Gra sety gorące jak Diplo, ale cały kraj jara się jej ksywką ze względu na "Szklanki” – kawałek od kilku tygodni biorący szturmem Spotify, TikToka i Youtube'a. Przed wami Young Leosia, didżejka Żabsona, która w tym momencie jest... najczęściej słuchaną polską artystką.
Jeśli macie ochotę zamknąć ten tekst po porównaniu z pierwszego zdania, wstrzymajcie się jeszcze chwilę. Nie, nie chodziło o zestawienie Leosi z topowym amerykańskim didżejem i producentem. Ci, którym „Szklanki” wryły się już w pamięć, wiedzą, skąd te słowa. Tym, którzy nie mieli jeszcze z nimi styczności, poniżej podrzucam klip do omawianej nutki. Wyjaśnienie w okolicach piętnastej sekundy.
Young Leosia, czyli Sara Sudoł, ma 22 lata, pochodzi z Warszawy i od kilku miesięcy jest jedną z najgorętszych ksywek szeroko pojętego hip-hopu. Wypłynęła – choć wtedy jeszcze nie na tak szerokie wody – w trakcie wiosennego lockdownu, a konkretnie przy okazji drugiej edycji #Hot16Challenge. Do udziału w zabawie nominował ją Żabson, którego didżejką była już wcześniej Leosia. Stwierdzenie, że to on jest ojcem jej sukcesu, byłoby nie do końca sprawiedliwe, ale promocja na kanałach pochodzącego z Opoczna rapera na pewno ułatwiła członkini jego ekipy przebicie się do głównego nurtu.
Po majowej "szesnastce" Królowa Afterów chwilowo usunęła się w cień. Powróciła w sierpniu, utrzymanym w latynoskim klimacie letniakiem „Wyspy”. Już ten kawałek narobił sporo szumu, na Youtubie dobija właśnie do dwóch baniek, pod koniec lata przez chwilę kręcił się w spotify’owej topce, ale nie był to jeszcze przełom na miarę „Szklanek”. Jesienią Young Leosia pojawiła się w promującym wypuszczony niedawno album Żabsona "ULALA”. Sama zwrotka przeszłaby pewnie bez większego echa, jednak sieć podbiła skrojona pod TikToka choreografia zademonstrowana w klipie.
I to właściwie tyle, jeśli chodzi o zeszłoroczne osiągnięcia Leosi. W międzyczasie początkująca raperka dograła się jeszcze na mixtape ziomalom z B24. Okazało się jednak, że – idąc za wersem ze "Szklanek" – "wszystko, co zrobiła to tamtej pory, to było dopiero intro".
10 milionów półtora miesiąca
Mamy końcówkę pierwszego tygodnia marca, "Szklanki" w sieci hulają więc już ponad miesiąc. Jak sobie radzą? Cóż, imponująco. Niedługo minie 30 dni odkąd singiel Young Leosi utrzymuje się na pierwszym miejscu wśród najpopularniejszych utworów polskiego Spotify. Dostępny na YouTubie klip zaraz doczeka się 9 milionów odtworzeń i można założyć, że do połowy miesiąca pęknie "dyszka".
Od strony muzycznej nad "Szklankami" nie ma co się przesadnie rozwodzić – to nie jest utwór prowokujący do popełniania kilkustronnicowych esejów. Prosty bit, prosty tekst, z chwytliwym, choć do bólu nieskomplikowanym refrenem włącznie. Ma bujać – i buja. Nie przypada oczywiście do gustu każdemu, ale o tym przeczytacie kilkanaście linijek niżej.
Co do samego wokalu Leosi – jak zauważył autor jednego z najpopularniejszym komentarzy pod którymś z wypuszczonych przez nią kawałków, dziewczyna bez wątpienia została obdarzona głosem słodszym niż Nutella. Z drugiej strony, ciężko oprzeć się wrażeniu, że pole do szlifowania wokalnego rzemiosła jest u niej jeszcze bardzo duże. Wracając do pierwszej z obserwacji: gimnazjalno-dziewczęce brzmienie dobrze współgra z treścią utworu – o tyle imprezową, co niewinną. Choć owa niewinność jest oczywiście puszczeniem oczka w stronę słuchacza.
Young Leosia przyciąga uwagę, bo polska scena rapowa, choć z roku na rok coraz szerzej otwiera swoje drzwi na wszelkie nowości, w żeńskie reprezentantki wciąż jest uboga. Sara to w sumie pierwsza dziewczyna-raperka (z tym mianem wielu będzie się pewnie kłócić, jednak trzymajmy się już terminologii przyjętej przez samą artystkę), która doczekała się tak ogromnej popularności. Ostatniego zwrotu Margaret w kierunku rapowych brzmień nie liczę, bo raz, że sławę wokalistka zaklepała sobie znacznie wcześniej, a dwa, że na gruncie rapowym nadal jest postacią nie do końca zweryfikowaną i budzącą poważne wątpliwości.
Szlaki Leosi przecierały, i dalej przecierają, AdMa, Kara czy Dziarma. Tyle że one na dobrą sprawę nigdy nie przebiły się do właściwego mainstreamu. No, ta ostatnia balansuje na jego granicy. Leosia – niezależnie, jak potoczy się jej dalsza kariera – już dała się poznać naprawdę szerokiej publiczności.
Hymn utraconego weekendu
Teraz przejdźmy do tej bardziej dyskusyjnej strony sukcesu "Szklanek”. Ten, jak zauważył w swoim niedawnym tekście jeden z redaktorów Noizza, część słuchaczy i kolegów oraz koleżanek po fachu po prostu "boli”. Nie jestem pewien, czy "boli” to w tym przypadku najwłaściwsze określenie, ale wiadomo, o co chodzi, a teza jest generalnie słuszna. Wiele osób ma zgrzyt, że kraj podbija piosenka – no, umówmy się – nie najwyższych lotów.
Ale dla kręcących nosem na niewątpliwy sukces Leosi mam złą wiadomość: oburzenie wobec spotify’owej dominacji „Szklanek” jest próbą zawracania kijem biegu rzeki. Przecież wcale nie lepsze kawałki królują tam od wielu lat. Zgoda, ten przypadek jest jaskrawy jak wspomniana w jednej ze zwrotek świecąca kurtka wiodącej na półkach Vitkaca marki, ale nie wyznacza żadnych nowych trendów. Zdaję sobie sprawę, że to obserwacja nieszczególnie odkrywcza, jednak patrząc na część reakcji po przyspieszeniu kariery Young Leosi, odnoszę wrażenie, że warto o tym przypomnieć.
W 2015 mieliśmy Gang Albanii (pamiętacie zajawkę na tych wariatów?), dwa lata temu głośniki okupował Chillwagon, w swoim czasie furorę robił Young Igi, a sale koncertowe zapełniał Blacha 2115. Czy się to nam podoba, czy nie, doszliśmy do momentu, gdy biznes ten napędzająą wyświetlenia i odtworzenia. A nikt nie generuje ich skuteczniej niż dziecięco-nastoletni odbiorca. Nie ma co się dziwić, że to właśnie trafienie w jego gusta stało się kluczem do zgarnięcia popularności.
I naprawdę nie da się nic z tym zrobić. Trzeba po prostu zaakceptować, że nie każdy młody artysta będzie aspirował do występu na Off Festivalu. Zresztą wrzucać Leosi do jednego worka z wymienionymi powyżej też nie należy, bo to trochę inna kategoria.
W sukcesie "Szklanek” można też doszukiwać się drugiego, znacznie głębszego dna, choć zaznaczam, że będą to poszukiwania nieco naciągane. W warstwie tekstowej viralowy hit protegowanej Żabsona jest nostalgiczną odą do utraconej przedcovidowej ery technoimprezek i kolejek przed klubami od Kredytowej po Smolną (czy od Monciaka po Prozaka, żeby nie popadać w warszawocentryzm). Stęsknieni za refrenowym "Bacardi ze szklanki” słuchacze w hicie Leosi upatrują więc nie tylko skocznego podkładu pod "hulanki z koleżankami”, ale również kliszy, na której zapisano wspomnienia z ostatniego wielkomiejskiego weekendu.
Nie? Może i nie, zaznaczyłem, że mogę naciągać. Może rzeczywiście całe to zamieszanie nakręcone jest wyłącznie przez kilkumilionową bandę szczyli z TikToka. Tak czy siak, ksywkę zapamiętajcie, bo będzie jeszcze o niej w najbliższych miesiącach głośno, zapewniam. A czy to dobrze – to już oceńcie sami.
PS. Tak, ordery Królowej Imprezy, a później Królowej Afterów, Leosi się należą – to bez dwóch zdań.