"Uosobienie radości macierzyństwa, ale nie macierzyństwa przymusowego, w którym nie ma mowy o żadnej miłości i radości" – przekazała oburzona autorka obrazu, który wykorzystano do kampanii antyaborcyjnej. Działania w największych miastach w Polsce zainicjowała fundacja biznesmena z branży okiennej.
Redaktorka, reporterka, koordynatorka działu show-biznes. Tematy tabu? Nie ma takich. Są tylko ludzie, którzy się boją. Szczera rozmowa potrafi otworzyć furtkę do najbardziej skrytych zakamarków świadomości i rozjaśnić umysł. Kocham kolorowych i uśmiechniętych ludzi, którzy chcą zmieniać szarą Polskę. Chcę być jedną z tych osób.
Łono matki w kształcie serca, a w nim dziecko w pozycji embrionalnej, złączone pępowiną z matką. Plakaty i billboardy z taką właśnie ilustracją pojawiły się pod koniec listopada w wielu polskich miastach.
Przechodnie mogli zobaczyć je m.in. na ścianach bloków, słupach informacyjnych, a nawet przystankach komunikacji miejskiej.
Kto stoi za manifestem przeciwko aborcji?
Za kampanię antyaborcyjną odpowiada Fundacja Nasze Dzieci - Edukacja, Zdrowie, Wiara z Kornic na Śląsku, której celem jest wspieranie młodzieży i dzieci, m.in. poprzez zapewnianie im pomocy psychologicznej, socjalnej, ale również edukacyjnej.
Prezesem fundacji jest biznesmen Mateusz Kłosek, który zasłynął szczególnie w tzw. branży okiennej. Magazyn "Forbes" na początku 2020 roku przyznał jego firmie Eko-Okna nagrodę "Diament Forbesa".
Mężczyzna zasiada także w radzie nadzorczej katolickiego wydawnictwa Agape, które powstało w 2001 roku z inicjatywy Towarzystwa Chrystusowego dla Polonii Zagranicznej.
Fundacja Nasze Dzieci nie udzieliła oficjalnej informacji o ilości plakatów i billboardów, które wyprodukowano, a także nie ujawniła, jaki był koszt akcji.
Jedynie na portalu alteia.pl pojawiła się wiadomość, że w samym Poznaniu wiszą prawdopodobnie 73 billboardy.
"Jestem przeciwna tej idei"
Twórczynią rysunku z płodem w łonie matki jest rosyjska artystka Jekaterina Głazkowa. Kobieta oznajmiła, że nikt nie skonsultował z nią, czy może użyć jej prac do takiego celu.
Ilustracja była wrzucona przez Głazkową do sprzedaży na tzw. stocku już kilka lat temu.
– Kilka osób napisało do mnie i zapytało o opinię na temat wykorzystania tej ilustracji w kontekście idei antyaborcyjnej. Rysując ten obrazek, miałam coś innego na myśli – zapewnia artystka.
Głazkowa na Instargamie zamieściła post, w którym wytłumaczyła zaistniałą sytuację:
"Zdecydowanie nie zgadzam się i jestem przeciwna tej idei. Obrazek został narysowany jako uosobienie radości macierzyństwa, ale nie macierzyństwa przymusowego, w którym nie ma mowy o żadnej miłości i radości" – zapewnia we wpisie.
"Te zakazy są bezsensowne, szkodliwe i naruszają prawa człowieka; krzywdzą zarówno kobiety, jak i niechciane dzieci. Jeśli to zaczęłoby się w moim kraju (co, jestem pewna, może się wydarzyć), zaczęłabym działać, aby zmienić ten kraj. Wydaje się, że temat zakazu aborcji przepracowała już postępowa ludzkość, wszystko zostało wytłumaczone, udowodnione. Czy to znowu średniowiecze?"– puentuje artystka.