
"Prime Time" było jedną z najbardziej oczekiwanych polskich premier Netflixa. Rodzimy film budził zainteresowanie przede wszystkim z dwóch powodów: debiutu w styczniu na prestiżowym festiwalu Sundance oraz Bartosza Bieleni w roli głównej, obiecującego młodego aktora znanego z nominowanego do Oscara "Bożego Ciała" Jana Komasy. Co poszło nie tak? Niemal wszystko.
