Ludzie rzucali się na wszystko, co tylko dało się zjeść. Tylko one wiedziały, jak przetrwać
Monika Przybysz
20 stycznia 2021, 10:11·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 20 stycznia 2021, 10:11
Niestrudzone w pracy ponad siły i zjednoczone w jednym celu: ku chwale nowego, powojennego ładu. Tak historia chciałaby pamiętać legendarne Trümmerfrauen - “nadkobiety”, odbudowujące Berlin z gruzów. Jak można się jednak przekonać oglądając najnowszą produkcję CANAL+, prawda jest jednak znacznie bardziej prozaiczna.
Reklama.
Akcja “Pokonanych”, bo o tym serialu mowa, przenosi nas do stolicy pokonanych Niemiec w roku 1946. Miasto jest kompletnie zniszczone, zawalone gruzami zbombardowanych budynków i zamieszkałe przez ludzi zniszczonych horrorem wojny.
Na placach budowy próżno jednak szukać mężczyzn. Większość z tych, którym udało się wrócić, nie była zdolna do jakiejkolwiek pracy, zwłaszcza fizycznej. Obowiązki kalekich synów, mężów i ojców przejmowały więc kobiety - takie jak Elsie Garten, którą w “Pokonanych” portretuje Nina Hoss.
W Powojennych Niemczech liczba kobiet przewyższała liczbę mężczyzn aż o 7 milionów. Takich jak Elsie - zdesperowanych i gotowych na najcięższy wysiłek, było w Berlinie około 60 tysięcy. Nazywano je Trümmerfrauen - kobietami z gruzów.
Trümmerfrau czyli nadkobieta
Mieszkańcom Berlina, owszem, można przypisywać nadludzkie siły. Te wynikały jednak tylko i wyłącznie z pobudek czysto fizjologicznych: w Berlinie panował głód - tak wielki, że pogłoski o kanibaliźmie czy handlu ludzkim mięsem nie wydają się nieprawdopodobne.
Ludzie żywili się wszystkim, co potencjalnie dało się zjeść: z berlińskiego zoo znikały zarówno żywe małpy, które jakimś cudem uchowały się przez wojnę, jak również truchło tych zwierząt, które tego szczęścia nie miały. Polowano na bezpańskie psy i koty (oraz na te “pańskie”, spuszczone nieopatrznie z oczu), jak również na parkowe kaczki czy łabędzie.
Wykorzystywano każdy skrawek zieleni, na którym miało szansę wyrosnąć cokolwiek do jedzenia - nawet tereny przed Bramą Brandenburską, które zaorano i przeznaczono pod uprawy warzyw i ziemniaków. Przed berlińskim uniwersytetem wypasano natomiast - pod nadzorem, oczywiście - krowy mleczne i kozy.
Berlińczycy nie mieli prawa być wybrednymi: jedli wszytsko, mając nadzieję, że co ich nie zabije, to ich wzmocni. Często były to jednak płonne życzenia: wiele osób cierpiało na obrzęk głodowy, brązowe plamy na skórze i egzemę. Objawy przypisywano spożywaniu melde (łobody), którą mylono z jadalną lebiodą.
Na jedzenie, a właściwie na pieczołowicie wydzielane racje żywnościowe, można było oczywiście zarobić. Ilość otrzymywanego jedzenia warunkował rodzaj pracy. Jak nietrudno się domyślić, przewalanie gruzu było warte więcej, niż siedzenie “bezczynnie” za biurkiem. Dużo więcej, dodajmy.
Praca fizyczna gwarantowała przynależność do drugiej kategorii kartek na przydział żywieniowy. Gospodyni domowa dostawała piątą, zwaną w berlińskim slangu “biletem na cmentarz”. „Gruzy” były bardziej opłacalnym wyborem również jeśli chodzi o czas pracy. W 1946 roku przeciętna urzędniczka pracowała 18 godzin na dobę, a zarabiała znacznie mniej.
Praca Trümmerfrauen nie kończyła się jednak z ostatnim gwizdkiem brygadzisty. Po powrocie do domu trzeba było przecież zająć się rodziną: ugotować, uszyć i stworzyć coś z niczego. Gospodynie stały się więc mistrzyniami recyklingu i upcyklingu.
Marzeniem był jedwab spadochronowy, z którego można uszyć bluzkę. Albo maska gazowa, którą można było przerobić na lampę naftową czy sitko kuchenne. Metalowe wojskowe hełmy idealnie nadawały się na cedzaki do ziemniaków, czy też… nocniki.
Powstały też liczne zamienniki kulinarne: żołędzie uprażone na patelni lub w piekarniku stawały się “Poor Leut Kaffe” - kawą biednych ludzi. Liście klonu, jeżyny, dębu lub wiśni były substytutami tytoniu. Kasztany polecano do prania, liście bluszczu do koloryzowania czarnych lub niebieskich rzeczy, skórki ziemniaków lub żółć wołową, buraki ćwikłowe, liście brzozy lub zewnętrzną skorupę dojrzałych orzechów włoskich czy korę dębu do barwienia wełnianych i bawełnianych ubrań.
Stojące w kolejkach po głodowe racje żywnościowe kobiety nie szczędziły ironii: “Prawdziwy pokój będzie wtedy, kiedy rzeźnik znowu powie: ‘Może zostać ćwierć funta więcej?”
"Pokonani" w reżyserii Björna Steina i Månsa Mårlinda to nowa, ośmioodcinkowa koprodukcja CANAL+ Polska. W głównej obsadzie serialu znaleźli się między innymi: Taylor Kitsch, Michael C. Hall, Nina Hoss, Logan Marshall-Green, Tuppence Middleton oraz Sebastian Koch. Serial zadebiutuje już 1 stycznia 2021 roku na kanale CANAL+ PREMIUM oraz online na canalplus.com.