Prawicowe media coraz odważniej wróżą nadejście "wiatru zmian". Oceniają, że społeczeństwo dłużej nie będzie tolerowało niekompetencji i buty rządzących. Nie mówią jednak na czym ta zmiana miałaby polegać. Prawie każda z partii była już u władzy, a ich programy nie zmieniły się znacząco od tego czasu. O szansach na rewolucję na polskiej scenie politycznej rozmawiamy z dr. Rafałem Chwedorukiem, politologiem z Instytutu Nauk Politycznych Uniwersytetu Warszawskiego.
"W powietrzu czuć zmianę" – oznajmia na okładce "Uważam Rze". W podobnym tonie utrzymany jest dzisiejszy felieton Marka Magierowskiego w "Rzeczpospolitej". Czy naprawdę idzie wiatr zmian?
Polemizowałbym z tą tezą. Na razie mamy tylko jeden sondaż, który pokazuje przewagę Prawa i Sprawiedliwości. To badanie potwierdza jeszcze jedno, to, co trwa od lat: podział polskiej sceny politycznej między cztery partie. Ten podział odzwierciedla zresztą głębszy podział preferencji politycznych w polskim społeczeństwie.
Na razie nie doszło do żadnych zmian, a jeśli sytuacja gospodarcza i polityczna nie zmieni się diametralnie, to ewentualnie dwie główne partie mogą zamienić się miejscami. Możliwe jest też umocnienie się Sojuszu Lewicy Demokratycznej kosztem Ruchu Palikota.
Około 100 tysięcy ludzi na "Obudź się Polsko" to dowód na potrzebę zmian czy tylko na sprawność organizacyjną PiS i "Solidarności"?
Myślę, że obie interpretacje są dobre. Ta zdolność PiS-u do mobilizacji swoich zwolenników została spotęgowana przez kryzys. Myślę, że marsz z 29 września to raczej skutek obecnej sytuacji niż przyczyna czegoś nowego.
Ten "wiatr zmian" może wywołać jeden mocny impuls, czy raczej pełzający przez wiele miesięcy kryzys?
To oczywiście zależy od skali kryzysu jaki nas dotknie, od tego, jak głęboki będzie spadek koniunktury gospodarczej. Platformę Obywatelską popierają zamożni mieszkańcy dużych miast. Jeśli wystarczy im środków na bezpieczne przejście przez kryzys, to nie powinniśmy spodziewać się mocnego odpływu wyborców od tej partii. Choć w jakiejś mierze on na pewno nastąpi.
Możliwe jest odsunięcie Platformy Obywatelskiej od władzy przed wyborami w 2015 roku?
To bardzo mało prawdopodobny scenariusz. Nawet jeśli Polskie Stronnictwo Ludowe się wykruszy, to Ruch Palikotem jest jakimś gwarantem utrzymania się Platformy Obywatelskiej przy władzy. Jakoś nie mogę sobie wyobrazić powstania szerokiej koalicji wszystkich partii opozycyjnych, szczególnie Ruchu Palikota z PiS. Gdyby SLD było mocniejsze i nie byłoby partii Palikota, możliwa byłaby jeszcze jakaś współpraca, ale w tej sytuacji nie widzę takiej możliwości.
A co po wyborach?
Na pewno Platforma Obywatelska będzie słabsza, bo w tej partii rozgrywa się niesamowita walka wewnętrzna. Dużo będzie zależało od tego, jak partia sobie z tym poradzi. Jednak kluczowym będzie pytanie o zdolność koalicyjną dwóch największych partii, bo to ona zdecyduje o tym, kto będzie rządził. No, chyba że kryzys będzie tak ostry, że całkowicie zmieni sytuację w kraju i wszystkie prognozy tworzone na podstawie dzisiejszych przesłanek wezmą w łeb.
Politycy Platformy przez lata byli przekonani, że nie mają z kim przegrać. To się zmieniło?
To zależy od tego, na którą część Platformy spojrzeć. Środowisko zapatrzone w Donalda Tuska nadal wierzy, że każdy konflikt, każde starcie między PO a PiS-em musi się zakończyć starciem tej pierwszej. Z kolei politycy z frakcji Grzegorza Schetyny dostrzegają w Prawie i Sprawiedliwości zagrożenie. Od tego, która frakcja będzie dominowała w PO zależy też podejście tej partii do konkurentów.
Jakie są przyczyny kłopotów tej partii?
Od początku Platforma Obywatelska rządziła w specyficznych warunkach, bo jej poglądy społeczno-gospodarcze odbiegają od tych dominujących wśród obywateli i PO właściwie od początku musiała się z nimi maskować.Dlatego o jej zwycięstwie przeważyła silna motywacja negatywna skierowana przeciwko PiS-owi.
Jednak kryzys zmusza tę partię do pokazania swojego prawdziwego programu gospodarczego i cięć. Pierwszy sygnał tego mieliśmy, gdy PO zdecydowała się na reformę OFE. Później przyszła reforma emerytur i podniesienie wieku emerytalnego. Duże znaczenie miały też wojny o ACTA i z kibolami. Pokazały one, że w sferze światopoglądowej Platforma jest tak naprawdę bardzo konserwatywna.
Poza tym te kłopoty wynikają ze specyfiki rządzenia. Partia rządząca jest narażona na większe konflikty wewnętrzne, niż ugrupowanie permanentnie zepchnięte do opozycji. Tam nie ma walki o profity wynikające z rządzenia. Sama Platforma jest też partią permanentnego kryzysu wewnętrznego, on wynika z szerokiego wachlarza ideowego tej partii. Warto też spojrzeć na historię PO – Andrzej Olechowski, Maciej Płażyński, Jan Rokita odeszli w wyniku konfliktu wewnętrznego.
PiS mówi o zmianie. Ale czy jest w stanie ją zaoferować, czy tylko powrót tego, co mieliśmy w 2005 roku?
Generalnie politycy niewiele są w stanie zaoferować. Zmienił się świat, w którym żyjemy. Zmieniło się polskie społeczeństwo. Zmienił się sam PiS, także pod względem personalnym. To wszystko wygląda inaczej niż w 2005 roku. Proszę zwrócić uwagę, że nikt nie emocjonuje się już kwestiami lustracji – młodych ludzi to nie interesuje. Hasła, które wyniosły PiS do władzy w 2005 roku uderzają w próżnię.