Styl życia

"Przyroda jest mądrzejsza niż my". Sprawdziliśmy, co dzieje się w Puszczy Białowieskiej

Puszcza nie śpi. Pracuje cały czas, od tysięcy lat. Nie potrzebuje człowieka. Potrzebuje głównie świętego spokoju. – Ten, kto wie, że drzewa odczuwają ból i mają pamięć i że drzewni rodzice żyją razem ze swoimi dziećmi, nie będzie już mógł tak po prostu ich ścinać i siać wśród nich spustoszenia ciężkimi maszynami – pisał Peter Wohlleben w "Sekretnym życiu drzew". Naszym obowiązkiem i zadaniem "na wczoraj" jest wiedzieć.
Konfrontacja z Puszczą, bycie z nią sam na sam, to ekscytujące doświadczenie. To jakby stanąć przed wielką świątynią. Puszcza Białowieska ma w sobie monumentalizm najwspanialszych budowli świata, ale też pierwiastek tajemnicy. Człowiek nie przyłożył ręki do tej potęgi. Gdy dojeżdżamy na miejsce, pada deszcz, a wokół nie ma żywego ducha. Pandemia wymiotła ludzi – i mieszkańców, i turystów. Tutaj dosłownie czuć, co oznaczają słowa "natura odpoczywa od człowieka".
Wyobraź sobie schyłek zlodowacenia. Znika lód, klimat się ociepla. 12 tysięcy lat temu rozpoczyna się historia o wędrówce. Jednak nie ludzi, a drzew. Wędrówka – chociaż to słowo może wydać się nieadekwatne, a nawet zabawne, to tak, drzewa wędrują. To one były tu pierwsze, nie patrzyły na granice, zaczęły tworzyć coś, co dziś nazywamy cudem natury, ewenementem na skalę światową.
Las stale się zmienia wskutek wędrówek drzew. I nie tylko las – cała natura. Z tego powodu nierzadko idą na marne starania człowieka o zachowanie niektórych krajobrazów. To, co widzimy, jest zawsze tylko krótkim epizodem w pozornym bezruchu. W lesie iluzja ta jest niemal idealna, ponieważ drzewa należą do najbardziej flegmatycznych organizmów w naszym otoczeniu. Zmiany w lasach naturalnych można zatem zaobserwować jedynie w ciągu wielu ludzkich pokoleń.
Peter Wohlleben
Na Podlasie najpierw dotarły sosny i brzozy. Potem dołączyły wiązy i leszczyny. W końcu i świerk uznał, że spróbuje swoich sił na tym nizinnym, mokrym terenie. Dopiero  później pojawił się człowiek. Zatem to nie on stworzył Puszczę, to nie jest jego własność. Puszcza po prostu robiła swoje i radziła sobie świetnie. Człowiek ją tylko nazwał.
Do XVII wieku ludzie znacząco nie ingerowali w przestrzeń tego lasu. Aktywność osadniczą oddzielały kilkusetletnie przerwy, co pozwalało przyrodzie naturalnie się regenerować. Osadnicy wypasali zwierzęta, wycinali drzewa, zbierali grzyby, polowali. Od końca XIV wieku teren chroniono przed destrukcyjnym użytkowaniem.
Pierwszy kontrakt na wycinkę drewna podpisano w 1660 roku za panowania Jana II Kazimierza. To, co się działo potem, niewiele miało wspólnego ze zrównoważonym gospodarowaniem, chociaż do drugiej połowy XVIII wieku, poza królewskim dworem łowieckim, wewnątrz Puszczy nie istniały żadne osady.

Siekiery, piły, dyskusje

"Wielkoskalowe komercyjne pozyskanie drewna, okresowo o charakterze rabunkowym, rozpoczęto w Puszczy dopiero w 1915 roku, a sadzenie drzew na większą skalę dopiero w latach 30. XX wieku. Był to również początek planowej gospodarki leśnej. Lasy Państwowe, dziś zarządzające większością polskiej części Puszczy, powstały dopiero w 1924 roku" – czytamy w wydanym przez Instytut Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk "Miniprzewodniku naukowym".
Simona Kossak, przyrodniczka i ekolożka, która swoje życie spędziła na Podlasiu, w książce "Saga Puszczy Białowieskiej" stwierdza, że ktokolwiek był przy władzy, w Puszczy słychać było siekiery. Teraz zagłuszają je piły, harwestery i zażarte dyskusje polityczne. – Puszcza Białowieska staje się zakładniczką rozgrywek politycznych – mówi dawniej należąca do Greenpeace Katarzyna Jagiełło, obrończyni przyrody i klimatu, odpowiadająca za zielony program Polski 2050.

– Największym bogactwem Puszczy jest relatywnie duża powierzchnia lasu zaburzona przez człowieka w niewielkim stopniu. Uważam jednak, że przesadą jest mówienie, że Puszcza ma charakter dziewiczy czy pierwotny, bo człowiek prowadził w niej od wieków różnego rodzaju działalność.
Może nie były to wcześniej rozległe wycinki, ale działali tam bartnicy, był produkowany potaż, węgiel drzewny. Prawdą jest natomiast, że jest to las najmniej przekształcony w skali niżu europejskiego i od tysięcy lat trwają tam nieprzerwanie naturalne procesy przyrodnicze. Więc jest to najbardziej wartościowy las nizinny, jaki mamy.
Wartością tego miejsca jest również duża liczba drzew o rozmiarach pomnikowych i nagromadzenie dużych zasobów martwego drewna. Z tym związane są najcenniejsze gatunki puszczańskie, tak zwane relikty starych lasów. W puszczy mamy niezwykłe bogactwo bezkręgowców i grzybów, które ustąpiły z innych kompleksów ze względu na intensywne pozyskanie drewna.
Jest to swego rodzaju okno do przeszłości, w którym możemy obejrzeć krajobraz starych lasów. Spacer w takim lesie to niezła frajda – na każdym kroku jesteśmy zaskakiwani formą i kształtem drzew oraz tym, co na nich rośnie – mówi biolog i do niedawna członek Regionalnej Rady Ochrony Przyrody w Białymstoku Adam Bohdan, gdy pytam, dlaczego Puszcza nazywana jest cudem natury.

To (nie) jest po prostu las

Rodzina Joanny Łapińskiej żyje w tym regionie od sześciu pokoleń. Kobieta jest jedną z założycielek stowarzyszenia "Lokalsi dla Puszczy". Mieszka w Białowieży. To jej się zwierzam, że pierwsze spotkanie z Puszczą było dla mnie zaskoczeniem. Pomyślałam: "To nie jest po prostu las".
– A ja mam na odwrót – odpowiada, śmiejąc się. – Mam tak wbudowane pojęcie, że tak właśnie wygląda las, że gdy jadę w inne miejsce, to jestem zdziwiona, że coś takiego istnieje. Mój domyślny las wygląda właśnie jak Puszcza Białowieska – nizinny, wilgotny. To jest dla mnie norma – dodaje.
Puszcza ma powierzchnię około 1500 km2 – w Polsce 630 km2 (co stanowi zaledwie 0,6 proc. wszystkich lasów w naszym kraju), na Białorusi 870 km2. Cała białoruska część jest objęta ochroną w formie parku narodowego, duża część podlega ochronie ścisłej. W Polsce cała Puszcza jest obiektem wpisanym na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i obszarem Natura 2000. Białowieski Park Narodowy obejmuje jedynie 17 proc. powierzchni.
Reszta terenu to lasy, którymi zarządzają Lasy Państwowe i właśnie one są najsłabiej chronione – na znacznej ich części prowadzona jest tak zwana gospodarka leśna, która polega na wycinaniu drzew, sprzedaży drewna i sadzeniu w miejsce wyciętych drzew młodych drzewek wyhodowanych w szkółkach. Takie działania sprawiają, że z każdym rokiem Puszcza jest coraz mniej naturalna. Upodabnia się do prostych, a co najważniejsze nieodpornych na uszkodzenia lasów gospodarczych.

Układ jest stabilny, jeżeli jest różnorodny i odporny na stresory, czynniki, które mogą go zniszczyć. Jeżeli mamy las, który jest jednorodny, to gdy pojawi się jakiekolwiek zagrożenie, na przykład szkodnik w monokulturze sosnowej, to nie ma sposobu, żeby uratować, chociaż fragmenty lasu, bo drzewa w tym samym wieku i gatunku, to idealne warunki dla rozprzestrzeniania się patogenów. Wtedy brakuje stabilności i odporności. W puszczy świerk to około 14 proc. ogółu drzewostanu. Puszcza to żywy organizm. Reaguje na zmiany tak, jak reagowała przez tysiące lat. Świerk wycofuje się z Polski, ten gatunek woli niższe temperatury. I gdy wypada, zanika, bo jest kornik, bo drzewa są osłabione, bo jest za mało wody, to jest to sposób tego układu, żeby pozbyć się gatunku, który jest po prostu nieadekwatny, który się tam już powoli nie sprawdza – tłumaczy Kasia Jagiełło.

Skarb ukryty w lesie

W dzieciństwie bardzo dużo czasu spędzałam w lesie. Wychowałam się na Kujawach. Myślałam, że wiem, czym las jest. Te uczucia zweryfikowała Puszcza Białowieska. Weszłam w nią i zastygłam, co pewnie rozumie każdy, kto już miał okazję odwiedzić to miejsce, a podobnie jak ja przyzwyczajony był do "lasu pod linijkę". Ale też każdy, kto zobaczył dowolne dzieło Matki Natury.
Są po prostu widoki, które wydają się nierealne, niemożliwe, tak wspaniałe, że trudno je opisać. Po prostu trzeba z nimi być. Chce się na nie patrzeć i podziwiać.
Puszcza Białowieska często nazywana jest lasem pierwotnym, ale warto doprecyzować, że takich lasów na Ziemi już nie ma. Puszczę uznaje się natomiast za miejsce o charakterze najbardziej w Europie Środkowej zbliżonym do pierwotnego. W dużej części ten teren udało się ochronić przed działalnością człowieka, przez co trwa – nie dlatego, że mu w tym "pomagamy", ale w wyniku procesów naturalnych.
Różnorodność przyrodnicza Puszczy jest zadziwiająca, jednak nadal wiedza na temat tego bogactwa, nie jest powszechna.
– […] charakteryzuje się ciągłością naturalnych procesów ekologicznych typowych dla lasów naturalnych, co przekłada się na niespotykane bogactwo leśnych gatunków grzybów, roślin i zwierząt. […] Jest więc tak samo cenna, jak najcenniejsze obiekty przyrodnicze świata: Yellowstone, Amazonia, Wyspy Galapagos czy Himalaje. Co więcej, Puszcza jest jedynym przyrodniczym obiektem UNESCO w Polsce – pod względem przyrodniczym nie mamy nic cenniejszego – czytamy w "Miniprzewodniku naukowym" Instytutu Biologii.
To właśnie te naturalne procesy ekologiczne, które trwają od tysięcy lat, stanowią o największej wartości Puszczy Białowieskiej. Dzięki stosunkowo niewielkiej ingerencji człowieka ten teren jest jedynym w Europie, na którym przetrwał pełen zespół ssaków kopytnych (w dobrze nam znanymi żubrami i łosiami), ale także drapieżników – wilków i rysiów.

Maciej Stanik, zdjęcie archiwalne<br>

Często, gdy myślimy o dzikiej przyrodzie, to wymieniamy sarnę, jelenia, dzika i kilka gatunków drzew, ale w przyrodzie bardzo istotne są te byty, których my nie widzimy. Podstawą życia w oceanie są malutkie organizmy, które składają się na kryl i są w stanie wyżywić wieloryby. W lesie polega to na sieci powiązań, opartą na drobnicy życia – mikroorganizmach, grzybach, porostach – często umykających naszym oczom. I tak na przykład organizmy, które rozkładając drewno, są w stanie dać życie innym – w formie pokarmu, albo domu:  rozkładające się drewno jest schronieniem dla wspaniałych gatunków owadów i ptaków. W Puszczy mamy na przykład prawie wszystkie gatunki dzięcioła (brakuje dzięcioła białoszyjego, który występuje w sadach i miastach, np. Hajnówce), jakie występują w Europie.

Kasia Jagiełło
– W 2016 roku Białowieżę odwiedziło ponad 160 tys. turystów i wydało na noclegi wyżywienie, bilety, przewodników, pamiątki itd. ponad 70 mln złotych – mówił dr hab. Wiesław Walankiewicz, ornitolog z Instytutu Biologii, Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach w 2017 roku w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Dużą częścią tej statystyki są osoby, które przyjeżdżają do Puszczy obserwować ptaki. Bo ta dzikość i naturalność przyciągają.
Podlaski las to siedlisko wielu gatunków zwierząt i roślin, które nie występują już nigdzie indziej. Już to świadczy o wartości tych nienaruszonych terenów. Dotąd stwierdzono tutaj 178 gatunków ptaków lęgowych: 107 gatunków typowo leśnych, ponad 20 gatunków ptaków drapieżnych i sów (w tym gadożer, orlik krzykliwy, orzełek włochaty, sóweczka, włochatka), a także dziuplaki (czyli m.in. wspomniane dzięcioły). To jedne z powodów uznania tego kompleksu za ostoję o randze globalnej.
Badacze jednak nie ustają w eksploracji. – Puszcza jest jednym z najbardziej przebadanych lasów Europy, a na pewno Polski. Mamy tam jednostki naukowe, ale też ekipy międzynarodowe z całego świata, naukowcy marzą, żeby się tam znaleźć, bo nigdzie indziej nie mają takiego ekosystemu. Pamiętam, jak podczas jednej z blokad rozmawiałam ze studentami leśnictwa z Niemiec, którzy przyjechali bronić Puszczy Białowieskiej.
Ich się nie dało zagonić do odpoczynku! Nie chcieli stamtąd wyjść. Jedna ze studentek powiedziała: "Słuchaj, tu są takie porosty, jakich ja nigdy na żywo nie widziałam. Widziałam to tylko w książkach, jako przykład czegoś, co występuje jedynie w najbardziej naturalnych lasach". A my to mamy. Tak po prostu – opowiada Kasia Jagiełło.
Dotąd stwierdzono tu 26 gatunków drzew, 56 gatunków krzewów i 14 krzewinek, a także około 1000 innych gatunków roślin naczyniowych i 3000 gatunków grzybów – to ¼ grzybów europejskich.
– Bioróżnorodność Puszczy do tej pory nie została całkowicie poznana, praktycznie co rok opisywane są nowe gatunki. Okazuje się, że niektóre gatunki grzybów mają duże znaczenie w medycynie, w leczeniu nowotworów. W ostatnich latach m.in. Politechnika Białostocka realizowała badania, które to potwierdziły.
Puszcza jest więc niezastąpionym laboratorium i swego rodzaju apteką – komentuje Adam Bohdan. A Kasia Jagiełło dodaje, że "w Puszczy są chrząszcze, które są tylko tu i w głębokich ostępach tajgi syberyjskiej, bo potrzebują zamarłych drzew w określonym stadium rozkładu i ułożeniu".

"Stary" nie oznacza "słaby"

W Puszczy imponująca jest jednak nie tylko różnorodność gatunkowa, ale i rozmiary niektórych drzew – świerki osiągają nawet 55 m, a sosny, jesiony i lipy 45 m. Drzewostany są również różnorodne wiekowo – większość białowieskich dębów weteranów ma 200-300 lat. Kasia Jagiełło mówi: "Większość lasów w Polsce to lasy jednorodne, jednowiekowe i jednopiętrowe. Puszcza jest wielogatunkowa, wielowarstwowa i wielowiekowa".
Przekonać się o tym możemy między innymi na Szlaku Dębów Królewskich i Książąt Litewskich – to ścieżka edukacyjna o długości około 500 m, która powstała w 1978 roku. Dęby dostały imiona po królach i książętach, a ich wiek to od 150 do nawet 500 lat.
– "Stary" nie oznacza u drzew "słaby, zgarbiony i chorowity", lecz wręcz przeciwnie – "efektywny i pełen werwy". Drzewni starcy są zatem wyraźnie produktywniejsi niż młode szczawie, a w związku ze zmianą klimatu są też ważnymi sprzymierzeńcami ludzi. (…) Gdybyśmy chcieli wykorzystać lasy jako środek w walce ze zmianami klimatycznymi, musimy pozwolić im na starzenie się, właśnie tak, jak tego żądają wielkie stowarzyszenia ochrony przyrody – czytamy w "Sekretnym życiu drzew".
Na tę starość, a wręcz "zamieranie", które możemy obserwować w Puszczy, zwraca uwagę Katarzyna Jagiełło.
– Ten bogaty ekosystem jest głównie oparty o zamarłe drzewa. Zamarłe drzewa w większości lasów gospodarczych są usuwane, jest ich tam mniej, niż nakazuje średnia europejska. Minister Szyszko mówił, że w Puszczy gnije 800 mln zł, ale to jest właśnie to bogactwo, bo bogactwem Puszczy są nie tylko te olbrzymy, wielkie, niewiarygodne drzewa.
To tutaj możemy zobaczyć, jak świerk wyrasta na szczycie stojącego jeszcze, zamarłego dębu, albo kłody piastunki, czyli kłody, na których wyrastaj nowe drzewa, bo w korze sójka ukryła sobie żołędzia dębowego i dzięki temu na kłodzie, rezerwuarze wody i składników odżywczych wyrastają nowe drzewa.
Puszczę tworzą niesamowite, często niezauważalne gołym okiem mikroprocesy, składające się na sieć relacji i powiązań, które ludziom nadal trudno pojąć i zrozumieć.

Nasza polska "rafa koralowa"

Środowiska ekologów często zestawiają Puszczę Białowieską i Wielką Rafę Koralową. Nie chodzi jednak jedynie o wartość tych miejsc dla ludzkości i planety i to, że oba znajdują się na liście Światowego Dziedzictwa Naturalnego UNESCO. W 2017 roku, gdy w lesie trwała wycinka prof. Rafał Kowalczyk mówił, że "Puszcza Białowieska jest tak unikatowa, jak Wielka Rafa Koralowa i wymaga specjalnej ochrony".
Organizacja WWF wskazywała w 2019 roku na kolejne łączące te obszary cechy: "To wspaniałe i niezwykle bogate ekosystemy, jednocześnie bardzo wrażliwe na zmiany klimatu i działalność człowieka. Wielka Rafa Koralowa powoli zamiera, a my szukamy rozwiązań, by zatrzymać ten proces. Tymczasem w Europie, a tym samym w Puszczy Białowieskiej, zanika wiele gatunków grzybów. Szczególnie zagrożone są saprofity, takie jak pomarańczowiec bladożółty, który jest niezbędny w procesie rozkładu martwego drewna".
Podobne skojarzenia ma Kasia Jagiełło. – To, co jeszcze łączy Rafę i Puszczę, to to, że obie powstają dzięki zamieraniu. Puszcza jest oparta na tych nieskończonych pokoleniach zamarłych drzew. Drzewa są ze sobą niesamowicie związane, przesyłają sobie informacje i substancje odżywcze – korzenie drzew są otoczone mikoryzą. Rafa jest oparta na szkieletach obumarłych koralowców. Mamy tendencję do usuwania tego, co nieatrakcyjne, czy związane ze śmiercią, chcemy, żeby wszystko było sterylne, ale życie tak nie wygląda.
Obrończyni Puszczy dodaje: "To jest takie nasze niesamowite laboratorium, gdzie można zobaczyć, jak działa przyroda. Czemu tego potrzebujemy? Myślę, że z przyrodą Puszczy jest jak z diamentami. One nie są czymś niesamowitym, to po prostu inna forma węgla, ale ponieważ jest ich mało, to to niewiarygodnie podbija ich cenę. I tak samo jest z Puszczą, ponieważ niezmienionej, naturalnej przyrody jest już niezwykle mało na świecie".

Puszcza Białowieska po 2017 roku

Wiosną 2021 roku Podlasie, podobnie jak cały świat, jest uśpione przez pandemię. Chwilowe przejaśnienia nieba zachęcają nieliczne osoby do spacerów po uliczkach Białowieży, Narewki czy Hajnówki. Przejeżdżamy przez puste miasteczka, docieramy do lasu. Chmury zapowiadają, że za chwilę ponownie spadnie deszcz. Woda kapie z drzew, a moje buty szybko oblepiają się błotem.
Jest pusto. Napotkanych ludzi mogłabym policzyć na palcach dłoni. Jedna pani przemknęła na rowerze przy ogromnych dębach, para z dzieckiem w wózku postawiła na spacer po Żebrach Żubra, czyli ścieżce prowadzącej przez tereny podmokłe, trzy osoby zatrzymały się, by przy poboczu spojrzeć z bliska na rośliny, ktoś wyprowadza psa. Wielka stodoła, którą cztery lata temu zajmowali aktywiści i która tętniła życiem, samotnie drzemie wśród traw.
W Puszczy Białowieskiej robi się jednak coraz cieplej i nie mam na myśli jedynie pory roku. W marcu wiceminister Klimatu i Środowiska podpisał aneksy umożliwiające wycinkę do Planów Urządzania Lasu dla dwóch z trzech puszczańskich nadleśnictw – Białowieży i Browska. Łukasz Synowiecki, aktywista, ekolog z Obozu dla Puszczy w rozmowie z Onetem mówi wprost: "To, co wyprawia Ministerstwo Środowiska wespół z Lasami Państwowymi, to dogrywka do ostatniej rzezi Puszczy".
– Zaczyna się robić gorąco, znowu narasta napięta sytuacja. Musimy jednak pamiętać, że sednem tego miejsca są wartości. To nie jest rozmowa o pieniądzach, oczywiście one są, na marginesie. Jest taka opowieść, że na tym terenie potrzebna jest gospodarka leśna. To jest taki atrakcyjny język, którego używają Lasy Państwowe, ale generalnie chodzi o wycinkę i sztuczne nasadzania – komentuje Kasia Jagiełło.
Pandemia zweryfikowała nasze podejście do przyrody. Trochę zapomnieliśmy, że my również jesteśmy częścią tego bogatego i pięknego układu, teraz sobie o tym przypominamy. Izolacja, przymusowa zmiana stylu życia, odcięcie od rozrywek sprawiły, że Polacy na niespotkaną skalę zwrócili się w stronę natury.

– Puszcza dla wielu jest schronieniem. W czasie pandemii zaczęło się pytanie osób z okolicy, czy wiedzą, gdzie można przenocować, zatrzymać się, bo mieszkańcy innych terenów zainteresowali się tym lasem. Ludzi zauważyli, że w sytuacji kryzysu, ta przyroda jest bezpiecznym schronieniem – mówi Joanna Łapińska.
Mieszkanka Białowieży przyznaje, że do 2017 roku Puszcza była dla niej oczywistością, zastanym istniejącym otoczeniem, więc nie poświęcała jej szczególnej uwagi. – Gdy zaczęły się plany wielkiej wycinki, to okazało się, że w regionie są ludzie, którzy tym razem powiedzą „nie”.
Do tej pory było tak, że ludzie z zewnątrz przyjeżdżali, żeby chronić Puszczę, a lokalni mówili, że trzeba Puszczę ciąć, porządkować, że potrzebne jest drewno na opał. My wtedy się skrzyknęliśmy w kilkanaście osób, żeby powiedzieć, że to nieprawda, że wszyscy mieszkańcy chcą wyciąć las.
Przyznaje, że region jest bardzo podzielony, jednak lokalni obrońcy Puszczy "nie zgadzają się, żeby kolejny raz używać mieszkańców jako kartę przetargową".
Precyzuje: "Mówiono, że mieszkańcy potrzebują drewna na opał. Owszem, potrzebują, ale Lasy Państwowe nie sprzedają tego drewna z Puszczy mieszkańcom na opał, tylko na palety, gdzieś na południe Polski. To są wielki kontrakty. Chcieliśmy zaprotestować przeciwko temu, że traktuje się nas jak ciemną masę, która chcę puszczę rżnąć".
Joanna Łapińska nie ukrywa, że jeszcze kilka lat temu przyznanie się do ochrony Puszczy wiązało się z ryzykiem.
– Ludzie, którzy byli za stroną ekologiczną, tracili znajomych, mieli kłótnie w rodzinie. To jest tutaj bardzo duży, dzielący ludzi temat. Wtedy przyznanie się, że bronimy Puszczy, było aktem cywilnej odwagi. Teraz już mówię, co chcę, ale wtedy się bałam, czułam stres, bo było to coś całkowicie nowego, niewyobrażalnego wręcz, opowiedzieć się po tej mniej popularnej tu stronie".
Gdy pytam, czy teraz te emocje się zmieniły, Joanna odpowiada, że "teraz to większość ludzi pochłonięta jest pandemią i raczej nikt nie zwraca uwagi na to, co się dzieje w Puszczy".

Natura jest mądra

Leśnik Peter Wohlleben: "Właściciele ogrodów często zadają mi pytanie, czy ich drzewa nie rosną zbyt blisko siebie. W końcu zabierają sobie w ten sposób światło i wodę. Ta troska wywodzi się z gospodarki leśnej – według jej wytycznych pnie powinny jak najszybciej osiągnąć pożądaną grubość i dojrzałość rębną, a w tym celu potrzebują dużo miejsca i równomiernie okrągłej, wielkiej korony. Dlatego też regularnie co pięć lat są one uwalniane od potencjalnych konkurentów, których się po prostu wvcina. A ponieważ drzewa z takich lasów nie mają możliwości się zestarzeć […] niemal się nie zauważa negatywnych skutków, jakie ponoszą na zdrowiu".
Obrończyni Puszczy Kasia Jagiełło: "Przyroda jest mądrzejsza niż my. Trudno powiedzieć, że las, gdy odradza się grabem, nie ma pojęcia, co robi. Często borykam się z tym, żeby powiedzieć ludziom, dlaczego dzikość jest tak niezwykle ważna. Bo to jest kwestia wartości. Można zapytać, jakie w ogóle mamy prawo zagospodarowywać dziką przyrodę do ostatniej piędzi. Ile jeszcze trzeba popsuć, żeby zdać sobie sprawę, że nie mamy całej wiedzy? Jestem przekonana, że ludzie, którzy żyją w pobliżu Puszczy, często nie wiedzą, jak bardzo odmienny jest las, który jest ich lasem sąsiedzkim, od innych lasów w Polsce. Dla nich to po prostu sąsiedzki las".
Biolog Adam Bohdan: "To, co się stało w 2017 roku z inicjatywy ministra Szyszko, czyli to, co on wtedy nazwał działaniami naprawczymi, teraz po kilku latach możemy ocenić. Czy lepsze skutki przyniosły wyręby, czy pozostawienie tego lasu w stanie nienaruszonym? Teraz widzimy na zrębach, że tam rośnie przede wszystkim trawa, jest problem z regeneracją lasu. W 2019 roku wiele dębów posadzonych przez leśników nie przetrwało suszy. Natomiast tam, gdzie drzewostan pozostawiono, jest piękne, naturalne odnowienie, bo martwe drewno sprzyja odnowieniu lasu. Miejsce wrażliwych na niedobór wody świerków zastępują drzewa liściaste, więc las dostosowuje się do nowych warunków klimatycznych.
Ponad rok temu brałem udział w pracach zespołu, który opracowywał plan zapobiegania pożarom w Puszczy. Do tej pory leśnicy mówili, że to martwe, stojące świerki stanowią największe zagrożenie pożarowe, a okazało się, że to nie świerki, a trawy, które porastają zręby, są najbardziej łatwopalne. Okazało się, że leśnicy swoją działalność zwiększyli zagrożenie pożarowe. To kolejny argument, że powinniśmy zrezygnować z ingerencji, albo bardzo ją ograniczyć".

Ingerować czy zostawić?

– To jest jedna z najbardziej magicznych rzeczy, coś, co często sprawia ludziom kłopot, jak jadą do tego lasu, że on wygląda jak nieposprzątany, umierający, ale tak wygląda po prostu las. To, co my robiliśmy przez ostatnie lata, to czyszczenie do ostatniej użytecznej gałązki – mówi Kasia Jagiełło.
Bez wątpienia Puszcza Białowieska skupia w sobie wszystkie problemy, które wiążą się z ochroną przyrody. Ingerować czy nie? Ruszać czy zostawić? Kogo słuchać? Paradoksalnie odpowiedź jest prosta: słuchać lasu. On pracuje cały czas, a jak potrzebuje pomocy, to daje znak.
– Umiarkowana i celowa ingerencja powinna być dozwolona, a nawet jest wskazana. Trzeba jednak doprecyzować, o jaką ingerencję chodzi. Mam na myśli szczególnie przebudowy drzewostanów, które przez leśników zostały niewłaściwie obsadzone. Są w Puszczy spore powierzchnie młodych drzewostanów sosnowych lub świerkowych, które – wbrew zasadom – zostały przez leśników  posadzone na siedliskach żyznych. W takiej sytuacji mówimy o pinetyzacji, czyli nadmiarze gatunków iglastych na żyznych glebach – mówi Adam Bohdan i wymienia trzy sytuacje, w których, według niego, ingerencja jest dopuszczalna lub wskazana.
Biolog tłumaczy, że jeżeli nasadzone drzewostany iglaste są młodsze (do 50 lat), to można próbować je poprzez umiarkowaną wycinkę przebudowywać, natomiast, jeżeli ich wiek zbliża się do 100 lat, to przebudowa następuje w sposób naturalny – po prostu wrażliwy na zmiany klimatu świerk zamiera, jego miejsce zastępują gatunki liściaste. To pierwszy rodzaj ingerencji.
Drugi to retencja. – Puszcza pocięta jest rowami, które były kopane w różnym czasie, ale również w czasie zarządzania tym lasem przez Lasy Państwowe. Obowiązuje dokument w oparciu o który powinna być zarządzana Puszcza. To "Plan zadań ochronnych Natura 2000" i ten dokument definiuje zagrożenia – w tym wysychanie i odwadnianie siedlisk. Jako działania ochronne zaplanowano budowę małych urządzeń piętrzących. Minęło już 6 lat od podpisania tego dokumentu i niestety Lasy Państwowe nie robią nic, żeby tę wodę w Puszczy zatrzymać, po prostu przyglądają się, jak ta woda odpływa. Mało tego – udrażniają rowy odwadniające, by ten spływ ułatwić.
Trzecim rodzajem ingerencji jest usuwanie obcych gatunków z siedlisk. Zobligowani do tego zostali leśnicy i już próbują to robić. Skąd jednak w Puszczy obce gatunki?
– Najprawdopodobniej zostały przywleczone nieumyślnie. Nawłocie pojawiają się przy remontowanych drogach, niecierpek przy ścieżkach. Rok temu ujawniliśmy na zrębach wykonanych w 2017 roku nowy dla Puszczy gatunek obcy, Erechtites jastrzębcowaty, o którym leśnicy nie mieli pojęcia. Jest groźniejszy od innych, ponieważ poza zrębami zajmuje również niezaburzone lasy.
Botanicy twierdzą, że duży udział w przenoszeniu tego gatunku mają maszyny używane to prac leśnych. Łatwo sobie wyobrazić, że taki ogromny harwester oblepiony błotem mógł przenieść małe nasionka. Rok temu sprawdzałem, czy ten gatunek jest obecny w innych puszczach, Knyszyńskiej i Augustowskiej. Okazało, że jest w miejscach, w których były wykonywane zręby, co wydaje się również potwierdzać tę hipotezę – mówi Adam Bohdan.
– Drzewa są poskręcane, rosną blisko siebie. Tego całego szaleństwa, tej dzikości nie da się zobaczyć w innych lasach. Bo w lasach gospodarczych uważane jest to za coś złego, nieużytecznego. Nie mam nic przeciwko gospodarce leśnej, to jest potrzebne. Ale Puszcza to 0,6 proc. lasów polskich. Nie wierzę, że nie stać nas, jako naród, na to, żeby tę Puszczę ochronić – mówi Kasia Jagiełło.
To szaleństwo trzeba poczuć, pojechać do Puszczy, zobaczyć. Wtedy znika niedowierzanie i zdziwienie, że tak wiele osób z całego świata apeluje o ochronę tego terenu. Puszcza Białowieska jest po prostu magiczna i teraz jest najlepszy moment, żeby zapoznać się z jej pięknem, wsłuchać się w to, co chce nam powiedzieć, bo tylko w taki sposób zrozumiemy jej mądrość.
***
Kasia Jagiełło: "Z tłumaczeniem, dlaczego zachować Puszczę, jest jak z tłumaczeniem, po co nam prawa człowieka".
Joanna Łapińska: "Musiałam się nauczyć, że to, co mnie otacza, jest cudem".
Peter Wohlleben: "Pod dachem z liści codziennie rozgrywają się dramaty i wzruszające historie miłosne, to tam znajduje się ostatni skrawek natury - wystarczy otworzyć drzwi…".

Alicja Cembrowska<br>
Maciej Stanik





Autorzy artykułu: