
Gdy miałam 23 lata i byłam w ciąży z najstarszą córką Oliwką, badania prenatalne nie były jednoznaczne. Wskaźnik prawdopodobieństwa wady płodu był trzykrotnie wyższy niż wskazuje norma. Należało wykonać bardziej szczegółowe badania. Ja tymczasem cztery tygodnie biłam się z myślami, co zrobić, jeśli jednak okaże się, że dziecko będzie upośledzone. Skłaniałam się w stronę aborcji
Przybylska ostatecznie nie usunęła ciąży, bo kolejne badania okazały się dla niej i dziecka pomyślne. Córka urodziła się zdrowa.
Liczba matek, które decydują się na aborcję ze względu na stan zdrowia płodu, rośnie z roku na rok – według oficjalnych danych w 2002 roku wykonano 82 takie operacje. W 2009 było ich 510, a rok później – 614. Według relacji osób, które dokonały takiego zabiegu, do przerwania ciąży często namawiają lekarze.
To kompleksowa pomoc: medyczna, psychologiczna i duchowa dla rodziców nieuleczalnie chorego płodu, którzy zdecydowali się na urodzenie dziecka, a nie przerwanie ciąży.
Choć w Polsce z roku na rok rośnie liczba aborcji zagrożonych płodów, wciąż niewiele jest ośrodków pomagających rodzicom, którzy jednak nie decydują się przerwanie takiej ciąży. Jednym z nich jest Warszawskie Hospicjum dla Dzieci.
Byłam zła, że sytuacja zmusza nas do tak drastycznych kroków. Jednocześnie nie wyobrażałam sobie, że mam porzucić swoje dziecko, bez możliwości zapalenia światełka na jej grobie
"Byłam zła, że sytuacja zmusza nas do tak drastycznych kroków. Jednocześnie nie wyobrażałam sobie, że mam porzucić swoje dziecko, bez możliwości zapalenia światełka na jej grobie" – napisała w tym samym materiale Monika Słabiak.