Reklama.
TVP w ubiegłym roku odnotowała 60 mln zł straty. Ubywa pieniędzy z reklam, wpływy z abonamentu są niskie, a kolejni prezesi nie mają pomysłu, jak uzdrowić sytuację. Telewizja próbuje się ratować, m.in. sprzedając jedną ze swoich siedzib za 100 mln złotych. Jak czytamy w Magazynie Świątecznym "Gazety Wyborczej", problem w tym, że gwóźdź do trumny TVP wbijają sami pracownicy.
Produkuje się tu za drogo i za mało, by można na tym dobrze zarobić. A ludzie są przyzwyczajeni, że do niskiej pensji da się nieźle dorobić. Oczywiście na sprzęcie telewizji i w studiu telewizji.
Od lat wszyscy dorabiają. Np. operatorzy w ośrodkach i nieliczni już dźwiękowcy zarabiają u nas marnie, ok. 1,6-2,4 tys. zł brutto. Po pracy robią to, co potrafią najlepiej: produkują dla prywatnych firm programy, obsługują chrzciny i wesela. Czyli zadowolony jest tzw. układ producencki.