"W naszym nowym dzienniku wiadomości będą dobre lub złe (oby tych ostatnich było jak najmniej), ale zawsze prawdziwe" – tak Wojciech Reszczyński w 1989 roku rozpoczął pierwsze wydanie "Wiadomości" w TVP. Dziś o linii programu, który sam przez dwa lata współtworzył, mówi: indoktrynacja, brak profesjonalizmu, środek przymusu. W "walce o wolne media" pikietował w sobotę budynek Telewizji Polskiej. Kim jest bohater marszu "Obudź się, Polsko"?
Warszawa, pl. Zamkowy. Tysiące ludzi zebranych pod transparentami TV Trwam, Radia Maryja, Prawa i Sprawiedliwości patrzy w stronę sceny, na której pojawia się Wojciech Reszczyński. Dziennikarz pozdrawia tłum i rozpoczyna przemówienie. Odczytuje wiele mocnych słów o polskich mediach, KRRiT, wydłużeniu wieku emerytalnego, prywatyzacji przedsiębiorstw, żywności genetycznie modyfikowanej, zmianach w IPN, katastrofie w Smoleńsku. Co chwila rozlega się aplauz.
Później Wojciecha Reszczyńskiego można było zobaczyć także pod budynkiem Telewizji Polskiej na ul. Woronicza. Wraz z Ewą Stankiewicz i Tomaszem Sakiewiczem domagał się przedstawienia przez TVP "uczciwej relacji z marszu "Obudź się, Polsko", a także zwolnienia szefa "Wiadomości", Piotra Kraśki.
Wystąpienia Wojciecha Reszczyńskiego podczas marszu "Obudź się, Polsko" nie były przypadkowe. Dziennikarz z 40-letnim stażem to obecnie jeden z czołowych publicystów mediów ojca Tadeusza Rydzyka. Skąd się tam wziął?
"Wiadomości będą dobre, lub złe"
Jest jednym z najostrzejszych krytyków mediów głównego nurtu. Choć ćwierć wieku temu tworzył "Wiadomości", dziś nie zostawia na nich suchej nitki.
"Jest bardzo wiele dziedzin życia, wiele wydarzeń, których 'Wiadomości' w ogóle nie dostrzegają. Przykładem choćby to wszystko, co się działo wokół Anny Walentynowicz, identyfikacji jej ciała i ponownych uroczystości pogrzebowych. Kolejny przykład: niepokazanie ogromnej, kwietniowej manifestacji w obronie TV Trwam" – mówił w rozmowie z serwisem wPolityce.pl.
W wywiadzie dla "Gazety Polskiej" Reszczyński dodał, że program staje się "środkiem indoktrynacji" i "narzędziem przymusu". Na pytanie, co zrobić, by zmienić sytuację, odpowiedział: wymienić 90 proc. pracowników.
Od Reszczyńskiego dostaje się też innym mediom. "Główne media w Polsce to spółki o postkomunistycznym rodowodzie, prezentujące tę samą, lewicową, liberalną wizję świata" – przekonywał podczas wysłuchania w Parlamencie Europejskim w sprawie TV Trwam. – "Prywatne media zakładali w Polsce ludzie powiązani z aparatem władzy i tajnymi służbami specjalnymi" – dodał. Sam Reszczyński prowadził jednak "Teleexpress", kiedy szefami TVP byli funkcjonariusze PZPR.
Stworzył kuźnię talentów
Rok po tym, jak w 1991 roku Reszczyński rozstał się z TVP, założył rockową rozgłośnię, Radio Wawa.
– Po tym, jak Wojciech odszedł z telewizji, poleciał na jakiś czas do Stanów. Pracując w Chicago liznął trochę wiedzy o tamtejszym rynku muzycznym i wrócił do Polski z nowym pomysłem na biznes – wspomina Ryszard Wojciuk, który w prowadzonym przez Reszczyńskiego radiu został dyrektorem muzycznym. Jak przyznaje, dziennikarz zatrudniał w Wawie ludzi niemal z ulicy. – Zgromadził młodą ekipę, nauczył ich fachu. Z perspektywy mogę powiedzieć, że była to prawdziwa kuźnia radiowych talentów.
Wojciuk wspomina jednak, że choć atmosfera w Wawie była bardzo dobra, współpraca z szefem nie należała do najłatwiejszych. – Czasem wydawało nam się, że robimy radio wbrew niemu. Wojciech założył radio rockowe, tak naprawdę nie lubiąc rocka. Było widać, że ma z tym problem – mówi i dodaje, że Reszczyński był też trudny w kontakcie osobistym. – Było ciężko. Wtedy bardzo często zmieniał zdanie, był niekonsekwentny. To kiepska cecha u szefa.
Linia programowa Wawy zmieniła się po kilku latach na popową, a Reszczyński rozstał się ze swoim produktem. Później zaliczył współpracę z telewizją RTL i dwukrotnie z TV Puls. Był też prezenterem cyklu "Dzieje Polaków" w TVP Historia.
Karta polityczna
Reszczyński ma też swoją kartę polityczną. Od lat 80. należał do NSZZ "Solidarność", w wyborach 1989 roku organizował kampanię wyborczą związku w wyborach do Sejmu kontraktowego. Rok później, przed wyborami prezydenckimi prowadził audycje komitetu wyborczego Lecha Wałęsy.
W III RP Reszczyński sympatyzował z prawicą. W kwietniu 2008 roku został wicedyrektorem Informacyjnej Agencji Radiowej. Cytowani przez "Gazetę Wyborczą" pracownicy IAR przyznali, że zajmował się raczej przekazem ideologicznym, niż informacją. Ponoć do tego stopnia, że po śmierci Aleksandra Sołżenicyna zabronił opublikować wspomnienia Daniela Olbrychskiego o pisarzu.
"Nasz Dziennik" typował go jednak na przyszłego szefa radiowej agencji. Bogusław Kiernicki, członek zarządu Polskiego Radia, powiedział gazecie w listopadzie 2008, że to "naturalny kandydat" na to stanowisko. Zamiast awansu, dostał jednak wypowiedzenie. Po tym, jak rozpadła się koalicja PiS - LPR - Samoobrona, dwie ostatnie partie czyściły radio z ludzi pierwszej.
Dziś Wojciech Reszczyński współpracuje między innymi z "Naszym Dziennikiem" i Radiem Maryja, wykłada też na dziennikarstwie w toruńskiej Wyższej Szkole Kultury Społecznej i Medialnej. Jest też członkiem władz warszawskiego oddziału Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.