To jest kryminał, który warto przeczytać!
To jest kryminał, który warto przeczytać! Fot. 123rf / materiały prasowe wydawnictwa Czarna Owca
Reklama.
W tym roku powstała seria kryminałów napisana przez Przemysława Piotrowskiego. W maju pojawiło się "Piętno", w sierpniu "Sfora", a od niedawna na półkach sklepów znajduje się dopełnienie trylogii, czyli "Cherub". Piotrowski akcję wszystkich trzech umiejscowił w swoim rodzinnym mieście – Zielonej Górze.
Z Zieloną Górą związany jest także główny bohater powieści, stołeczny policjant z krwi i kości, komisarz Igor Brudny. W pierwszej części policjant zostaje ściągnięty do Zielonej Góry, ponieważ w mieście grasuje morderca, który brutalnie okalecza swoje ofiary. Ponadto z zeznań wynika, że jest on łudząco podobny z wyglądu do Brudnego, wiec ten nie ma wyboru i musi oczyścić się z podejrzeń.
Podczas śledztwa komisarz będzie musiał obudzić demony swojej przeszłości, od których przez całe życie próbował się odciąć. Wydarzenia sprzed lat będą dawały o sobie znać także podczas jego kolejnego śledztwa opisanego w "Sforze". W tym przypadku główny bohater wraz z zielonogórskim inspektorem Romualdem Czarneckim tropią "wilkołaka", bo tak mordercę ochrzciła lokalna społeczność.
W sumie nie bez kozery, bo sprawa rozpoczyna się od znalezienia ręki, która została odgryziona przez człowieka. Kończyna należała do zakonnicy, której ciało śledczy odnajdują niedługo później. Brudny musi więc stawić czoła bezwzględnemu i niezrównoważonemu przeciwnikowi. Rozwiązanie tej sprawy będzie go wiele kosztowało.
Ale nie odpocznie zbyt długo bowiem akcja "Cheruba" rozgrywa się pół roku po wydarzeniach opisanych w "Sforze". Brudny dostaje niespodziewanie przesyłkę, która jest jak wiadomość z przeszłości, z którą policjant musi po raz kolejny się zmierzyć. Tym razem jednak ma być to jego ostateczny pojedynek.
Jakby tego było mało, w międzyczasie w jego rodzinnym mieście w wyjątkowo brutalny sposób zostaje zamordowany zielonogórski prokurator Brunon Kotelski. A jak piszę brutalnego, to naprawdę mam na myśli ostre opisy. Oto fragment:
"Cherub"
Przemysław Piotrowski

Na karku, plecach, pośladkach i udach widniały głębokie ran, których było tyle, że całość przypominała galaretę albo krwawy bohomaz jakiegoś wynaturzonego artysty.

Strzępy tkanek walały się nawet kilkadziesiąt centymetrów od ciała, a w niektórzych miejscach mięso niemal całkiem odeszło od kości, odkrywając kręgosłup, żebra i kości miednicy. Wszystko tonęło w morzu krwi i ekskrementów.

Śledczy znajdują przy Kotelskim, a raczej "w" Kotelskim łańcuszek byłych wychowanków siostry Gwidony. Trop więc prowadzi do klasztoru, z którym związany jest główny bohater. Chcąc nie chcąc musi on podjąć tę sprawę.
Nie będzie jednak sam. Śledztwo dotyczące morderstwa obejmuje bowiem młoda i niedoświadczona prokurator Arleta Winnicka, gdyż inspektor Romuald Czarnecki odszedł na emeryturę. Oboje nie przepadają za sobą, co z korzyścią wpływa na poziom ciętego języka w rozmowach między nimi. Oto przykład:
"Cherub"
Przemysław Piotrowski

– Ta sprawa znów trafi na czołówki gazet. Jak go teraz nazwą? Rzeźnik już był. Bestia i Kanibal też. O! Kat! Kat z Zielonej Góry to by było coś. K**wa mać!
– Będziesz miała szansę się wykazać.
– Nie pier**l, Igor. Ta ironia nie jest w twoim stylu.
– Tak jak efekciarstwo w twoim.

– To, że naczytałeś się o prowadzonych przeze mnie sprawach, nie znaczy, że mnie znasz.
– I vice versa.

Fabuła gęstnieje jeszcze bardziej, kiedy okazuje się, że morderca dopiero się rozkręca. Niedługo po śmierci Kotelskiego ginie kolejna osoba, tym razem z zespołu śledczego Brudnego i Winnickiej.
Jak już wspomniałem, Piotrowski jest autorem, który bardzo sprawnie i obrazowo operuje opisami. Są one mroczne, brutalne i brudne. Jak sam podkreślał w jednym z wywiadów, emocje i zdolność do ich pobudzania u czytelnika to klucz do sukcesu danej książki. I uwierzcie mi, emocji to wam nie zabraknie od początku do końca tej powieści.
Autor nie stroni także od opisów scen seksu, które wplata w swoje dzieło. Ale i brutalizm, i wyuzdanie, jest tu na krótkiej smyczy – wszystko jest napisane z rozwagą, żeby czytelnika nie znudzić, ani go nie obrzydzić, a rozbudzić w nim ciekawość oraz wywołać gęsią skórkę.
Lubię powieści takie jak "Cherub", ponieważ mają w sobie błyskotliwą intrygę, wyśmienite opisy, które powodują, że momentami zbiera się szczękę z podłogi oraz zwroty akcji, które wgniatają w fotel z głośnym okrzykiem: "cooooo, ale jak to?".
Jeśli szukacie więc ciekawych książek, na które warto poświęcić kilkanaście godzin i zastąpią one lepiej czas spędzony na bezwiednym gapieniu się w ekran telewizora, to są to zdecydowanie ostatnie dzieła Przemysława Piotrowskiego.

Artykuł powstał we współpracy z wydawnictwem Czarna Owca

logo
mat. promocyjne wydawnictwa Czarna Owca