Kilka dni temu pisaliśmy o sukcesie, jaki odnieśli organizatorzy festiwalu Cohabitat Gathering. W 30 dni udało im się zebrać ponad 95 tysięcy złotych od internautów, którzy zechcieli ufundować ten projekt poprzez serwis PolakPotrafi.pl. Dziś prezentujemy wywiad z Pawłem Sroczyńskim, ojcem tego sukcesu, oraz komentarz managera PolakPotrafi.pl. Zawarte w nich rady pomogą każdemu crowdfunderowi – zarówno temu wspierającemu, jak i zbierającemu.
Jakub Konik: Dla tych, którzy jeszcze nie wiedzą: co dla świata robi Festiwal Cohabitat Gathering?
Paweł Sroczyński: Prostą rzecz – tworzymy platformę, dzięki której osoby szukające alternatywnych modeli funkcjonowania, mogą się o nich dowiedzieć od tych, którzy są praktycznie w ich stwarzanie zaangażowani. Zmieniamy świat poprzez mówienie głośno o ideach i rozwiązaniach konkretnych ludzi. Cała sprawa głęboko dotyka wielu aspektów życia codziennego – od budowania lokalnych społeczności, przez naturalne technologie budowlane, konstruowanie maszyn open-hardware i uprawę zdrowej żywności, aż po modele skutecznej współpracy między ludźmi. Uważamy, że tzw. „postęp” się zapętlił i dawno już przestał służyć człowiekowi i środowisku. Dlatego też odkrywamy prostotę na nowo, zachowując całe dobrodziejstwo współczesności – ale nic ponad to, co faktycznie jest potrzebne dla rozwoju ludzkości jako indywidualności ludzkich i ich synergicznej sumy jako społeczeństwa oraz rozwoju ekosystemu planety jako całości.
Przygotowanie festiwalu to bez wątpienia ogrom pracy. Jak duża jej część została włożona w przygotowanie crowdfundingowej części projektu?
Trudne pytanie, gdyż proces był bardzo organiczny, zintegrowany i ciężko jest nawet mentalnie oddzielić te kwestie. Praca stricte nad częścią crowdfundingową dotyczyła stworzenia filmu promocyjnego, który nagraliśmy w trakcie pierwszego dnia. Montaż, z przerwami, trwał 2 tygodnie. Napisany został również tekst na profil projektu. Kluczowe w tym sukcesie było jednak to, że nasza społeczność ceniła Cohabitat za poprzednie akcje. Zaufanie, którym obdarzyli nas ludzie budowane było przez 5 lat. Crowdfunding nie jest czymś mechanicznym jak wypłata gotówki z bankomatu. To bardzo żywy proces oparty na zaufaniu, relacjach, otwartości i zaangażowaniu. Integralną częścią kampanii była też podróż po Polsce w trakcie której odwiedziłem 7 dużych miast spotykając się w sumie z grupą 500 osób. Kontakt bezpośredni jest moim zdaniem dziś kluczowy. Żyjemy w świecie gdzie ponownie cenne stają się relacje osobiste.
Tak duży crowdfundingowy sukces to ewenement w polskiej sieci. Jakie działania podjęliście jako Cohabitat aby stał się on możliwy?
To było niczym niepodparte szaleństwo (śmiech). Tak mocno wierzyłem, że to możliwe, że w ogóle nie przejmowałem się racjonalną częścią tego projektu. Sukces ten to wynik bardzo dziwnego równania, które pisane było w trakcie przebiegu wydarzeń. Po pierwsze przy festiwalu działa fantastyczny zespół bardzo zgranych ludzi, który powstał spontanicznie. Po prostu zgłosiły się osoby, które chciały pomóc i był to strzał w dziesiątkę. Ważnym elementem jest fakt, że walczyliśmy o drugą edycję festiwalu. To, że zrobiliśmy z wielkim sukcesem pierwszą edycję miało wielkie znaczenie. W tamtym roku projekt realizowany był w partnerstwie z UNDP i projektem Ekonomiaspoleczna. To pozwoliło nam pokazać, że potrafimy organizować takie wydarzenia. Dzięki niemu też mocno powiększyliśmy nasze sieci. Umiejętność networkowania jest w crowdfundingu kluczowa. Cohabitat dysponuje kontaktami do ludzi w całej Polsce, którzy uczestniczą w webinarach, warsztatach, wykładach i festiwalach. Reklama to nikomu już niepotrzebny przeżytek. Nie potrzebujesz się reklamować jeżeli twoim działaniom kibicuje kilka tysięcy ludzi w Polsce.
Jak opisałbyś tę akcję oraz ludzi za nią stojących?
Ta akcja jest manifestem! Pokazuje co się dzieje, jeśli grupa „facebookowych fanów” transformuje się w aktywnie zaangażowaną brygadę. Intuicyjnie czułem, że to potężna moc. Dziś wiem już to na pewno. Dziękuję całej społeczności za tę niezwykłą postawę, z której jestem dumny. To co ten precedens uzmysławia jest niezwykłe. Możemy z dnia na dzień podjąć się najbardziej nawet śmiałej akcji, najbardziej ważnej sprawy społecznej, która jeszcze wczoraj była zbyt trudna. Czuję, że Cohabitat po raz pierwszy jest niezależny… Działa wsparty na ramionach ludzi, a nie funduszach unijnych czy środkach wielkich organizacji. To pozwala mi z wielkim optymizmem patrzeć w przyszłość.
W niedalekiej przyszłości chcemy zaprosić tych samych ludzi do zrealizowania wspólnie projektu i budowy prototypu turbiny wiatrowej na otwartej dokumentacji oraz innych technologii dających wolność poprzez lokalną niezależność.
Na 8 dni przed końcem zbiórki posiadaliście jedynie ok. 25 tysięcy złotych z wymaganych 90 tysięcy. Nie traciliście nadziei? Czy był jakiś przełom, który umożliwił zebranie pozostałych 65 tysięcy złotych w nieco ponad tydzień?
Wszyscy stracili – to przecież normalne wobec twardych faktów. Nie sztuką jest działać kiedy ma się nadzieję – to przecież rzadki komfort pracy. Sztuką jest działać, kiedy nic nie wskazuje na to, że się uda. Zespół Cohabitatu to ludzie, którzy pracowali po 16 godzin dziennie i są całkowicie przekonani co do słuszności tego co oraz dlaczego robili – bez względu na efekt. Taka motywacja tnie jak laser. Trudno zrobiło się kiedy mieliśmy około 49% i jedynie 2 dni do końca. Wtedy niestety bardzo mocno kusiła percepcja, że to absolutnie za duży skok do pokonania. Zdecydowaliśmy się, by z własnych prywatnych pieniędzy (przyjaciele, rodzina) ‚wypożyczyć’ nieco środków do procesu, tak by osiągnąć przynajmniej próg 65%. Od tego momentu zmieniło się ogólne postrzeganie szans na sukces. Ludzie masowo się zaangażowali, a ostatni dzień był prawdziwym orgazmem. Zmieniliśmy delikatnie budżet w taki sposób, aby można było festiwal zrobić za nieco mniejsze pieniądze.
Co według Ciebie zaważyło na tym, że to Wam udało się odnieść sukces i ufundować swój projekt tak dużą jak na polskie warunki sumą?
Niepodparte niczym logicznym przekonanie, że to możliwe. Zespół ludzi. Zaufanie wypracowane przez 6 lat aktywności Cohabitatu w Internecie.
Jakie rady miałbyś dla potencjalnych przyszłych crowdfunderów?
Warto budować projekty w taki sposób, aby ich efekty i konstrukcja były w jakiś sposób środkiem do poprawy życia każdego, kto chciałby je wesprzeć.
Na koniec zostawiam miejsce na podziękowania. Pewnie są tacy, którym Cohabitat chce je złożyć.
Tak, zdecydowanie (śmiech). Jeżeli chodzi o etap kampanii crowdfunding to dziękujemy w pierwszej kolejności każdemu, kto chociażby złotówką dołożył się do tego przełomu. To Ci ludzie dzielili się z nami swoją energią i entuzjazmem. Dziękujemy tym, którzy z zaangażowaniem rozpowszechniali informacje o tym wydarzeniu w Internecie. Dziękujemy za dobre pomysły i inspiracje jak to robić lepiej. Dziękujemy portalowi polakpotrafi.pl za platformę i otwartość we współpracy. Dziękujemy też jako zespół wszystkim z osobna, którzy ten zespół tworzą. To fantastyczne uczucie robić ważne rzeczy w gronie tak wyjątkowych ludzi. Dziękujemy Jackowi Burbanowi za nieodpłatne zmontowanie filmów do kampanii. Ja osobiście dziękuję mojej partnerce Monice Lotkowskiej, która musi mnie znosić na co dzień – a to nie jest najczęściej komfortowe doświadczenie (śmiech). Dziękuję też wszystkim, którzy pomogli mi kontynuować podróż i działania po tym, jak okradziono mnie z całej gotówki na życie w jednym z nocnych pociągów kilka dni temu. To było wręcz wzruszające wiedząc jak wiele wsparcia otrzymałem. Przed nami stoi realizacja festiwalu… Tam będziemy wdzięczyć się jeszcze raz, do jeszcze szerszego grona.
Jaki wpływ ten sukces może mieć na polski crowdfunding? Tak sprawę komentuje menadżer serwisu PolakPotrafi.pl, Jakub Sobczak:
Sukces Festiwalu Cohabitat na PolakPotrafi.pl to moim zdaniem spory krok milowy polskiego crowdfundingu – pierwszy raz udało się uzbierać w krótkim czasie tak dużą kwotę: 95 000 zł. Warto zwrócić uwagę, że ostatniego dnia trwania projektu (1 października 2012), aż 183 osoby wsparły go kwotą ponad 21 000zł – moim zdaniem jest to bardzo wyraźny sygnał, że ludzie chcą korzystać z tego rodzaju finansowania ciekawych i kreatywnych inicjatyw. Sytuacja polskiego crowdfundingu obecnie nie jest zła, na co zdecydowanie ma wpływ obecność PolakPotrafi.pl – przez 1,5 roku funkcjonowania portalu musieliśmy zmagać się z pewnymi utrudnieniami, wynikającymi głównie z mentalności Polaków. Mimo to, udało się dotychczas pozytywnie zakończyć 30 projektów na łączną kwotę prawie 230,000zł.
Obecnie coraz więcej osób zgłasza swoje kreatywne pomysły, ale – co najważniejsze – poszerza się także grono osób, które czują potrzebę stania się współtwórcą tych projektów poprzez dofinansowanie ich chociażby symboliczną złotówką.
Każdy udany projekt udowadnia nie tylko, że Polak potrafi, ale również, że możliwa jest realizacja marzeń i pomysłów przy wykorzystaniu mechanizmu finansowania społecznościowego, a to bezpośrednio przekłada się na poprawę sytuacji polskiego crowdfundingu. Zapraszam na PolakPotrafi.pl!
Wywiad pochodzi z The Daily Interactive - serwisu opisującego wpływ nowych mediów na świat.