkcjonariusza zostanie przez sąd uznane jako nieproporcjonalne i stanowiące przekroczenie przysługujących mu uprawnień, za spowodowanie tzw. średniego uszczerbku na zdrowiu może grozić mu od 3 miesięcy do 5 lat pozbawienia wolności" – podkreślono.
Przypomnijmy: Strajk Kobiet opublikował wiadomość od jednej z uczestniczek środowego protestu w Warszawie. Kobieta napisała, że padła ofiarą przemocy policyjnej i w kilku miejscach ma złamaną rękę.
Jak się okazało, kobietę w środę wieczorem na SOR zawiózł poseł Koalicji Obywatelskiej Michał Szczerba. Opowiedział reporterce naTemat Zuzannie Tomaszewicz o kulisach zajścia i co się działo po tym, jak dostarczył poszkodowaną do szpitala.