Rambo – nieliczni znają go w takim wydaniu. Storytel pokazuje zupełnie inną twarz kultowej postaci
Monika Przybysz
05 lutego 2021, 14:41·3 minuty czytania
Publikacja artykułu: 05 lutego 2021, 14:41
Jeśli w waszych dziecięcych wspomnieniach prominentne miejsce zajmują beztroskie rajdy po podwórkach z szalikiem zawiązanym na głowie, atrapą noża w ręce i dwoma, skrzyżowanymi na klatce piersiowej niby-pasami na naboje — koniecznie musicie sprawdzić najnowszą produkcję Storytel, “Rambo: pierwsza krew”.
Reklama.
Powiedzieć, że w produkcji Storytel, opowiadającej o weteranie z Wietnamu zasłuchiwać się będą tylko duzi chłopcy, którzy kilka(naście?) lat temu chcieli zostać Sylvestrem Stallonem, byłoby sporym niedopowiedzeniem. Istnieje bowiem duże prawdopodobieństwo, że każdy, kto na dźwięk słów: “John Rambo” automatycznie pręży muskuły i unosi górną wargę w charakterystycznym grymasie, przeżyje spory szok.
Okazuje się bowiem, że Sylvester “Rambo” Stallone to jedno, natomiast John Rambo — bohater książki Davida Morrella, to zupełnie co innego. Jak to możliwe? Cóż, magia Hollywood niejeden książkowy pierwowzór zmieniła nie do poznania.
Rambo mocno zaskakuje
Z drugiej strony, aż tak radykalne metamorfozy nawet w Krainie Snów zdarzają się stosunkowo rzadko. Na tyle, że nawet zawodowy aktor może nieźle się zdziwić, stając oko w oko z “prawdziwym” Johnem Rambo.
— Film, jak to w kinie bywa, nie jest w stanie oddać wszystkiego, co jest zapisane na kartkach książki. Musiał być uproszczony. Zrobiono z niego film akcji. Mocno mnie zaskoczyło, że książka taka nie jest — mówi Leszek Lichota, który wcielił się w rolę lektora.
Jak przekonuje Lichota, książka Davida Morrella jest ponadczasowa, a jej przesłanie — aktualne nawet dziś, czego o filmie na jej podstawie raczej powiedzieć nie można. Nawet mając ogromny sentyment do Stallone’a i jego kultowej roli, trzeba przyznać, że z dzisiejszej perspektywy trudno jego występ oglądać z pełną powagą.
Cyniczny uśmieszek nie pojawi się natomiast podczas słuchania audiobooka Storytel. Wręcz przeciwnie. John Rambo, którego dopiero będziecie mieli okazję poznać to postać, bez cienia ironii, tragiczna.
Produkcja Storytel “Rambo. Pierwsza krew” to studium żołnierza, dotkniętego syndromem stresu pourazowego. I choć motyw ten jest zaznaczony również w filmie, to jednak dopiero lektura książki ujawnia, jak bardzo głęboko Morrell wniknął w temat.
Studium PTSD, bez efektów specjalnych
Rambo nie rozumie świata, w którym przyszło mu funkcjonować, a świat wcale nie dąży do pojednania z wojennym bohaterem. Społeczeństwo za wszelką cenę pragnie docisnąć go do swojej, mało plastycznej formy, do której Rambo dawno temu przestał pasować.
Efekty, jak wiemy z filmu, są opłakane: Rambo najpierw rozwala pół miasteczka, a potem przeżywa głębokie załamanie nerwowe. A w książce? Wydarzenia potoczą się zupełnie inaczej.
Audiobook “Rambo. Pierwsza krew” wart jest jednak wysłuchania nie tylko ze względu na ten ciekawy suspens. Cała książka ma bowiem zupełnie inny od filmowego wydźwięk. Sam Morrell opisywał swoją powieść jako “pacyfistyczną”.
“Rambo” miał być swego rodzaju przestrogą: każda wojna zawsze prowadzi do klęski — zarówno ta, którą toczymy w odległych krajach, jak i ta, która każe nam walczyć ze sobą nawzajem w imię, teoretycznie, wyższych ideałów.
Za pomysł, kreacje i reżyserię trailera do audiobooka odpowiada Jakub Barzak.
Autorem zdjęć do zwiastuna jest Maciej Twardowski, a ilustracje do niego stworzył Piotr Rosner.
Premiera audiobooka „Rambo. Pierwsza krew” miała miejsce 2 lutego w Storytel. Kolejne części „Rambo. Pierwsza krew tom 2” i „Rambo. Pierwsza krew tom 3” również ukażą się w lutym.