Janusz Palikot w rozmowie z naTemat przyznaje, że jest za likwidacją Otwartych Funduszy Emerytalnych, bo utrzymywanie ich w obecnym kształcie nie ma sensu. Zapowiada, że wystartuje w wyborach prezydenckich w 2015 roku, bo nie ma innego wyjścia. Według niego kandydatem Platformy może być nawet Ewa Kopacz.
Zadał Pan jedno z najtrudniejszych pytań. Że w ogóle jeszcze istnieje.
Zapowiedział Pan start w wyborach prezydenckich w 2015 roku. Co jest Pana celem: zwycięstwo, czy chęć poprawy notowań?
Będę startował w wyborach pod warunkiem, że wybory prezydenckie i parlamentarne będą w tym samym roku.
Prawdopodobnie tak będzie.
Zobaczymy. Ale gdyby były w tym samym roku, to nie mam wyjścia. Muszę i oczywiście chcę wygrać. To jest jasne, niezależnie od wszystkich konsekwencji. Nie można startować, nie wierząc w zwycięstwo.
Teoretycznie może dojść zatem do starcia Tusk-Palikot albo Komorowski-Palikot.
Wszystko zależy od tego, czy Platforma wystawi innego kandydata. Ewę Kopacz albo Donalda Tuska, choć nie sądzę, żeby Tusk był w stanie kandydować w sytuacji, gdy już tyle naopowiadał o żyrandolach. Moim zdaniem nie może się z tego bez szwanku wycofać. Z Platformy może kandydować Bronisław Komorowski, albo marszałkini Ewa Kopacz. Wtedy trzeba myśleć o starciu kandydata Platformy z kandydatem lewicy. A jeżeli ja będę kandydował, to ze mną.
Kto mógłby być kandydatem Prawa i Sprawiedliwości? Zyta Gilowska?
Jarosław Kaczyński zrezygnował, więc moim zdaniem nie będzie to kandydatura z perspektywą wygranej. Będzie to kandydatura uzupełniająca, Gilowska, lub ktoś w tym stylu. Moim zdaniem to i tak bez znaczenia, bo ta grupa wyborców ma ograniczoną do 20% pojemność. I ona się ponad ten potencjał PiS-u nie jest w stanie wznieść.
Stwierdza Pan, że Donald Tusk nie wystartuje. W rozmowie z tygodnikiem Wprost premier zadeklarował jednak, że nie chce ubiegać się o żadne stanowisko w Unii Europejskiej. W czasie kampanii parlamentarnej powiedział, że to jego ostatnia kadencja na stanowisku premiera.
Albo w ogóle wycofa się z życia politycznego i wróci do ulubionego Sopotu. Ja tego nie wykluczam, ale powtarzam, że trudno byłoby wytłumaczyć dlaczego nagle, zdaniem premiera Tuska, żyrandole przestają być śmieszne. On, odrzucając swoją kandydaturę w 2010 roku, wypowiedział słowa, z których trudno się wycofać.
Czy Pana zdaniem Solidarna Polska ma jeszcze szanse? Kilka miesięcy temu mówił Pan, że jeżeli będą jeździć po Polsce, to im się uda.
Dalej tak uważam. PiS słabnie, więc rosną szanse Solidarnej Polski. Oni niestety nie robią tego, co należy. Myślą, że wywalczą sobie powodzenie przez udział w programach telewizyjnych, a to jednak tak nie jest. Media w pewnym momencie są niezbędne, w samej kampanii, ale przed jej rozpoczęciem trzeba się jakoś zakorzenić. Ja tego nie widzę. Było tylko kilka wyjazdów na południe Polski.
Chociażby do Nowego Sącza.
Było w sumie 10 spotkań, między innymi w Nowym Sączu. A trzeba odbyć 400 spotkań, a nie 10. I to w bardzo krótkim czasie, bo jak się rozciągnie te spotkania na 4 lata, to nie ma efektu marketingu wyspowego. Powinno być wrażenie, że wszędzie, w całej Polsce odbywają się spotkania. Tego jednak nie widzę.
Może ofensywa Solidarnej Polski zapowiedziana na przełom marca i kwietnia pomoże.
Ruch Palikota już w zeszłym roku zapowiedział 400 spotkań. PiS rusza z wyjazdami. Podobnie SLD. Taki ruch, jakby w czerwcu miały być wybory. Z tego powodu plan Solidarnej Polski średnio się uda, nawet jeśli oni go wykonają, w co wątpię, bo wtedy będzie za dużo ruchu.
Czy wcześniejsze wybory parlamentarne to realny scenariusz?
Wszystko się tak rozchwiało, że wygląda, jakby rzeczywiście miały być. Nie wykluczałbym, niestety, że w 2013 roku będziemy mieli wcześniejsze wybory. Lepiej, żeby odbywały się raz na 4 lata, ale sytuacja w kraju jest tak niestabilna, a napięcia zarówno między PSL a Platformą, jak i w samej Platformie, są tak duże, że to się wszystko w krótkim czasie może zawalić.
Donaldowi Tuskowi nie kalkuluje się jednak skracać kadencji. Platforma Obywatelska teraz z całą pewnością dostałaby mniej głosów.
Rodzi się pytanie, czy wynik i tak nie byłby lepszy, niż będzie za 3 lata. A poza tym czy Donald Tusk w ogóle będzie nad tym panować? Moim zdaniem dezintegracja odśrodkowa w Platformie jest tak duża, że nie można wykluczyć na rok przed wyborami samorządowymi, czyli w 2014 roku dużej liczby odejść z Platformy. To może pozbawić Tuska dowodzenia.
Równie dobrze alternatywą dla wcześniejszych wyborów może być zmiana koalicjanta, na przykład na Ruch Palikota.
Ruch Palikota na pewno nie stworzy koalicji z Platformą w tej kadencji.
A SLD?
Moim zdaniem SLD tak. Po uchwaleniu reformy emerytalnej może się na to zgodzić. Miller ma tylko 26 posłów, o 2 mniej niż PSL. Zakładając, że jeszcze ktoś z Platformy wypadnie, a tak sądzę, to może zabraknąć większości. Musiałby być to raczej układ Platforma-PSL, albo część PSL i SLD.
Leszek Miller twierdzi, że to Pan może wejść do koalicji z Platformą, bo popiera rządowy projekt wydłużenia wieku emerytalnego.
Proszę spytać Leszka Millera, czy on kategorycznie odrzuca koalicję z Platformą. Nie odrzuca. Ja owszem, mówię wyraźnie: na 100% nie będzie koalicji Ruch Palikota-Platforma Obywatelska w tej kadencji. Leszek Miller nigdy na takie pytanie w ten sposób nie odpowiedział. To on się spotyka z premierem Tuskiem na różnych śniadaniach i coś tam uzgadnia. Ja z Tuskiem widziałem się raz, na spotkaniu z klubem Ruchu Palikota.
A wiek emerytalny?
To nie tak, że my chcemy uchwalić wiek emerytalny. Tusk i tak złamie PSL do uchwalenia tej reformy. Chcielibyśmy tylko, wykorzystując te napięcia, wprowadzić jak najwięcej projektów społecznych. Gdyby to zależało od nas, to zupełnie inaczej rozwiązywalibyśmy ten problem.
Czyli jak?
Poszłoby to raczej w kierunku emerytur minimalnych, a nie podniesienia wieku emerytalnego. Ale decyzję podjął Tusk, jest zdeterminowany i on wprowadzi ją w życie. Powstaje pytanie, czy uda nam się coś zrobić w sprawie przedszkoli, w sprawie różnych zmian w kodeksie pracy.
Ruch Palikota poprze „gołą” ustawę, czy tylko wtedy, jeżeli będzie zawierać tzw. zapisy osłonowe?
Jest to możliwe, jeżeli uda się z Tuskiem wynegocjować zmiany w kilku obszarach, zwiększające szanse na powstanie nowych miejsc pracy, zwiększające świadczenia medyczne, podnoszące progi dochodowe dla pomocy społecznej.
Równie dobrze premier Tusk może to obiecać, a potem się wycofać.
Ale to musi być publicznie potwierdzone. Oczekuję od premiera, że jest człowiekiem wiarygodnym. Jeśli się publicznie umówi, to zrealizuje.
Jeżeli Platforma dogada się z PSL, to wycofa się Pan z poparcia ustawy emerytalnej?
Nie patrzę na zachowanie PSL. Patrzę tylko i wyłącznie na to, czy uda się wprowadzić część z naszych postulatów w życie.
Zamierza Pan postawić na kwestie gospodarcze, czy może być partią happenerską?
Być może brakuje nam umiejętności przedstawienia naszego programu. Przebijają się tylko niektóre jego elementy. Ale wydaje mi się, że to nie jest podział między powagą a happenerstwem, tylko odwagą do wywoływania pewnych napięć społecznych, dyskusji i czynienia rzeczy nieoczywistych przedmiotem dyskusji i debaty społecznej oraz politycznej. Wydaje mi się, że to właśnie my poruszamy kwestie, które elektryzują opinię publiczną.
To na pewno.
Ale to nie ma nic wspólnego z byciem happenerem. Większość partii uprawia politykę, chcąc przypodobać się opinii publicznej w ramach poprawności politycznej. My przeciwnie: jesteśmy niepoprawni.
Jakie propozycje gospodarcze ma Ruch Palikota?
Nie wykluczałbym podatku dla najlepiej zarabiających. Sens ma też podatek od transakcji finansowych. Następnie podatki antytransferowe, czyli takie, które wiążą się z wyprowadzeniem kapitału z Polski albo zamykaniu fabryki w Polsce.
Kiedy szczegóły?
1 maja przedstawimy tego typu propozycje. Oprócz tego zmiany w organizacji państwa, likwidacja powiatów, ograniczenie liczby radnych w gminach i sejmikach, likwidacja Senatu, połączenie ZUS i KRUS.
I co jeszcze?
Wojsko. Nie ma uzasadnienia dla tak dużych nakładów na wojsko, dla misji w Afganistanie czy w innych krajach. Wydajemy na to zbyt dużo środków. Zakładamy, że nasz program, tzw. nowej fali przedsiębiorczości, przyniesie po kilku latach dodatkową liczbę miejsc pracy i płatników różnych podatków, którzy zasilają finanse państwa.
A Otwarte Fundusze Emerytalne?
Jestem za likwidacją OFE. Ich utrzymywanie w obecnym kształcie nie ma sensu. Lepiej zlikwidować OFE i te środki przeznaczyć na zwiększenie świadczeń emerytalnych, bo one trafiają potem na rynek w postaci konsumpcji wewnętrznej.
W piątek Donald Tusk podpisze pakt fiskalny. To sukces czy porażka naszego rządu?
To umiarkowany sukces. Pan się pytał na początku czy widzę coś pozytywnego w pracy rządu. Pakt fiskalny może być sukcesem, ale podkreślam: umiarkowanym.
Dobrze się Panu korzysta z iPada? Kilka dni temu posłowie dostali tablety.
Jestem w tej niezręcznej sytuacji, że jeszcze nie odebrałem iPada, bo mam swój własny tablet. Podobno ma dobre funkcje związane z dostępem do informacji sejmowych, więc jeżeli to się potwierdzi, to oczywiście chętnie będę go używał.