"Botoks” to słowo kontrowersyjne w polskim społeczeństwie. Na jego temat powstało już tyle mitów, że starożytni Grecy zaczynają czuć się zazdrośni. Dowiedz się, jakie jest 5 kłamstw na temat botoksu, w które prawdopodobnie nadal wierzysz.
Reklama.
Jeśli słysząc "botoks” przychodzi Ci na myśl film Patryka Vegi, to dobrze trafiłeś. Zapomnijmy jednak na chwilę o gwiazdach i skupmy się na faktach. A fakty są takie, że przynajmniej kilka razy dziennie wyjaśniam swoim pacjentom w gabinecie, co robi, a czego nie robi ta substancja.
Dzisiaj weźmiemy na warsztat te najpopularniejsze i najciekawsze stereotypy o botoksie. Zaczynajmy!
Mit 1: Botoks usuwa zmarszczki
Ile razy słyszeliście, że botoks służy do usuwania zmarszczek? Lekarze medycyny estetycznej podają jednak ten preparat w zupełnie innym celu. Na początku wyjaśnijmy sobie jedną rzecz – jak tworzą się zmarszczki?
Aby zrozumieć jak powstają zmarszczki wyobraź sobie nową parę skórzanych butów. Przy pierwszym wyjściu są one gładkie i błyszczące, ale po pewnym czasie zaczynają się na nich robić zagięcia, często w tych samych miejscach. Kiedy buty są jeszcze nowe, zagięcia szybko się rozprostowują. W pewnym momencie zagięcia zostają jednak na stałe i buty zaczynają wyglądać… staro.
Podobnie jest z naszą twarzą. Mięśnie mimiczne zaginają skórę twarzy zawsze w tych samych miejscach. Od ok. 25 roku życia nasza skóra przestaje produkować kolagen, przez co traci zdolność do pełnej regeneracji. Po pewnym czasie te zagięcia nie powracają już do pełnej gładkości.
Botoks podaje się na zasadzie profilaktyki, aby delikatnie osłabić mięśnie mimiczne, żeby skóra nie zaginała się tak mocno. Wtedy zmarszczki nie będą powstawały tak szybko w newralgicznych miejscach. Ta substancja niewiele jednak pomoże ze zmarszczkami, które już powstały i są widoczne.
Od razu rozprawię się z jeszcze jednym stereotypem – od takiego zabiegu twarz nie robi się nieruchoma i nie ma "efektu maski”. Podawane ilości są na tyle niewielkie, że nadal można robić wszystkie miny, co dokładniej wyjaśnię w dalszej części artykułu.
Mit 2: Botoksem powiększa się usta
To absolutnie nieprawda! Botoksu nigdy, w żadnym wypadku nie podaje się w usta żeby je powiększyć. Jak już wiecie, botoks podajemy w mięśnie mimiczne, aby delikatnie je osłabić. Zasada działania jest więc zupełnie inna.
Najczęściej botoks wstrzykuje się w czoło (zmarszczki poprzeczne czoła), między brwi (tzw. lwia zmarszczka), czy w zmarszczki okolic oczu (tzw. kurze łapki). Tak więc myśląc
"botoks”, możesz myśleć o górnej części twarzy (choć są od tego wyjątki).
Oczywiście medycyna estetyczna zajmuje się także powiększaniem ust. Wykorzystuje się do tego jednak inny preparat - kwas hialuronowy, który posiada zupełnie inne właściwości. Dlaczego to rozróżnienie jest takie ważne? Dlatego, że wszyscy obwiniają botoks o nienaturalny wygląd. I tak przechodzimy do kolejnego mitu…
Mit 3: Botoks = nienaturalny wygląd
Toksyna botulinowa, tak jak w ogóle medycyna estetyczna, jest często krytykowana za to, że prowadzi do nienaturalnego wyglądu. Ludzie ze zdziwieniem patrzą na niektórych celebrytów, pytając: „jak oni mogli to sobie zrobić?”.O ile powyższe pytanie jest zupełnie słuszne, to nie powinniśmy obwiniać za to medycyny estetycznej, a tym bardziej botoksu. W rękach dobrego lekarza, zabiegi wykonywane w gabinecie estetycznym nie prowadzą do sztucznego wyglądu.
Jest mnóstwo znanych osób, które korzystają z takich zabiegów regularnie i nikt nigdy nie zarzucił im nienaturalności. Co więcej, na co dzień każdy z nas mija pacjentów gabinetów estetycznych i nie jest w stanie powiedzieć, że w ich wygląd była jakaś ingerencja.
Lekarz podając botoks dba o to, aby dobrać taką ilość, która nie zablokuje mięśni całkowicie. Dzięki temu skóra nadal będzie się zaginać i zarówno pacjent, jak i otoczenie nie będzie widział zasadniczej różnicy na co dzień.
To prowadzi nas do ważnego wniosku – dobrze wykonany zabieg estetyczny to taki, który nie powoduje zmian widocznych na pierwszy rzut oka. Patrząc na nienaturalnie wyglądających celebrytów, widzimy tylko te złe rezultaty. Na szczęście, tych dobrych jest wiele, wiele więcej.
Mit 4: Botoks szkodzi zdrowiu
"Nigdy nie dałabym sobie czegoś wstrzyknąć, bo nie chcę ryzykować zdrowia dla wyglądu” – powiedziała kobieta, po czym włożyła wysokie szpilki i wyszła z domu.
Co chcę przez to powiedzieć? Paradoksalnie, dla dobrego wyglądu ryzykujemy dużo każdego dnia. Niezdrowe diety, mocny makijaż niszczący skórę czy wspomniane wysokie szpilki, które źle wpływają na stawy - to tylko kilka przykładów. Niekoniecznie znaczy to, że powinniśmy to wszystko odpuścić. Zanim jednak zrezygnujemy z zabiegów estetycznych dla zdrowia, zastanówmy się czy rzeczywiście jest tutaj problem.
Wracając do botoksu, w medycynie estetycznej stosujemy ilości kilkaset razy mniejsze niż np. w neurologii. Formalna nazwa na ten preparat to "toksyna botulinowa”, jednak nie znaczy to, że jest ona toksyczna w każdej ilości.
Po drugie, jak każdy inny zabieg estetyczny, botoks nie wpływa negatywnie na nasze zdrowie. Inaczej mówiąc, jest neutralny dla naszego zdrowia. Nie skróci naszego życia, ani nie będzie prowadził do chorób, także przy regularnym stosowaniu.
Należy jednak pamiętać, że zabieg z botoksem to procedura medyczna, gdzie ingerujemy w skórę. Zgodnie z prawem, taki zabieg może wykonywać tylko lekarz, który dobrze zna anatomię człowieka. Jak każdy zabieg niesie on za sobą ryzyko komplikacji, lecz w rękach specjalisty ryzyko to jest ograniczone do minimum. Dlatego rozważając ten zabieg warto udać się do sprawdzonego i doświadczonego lekarza.
Mit 5: Efekty botoksu są nieodwracalne
Połączę powyższy mit z jeszcze jednym: "botoks uzależnia”. W jednym i w drugim przypadku to nieprawda. Pacjenci, którzy po raz pierwszy przychodzą do gabinetu estetycznego obawiają się, że efektu zabiegu nie będzie się dało odwrócić. Kiedy zdadzą sobie sprawę z tego, że botoks działa do pół roku, to żałują że wcześniej nie mieli racji.
Ważne jest też to, że ani skóra, ani człowiek nie uzależniają się od botoksu. Po kilku miesiącach od zabiegu przestaje on działać i skóra wraca do stanu takiego jak sprzed zabiegu. Jeżeli pacjent nie chce powtórzyć procedury, to nie musi. Nie będzie z tego powodu żadnych problemów i konsekwencji dla skóry w przyszłości.
Nie taki wilk straszny
Mimo tego, że w tym artykule pokazałam wiele korzyści związanych z botoksem, to zdaję sobie sprawę, że nie każdy będzie rozważał taki zabieg w swoim przypadku. Takie podejście również jest zupełnie w porządku.
Pracując jako lekarz medycyny estetycznej głęboko wierzę, że każdy powinien dążyć do takiego wyglądu, jaki mu odpowiada. Ważne jest, żeby żyć w zgodzie ze sobą. Zabiegi estetyczne mogą, ale nie muszą być w tym pomocne.
Mam jednak nadzieję, że pokazując mity na temat botoksu udowodniłam, że rzeczy nieznane wcale nie muszą być złe.
Monika Łyżwa – lekarz medycyny estetycznej, przyjmujący na co dzień w
Krakowie. Jej misją jest pomoc Pacjentom w dążeniu do wyglądu, który ich
uszczęśliwia. Absolwentka Uniwersytetu Jagiellońskiego. Specjalizuje się
w zabiegach z użyciem m.in. botoksu, kwasu hialuronowego, osocza i
laserów medycznych. Prowadzi bloga doktormonika.pl. Jej pasją są
dalekie podróże.