Kliknij "tak", żeby wyrazić zgodę na seks. W Danii powstała kontrowersyjna aplikacja
Alicja Cembrowska
02 marca 2021, 19:50·2 minuty czytania
Publikacja artykułu: 02 marca 2021, 19:50
W Danii powstała aplikacja iConsent, która – jak piszą jej twórcy – "umożliwia zainteresowanym stronom zarejestrowanie zgody na współżycie". Kliknięcie "tak, chcę" ważne jest przez 24 godziny, jednak w dowolnym momencie można się wycofać. Stworzenie aplikacji związane jest z prawnymi zmianami w definicji zgwałcenia.
Reklama.
Zmiana definicji gwałtu
1 stycznia 2021 roku Dania stała się 12. państwem, w którym podjęto decyzję o zmianie w definicji gwałtu. Przyjęte w grudniu 2020 roku przez duński parlament prawo zostało nazwane "kamieniem milowym dla praw kobiet". Od tego momentu seks bez wyrażonej przez obie strony zgody, jest gwałtem.
Teoretycznie drobna zmiana w prawie wyklucza częstą linię obrony sprawców przemocy seksualnej: "Nie krzyczała/Nie powiedziała nie", "Nie szarpała się", "Dawała mylne sygnały".
Aplikacja do wyrażania zgody na seks
W odpowiedzi na te zmiany powstała w Danii bezpłatna aplikacja iConsent, która pozwala wyrazić zgodę i akceptować prośbę o seks w mniej niż 30 sekund. Zgoda obowiązuje 24 godzin, może jednak zostać wycofana w dowolnym momencie.
Twórcy twierdzą, że dzięki temu mamy "historię zgód", a dane mogą przydać się w momencie dochodzenia ws. oskarżenia o zgwałcenie. Jednocześnie zapewniają, że prywatne informacje o użytkownikach są chronione i nie zostaną wykorzystane. Aplikacja oferuje również porady dotyczące zdrowia seksualnego i kontakt do grup wsparcia dla osób, które padły ofiarą napaści seksualnej.
Krytyka duńskiej aplikacji
Pomysł ten został jednak skrytykowany przez ekspertów – zarówno prawników, jak i seksuologów. Pierwsi uważają, że "kliknięcie" w aplikacji nie jest wiarygodnym dowodem w ewentualnych sprawach o gwałt – aplikacja może zostać wykorzystana do tworzenia "fałszywych zapisów zgód", poprzez wymuszenia.
Drudzy zwracają uwagę, że niewłaściwe jest sprowadzanie ludzkich uczuć i emocji do "wciśnięcia guzika". W niewybrednej recenzji gazeta "Berlingske" stwierdziła, że aplikacja "łudząco przypomina przesyłanie pieniędzy". Mikkel Flyverbom, profesor z Kopenhagi i członek Duńskiej Rady ds. Etyki, powiedział natomiast, że pomysł odzwierciedla "naiwną wiarę w technologię".
Duńskie media krytykują aplikację za niszczenie romantyzmu i próbę sprowadzanie seksu do poziomu algorytmu czy podpisania umowy, która i tak w świetle prawa nie ma większego znaczenia. Jeszcze mocniej do sprawy odniósł się "The Times", który nazwał aplikację rozczarowującą i sprowadzającą bardzo ważny temat do śmieszności i absurdu.