Puszcza nie śpi. Pracuje cały czas, od tysięcy lat.
Nie potrzebuje człowieka. Potrzebuje głównie świętego spokoju. – Ten, kto wie,
że drzewa odczuwają ból i mają pamięć i że drzewni rodzice żyją razem ze
swoimi dziećmi, nie będzie już mógł tak po prostu ich ścinać i siać wśród nich
spustoszenia ciężkimi maszynami – pisał Peter Wohlleben w "Sekretnym życiu
drzew". Naszym obowiązkiem i zadaniem "na wczoraj" jest wiedzieć.
Konfrontacja z Puszczą, bycie z nią sam na sam, to
ekscytujące doświadczenie. To jakby stanąć przed wielką świątynią. Puszcza
Białowieska ma w sobie monumentalizm najwspanialszych budowli świata, ale też
pierwiastek tajemnicy. Człowiek nie przyłożył ręki do tej potęgi. Gdy dojeżdżamy
na miejsce, pada deszcz, a wokół nie ma żywego ducha. Pandemia wymiotła ludzi –
i mieszkańców, i turystów. Tutaj dosłownie czuć, co oznaczają słowa "natura
odpoczywa od człowieka".
Wyobraź sobie schyłek zlodowacenia. Znika lód,
klimat się ociepla. 12 tysięcy lat temu rozpoczyna się historia o wędrówce.
Jednak nie ludzi, a drzew. Wędrówka – chociaż to słowo może wydać się
nieadekwatne, a nawet zabawne, to tak, drzewa wędrują. To one były tu pierwsze,
nie patrzyły na granice, zaczęły tworzyć coś, co dziś nazywamy cudem natury, ewenementem na skalę światową.
Na Podlasie najpierw dotarły sosny i brzozy. Potem
dołączyły wiązy i leszczyny. W końcu i świerk uznał, że spróbuje swoich sił na
tym nizinnym, mokrym terenie. Dopiero później pojawił się człowiek.
Zatem to nie on stworzył Puszczę, to nie jest jego własność. Puszcza po prostu
robiła swoje i radziła sobie świetnie. Człowiek ją tylko nazwał.
Do XVII wieku ludzie znacząco nie ingerowali w przestrzeń
tego lasu. Aktywność osadniczą oddzielały kilkusetletnie przerwy, co pozwalało
przyrodzie naturalnie się regenerować. Osadnicy wypasali zwierzęta, wycinali
drzewa, zbierali grzyby, polowali. Od końca XIV wieku teren chroniono
przed destrukcyjnym użytkowaniem.
Pierwszy kontrakt na wycinkę drewna podpisano
w 1660 roku za panowania Jana II Kazimierza. To, co się działo potem, niewiele
miało wspólnego ze zrównoważonym gospodarowaniem, chociaż do drugiej połowy
XVIII wieku, poza królewskim dworem łowieckim, wewnątrz Puszczy nie istniały
żadne osady.
Siekiery, piły, dyskusje
"Wielkoskalowe komercyjne pozyskanie drewna,
okresowo o charakterze rabunkowym, rozpoczęto w Puszczy dopiero w 1915 roku, a
sadzenie drzew na większą skalę dopiero w latach 30. XX wieku. Był to również
początek planowej gospodarki leśnej. Lasy Państwowe, dziś zarządzające
większością polskiej części Puszczy, powstały dopiero w 1924 roku" – czytamy w
wydanym przez Instytut Biologii Ssaków Polskiej Akademii Nauk "Miniprzewodniku
naukowym".
Simona Kossak, przyrodniczka i ekolożka, która swoje życie
spędziła na Podlasiu, w książce "Saga Puszczy Białowieskiej" stwierdza, że
ktokolwiek był przy władzy, w Puszczy słychać było siekiery. Teraz zagłuszają
je piły, harwestery i zażarte dyskusje polityczne. – Puszcza Białowieska staje
się zakładniczką rozgrywek politycznych – mówi dawniej należąca do Greenpeace
Katarzyna Jagiełło, obrończyni przyrody i klimatu, odpowiadająca za zielony program Polski 2050. – Największym bogactwem Puszczy jest relatywnie duża
powierzchnia lasu zaburzona przez człowieka w niewielkim stopniu. Uważam jednak, że przesadą
jest mówienie, że Puszcza ma charakter dziewiczy czy pierwotny, bo człowiek prowadził w niej od
wieków różnego rodzaju działalność.
Może nie były to wcześniej rozległe wycinki, ale
działali tam bartnicy, był produkowany potaż, węgiel drzewny. Prawdą jest
natomiast, że jest to las najmniej przekształcony w skali niżu europejskiego i
od tysięcy lat trwają tam nieprzerwanie naturalne procesy przyrodnicze. Więc
jest to najbardziej wartościowy las nizinny, jaki mamy.
Wartością tego miejsca jest również duża liczba drzew o rozmiarach pomnikowych i nagromadzenie dużych zasobów martwego drewna. Z tym
związane są najcenniejsze gatunki puszczańskie, tak zwane relikty starych
lasów. W puszczy mamy niezwykłe bogactwo bezkręgowców i grzybów, które ustąpiły z innych kompleksów ze względu na intensywne
pozyskanie drewna.
Jest to swego rodzaju okno do przeszłości, w którym możemy
obejrzeć krajobraz starych lasów. Spacer w takim lesie to niezła frajda – na
każdym kroku jesteśmy zaskakiwani formą i kształtem drzew oraz tym, co na nich
rośnie – mówi biolog i do niedawna członek Regionalnej Rady Ochrony Przyrody
w Białymstoku Adam Bohdan, gdy pytam, dlaczego Puszcza nazywana jest cudem
natury.
To (nie) jest po prostu las
Rodzina Joanny Łapińskiej żyje w tym regionie od sześciu
pokoleń. Kobieta jest jedną z założycielek stowarzyszenia "Lokalsi dla Puszczy". Mieszka w
Białowieży. To jej się zwierzam, że pierwsze spotkanie z Puszczą było dla mnie
zaskoczeniem. Pomyślałam: "To nie jest po prostu las".
– A ja mam na odwrót – odpowiada, śmiejąc się. – Mam
tak wbudowane pojęcie, że tak właśnie wygląda las, że gdy jadę w inne miejsce,
to jestem zdziwiona, że coś takiego istnieje. Mój domyślny las wygląda właśnie
jak Puszcza Białowieska – nizinny, wilgotny. To jest dla mnie norma – dodaje.
Puszcza ma powierzchnię około 1500 km2 – w Polsce
630 km2 (co stanowi zaledwie 0,6 proc. wszystkich lasów w naszym kraju), na
Białorusi 870 km2. Cała białoruska część jest objęta ochroną w formie parku
narodowego, duża część podlega ochronie ścisłej. W Polsce cała Puszcza jest obiektem
wpisanym na listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i obszarem Natura 2000. Białowieski
Park Narodowy obejmuje jedynie 17 proc. powierzchni.
Reszta terenu to lasy, którymi zarządzają Lasy
Państwowe i właśnie one są najsłabiej chronione – na znacznej ich części
prowadzona jest tak zwana gospodarka leśna, która polega na wycinaniu drzew,
sprzedaży drewna i sadzeniu w miejsce wyciętych drzew młodych drzewek wyhodowanych
w szkółkach. Takie działania sprawiają, że z każdym rokiem Puszcza jest coraz
mniej naturalna. Upodabnia się do prostych, a co najważniejsze nieodpornych na
uszkodzenia lasów gospodarczych.
Skarb ukryty w lesie
W dzieciństwie bardzo dużo czasu spędzałam w lesie.
Wychowałam się na Kujawach. Myślałam, że wiem, czym las jest. Te uczucia
zweryfikowała Puszcza Białowieska. Weszłam w nią i zastygłam, co pewnie rozumie
każdy, kto już miał okazję odwiedzić to miejsce, a podobnie jak ja przyzwyczajony
był do "lasu pod linijkę". Ale też każdy, kto zobaczył dowolne dzieło Matki Natury.
Są po prostu widoki, które wydają się nierealne, niemożliwe, tak wspaniałe, że
trudno je opisać. Po prostu trzeba z nimi być. Chce się na nie patrzeć i
podziwiać.
Puszcza Białowieska często nazywana jest lasem
pierwotnym, ale warto doprecyzować, że takich lasów na Ziemi już nie ma.
Puszczę uznaje się natomiast za miejsce o charakterze najbardziej w Europie
Środkowej zbliżonym do pierwotnego. W dużej części ten teren udało się ochronić
przed działalnością człowieka, przez co trwa – nie dlatego, że mu w tym "pomagamy", ale w wyniku procesów naturalnych.
– […] charakteryzuje się ciągłością naturalnych
procesów ekologicznych typowych dla lasów naturalnych, co przekłada się na
niespotykane bogactwo leśnych gatunków grzybów, roślin i zwierząt. […] Jest
więc tak samo cenna, jak najcenniejsze obiekty przyrodnicze świata: Yellowstone,
Amazonia, Wyspy Galapagos czy Himalaje. Co więcej, Puszcza jest jedynym
przyrodniczym obiektem UNESCO w Polsce – pod względem przyrodniczym nie mamy
nic cenniejszego – czytamy w "Miniprzewodniku naukowym" Instytutu Biologii.
To właśnie te naturalne procesy ekologiczne, które
trwają od tysięcy lat, stanowią o największej wartości Puszczy Białowieskiej.
Dzięki stosunkowo niewielkiej ingerencji człowieka ten teren jest jedynym w
Europie, na którym przetrwał pełen zespół ssaków kopytnych (w dobrze nam
znanymi żubrami i łosiami), ale także drapieżników – wilków i rysiów.
– W 2016 roku Białowieżę odwiedziło ponad 160 tys.
turystów i wydało na noclegi wyżywienie, bilety, przewodników, pamiątki itd.
ponad 70 mln złotych – mówił dr hab. Wiesław Walankiewicz, ornitolog z
Instytutu Biologii, Uniwersytet Przyrodniczo-Humanistyczny w Siedlcach w 2017
roku w rozmowie z "Rzeczpospolitą". Dużą częścią tej statystyki są osoby, które
przyjeżdżają do Puszczy obserwować ptaki. Bo ta dzikość i naturalność przyciągają.
Podlaski las to siedlisko wielu gatunków zwierząt i roślin,
które nie występują już nigdzie indziej. Już to świadczy o wartości tych
nienaruszonych terenów. Dotąd stwierdzono tutaj 178 gatunków ptaków lęgowych: 107
gatunków typowo leśnych, ponad 20 gatunków ptaków drapieżnych i sów (w tym
gadożer, orlik krzykliwy, orzełek włochaty, sóweczka, włochatka), a także
dziuplaki (czyli m.in. wspomniane dzięcioły). To jedne z powodów uznania tego
kompleksu za ostoję o randze globalnej.
Badacze jednak nie ustają w eksploracji. – Puszcza jest jednym z najbardziej przebadanych
lasów Europy, a na pewno Polski. Mamy tam jednostki naukowe, ale też ekipy
międzynarodowe z całego świata, naukowcy marzą, żeby się tam znaleźć, bo
nigdzie indziej nie mają takiego ekosystemu. Pamiętam, jak podczas jednej z
blokad rozmawiałam ze studentami leśnictwa z Niemiec, którzy przyjechali bronić
Puszczy Białowieskiej.
Ich się nie dało zagonić do odpoczynku! Nie chcieli stamtąd
wyjść. Jedna ze studentek powiedziała: "Słuchaj, tu są takie porosty, jakich ja
nigdy na żywo nie widziałam. Widziałam to tylko w książkach, jako przykład
czegoś, co występuje jedynie w najbardziej naturalnych lasach". A my to mamy.
Tak po prostu – opowiada Kasia Jagiełło.
Dotąd stwierdzono tu 26 gatunków drzew, 56 gatunków
krzewów i 14 krzewinek, a także około 1000 innych gatunków roślin naczyniowych
i 3000 gatunków grzybów – to ¼ grzybów europejskich.
– Bioróżnorodność
Puszczy do tej pory nie została całkowicie
poznana, praktycznie co rok opisywane są nowe gatunki. Okazuje się, że
niektóre gatunki grzybów mają duże znaczenie w
medycynie, w leczeniu nowotworów. W ostatnich latach m.in. Politechnika Białostocka
realizowała badania, które to potwierdziły.
Puszcza jest więc niezastąpionym laboratorium i swego rodzaju apteką – komentuje Adam Bohdan. A Kasia Jagiełło
dodaje, że "w Puszczy są chrząszcze, które są tylko tu i w głębokich ostępach
tajgi syberyjskiej, bo potrzebują zamarłych drzew w określonym stadium rozkładu
i ułożeniu".
"Stary" nie oznacza "słaby"
W Puszczy imponująca jest jednak nie tylko
różnorodność gatunkowa, ale i rozmiary niektórych drzew –
świerki
osiągają nawet 55 m, a sosny, jesiony i lipy 45 m. Drzewostany są również
różnorodne wiekowo – większość białowieskich dębów weteranów ma 200-300 lat. Kasia Jagiełło mówi: "Większość
lasów w Polsce to lasy jednorodne, jednowiekowe i jednopiętrowe. Puszcza jest
wielogatunkowa, wielowarstwowa i wielowiekowa".
Przekonać się o tym możemy między innymi na Szlaku Dębów Królewskich i Książąt Litewskich
– to ścieżka edukacyjna o długości
około 500 m, która powstała w 1978 roku. Dęby dostały imiona po królach i
książętach, a ich wiek to od 150 do nawet 500 lat.
– "Stary" nie oznacza u drzew "słaby, zgarbiony i chorowity", lecz wręcz
przeciwnie – "efektywny i pełen werwy". Drzewni starcy są zatem wyraźnie
produktywniejsi niż młode szczawie, a w związku ze zmianą klimatu są też
ważnymi sprzymierzeńcami ludzi. (…) Gdybyśmy chcieli wykorzystać lasy jako
środek w walce ze zmianami klimatycznymi, musimy pozwolić im na starzenie się,
właśnie tak, jak tego żądają wielkie stowarzyszenia ochrony przyrody – czytamy
w "Sekretnym życiu drzew".
Na tę starość, a wręcz "zamieranie", które możemy
obserwować w Puszczy, zwraca uwagę Katarzyna Jagiełło.
– Ten
bogaty ekosystem jest głównie oparty o zamarłe drzewa. Zamarłe drzewa w
większości lasów gospodarczych są usuwane, jest ich tam mniej, niż nakazuje
średnia europejska. Minister Szyszko mówił, że w Puszczy gnije 800 mln zł, ale
to jest właśnie to bogactwo, bo bogactwem Puszczy są nie tylko te olbrzymy, wielkie,
niewiarygodne drzewa.
To tutaj możemy zobaczyć, jak świerk wyrasta na szczycie stojącego jeszcze, zamarłego dębu, albo kłody piastunki, czyli kłody, na których wyrastaj nowe
drzewa, bo w korze sójka ukryła sobie żołędzia dębowego i dzięki temu na
kłodzie, rezerwuarze wody i składników odżywczych wyrastają nowe drzewa.
Puszczę tworzą niesamowite, często niezauważalne
gołym okiem mikroprocesy, składające się na sieć relacji i powiązań, które
ludziom nadal trudno pojąć i zrozumieć.
Nasza polska "rafa koralowa"
Środowiska ekologów często zestawiają Puszczę
Białowieską i Wielką Rafę Koralową. Nie chodzi jednak jedynie o wartość tych
miejsc dla ludzkości i planety i to, że oba znajdują się na liście Światowego
Dziedzictwa Naturalnego UNESCO. W 2017 roku, gdy w lesie trwała wycinka
prof. Rafał Kowalczyk mówił, że "Puszcza Białowieska jest tak unikatowa,
jak Wielka Rafa Koralowa i wymaga specjalnej ochrony".
Organizacja WWF wskazywała w 2019 roku na kolejne
łączące te obszary cechy: "To wspaniałe i niezwykle bogate ekosystemy,
jednocześnie bardzo wrażliwe na zmiany klimatu i działalność człowieka. Wielka
Rafa Koralowa powoli zamiera, a my szukamy rozwiązań, by zatrzymać ten proces.
Tymczasem w Europie, a tym samym w Puszczy Białowieskiej, zanika wiele gatunków
grzybów. Szczególnie zagrożone są saprofity, takie jak pomarańczowiec
bladożółty, który jest niezbędny w procesie rozkładu martwego drewna".
Podobne skojarzenia ma Kasia Jagiełło. – To, co jeszcze
łączy Rafę i Puszczę, to to, że obie powstają dzięki zamieraniu. Puszcza jest
oparta na tych nieskończonych pokoleniach zamarłych drzew. Drzewa są ze sobą
niesamowicie związane, przesyłają sobie informacje i substancje odżywcze –
korzenie drzew są otoczone mikoryzą. Rafa jest oparta na szkieletach obumarłych
koralowców. Mamy tendencję do usuwania tego, co nieatrakcyjne, czy związane ze
śmiercią, chcemy, żeby wszystko było sterylne, ale życie tak nie wygląda.
Obrończyni Puszczy dodaje: "To jest takie nasze
niesamowite laboratorium, gdzie można zobaczyć, jak działa przyroda. Czemu tego
potrzebujemy? Myślę, że z przyrodą Puszczy jest jak z diamentami. One nie są
czymś niesamowitym, to po prostu inna forma węgla, ale ponieważ jest ich mało,
to to niewiarygodnie podbija ich cenę. I tak samo jest z Puszczą, ponieważ
niezmienionej, naturalnej przyrody jest już niezwykle mało na świecie".
Puszcza Białowieska po 2017 roku
Wiosną 2021 roku Podlasie, podobnie jak cały świat,
jest uśpione przez pandemię. Chwilowe przejaśnienia nieba zachęcają nieliczne
osoby do spacerów po uliczkach Białowieży, Narewki czy Hajnówki. Przejeżdżamy
przez puste miasteczka, docieramy do lasu. Chmury zapowiadają, że za chwilę
ponownie spadnie deszcz. Woda kapie z drzew, a moje buty szybko oblepiają się
błotem.
Jest pusto. Napotkanych ludzi mogłabym policzyć na
palcach dłoni. Jedna pani przemknęła na rowerze przy ogromnych dębach, para z
dzieckiem w wózku postawiła na spacer po Żebrach Żubra, czyli ścieżce
prowadzącej przez tereny podmokłe, trzy osoby zatrzymały się, by przy poboczu
spojrzeć z bliska na rośliny, ktoś wyprowadza psa. Wielka stodoła, którą
cztery
lata temu zajmowali aktywiści i która tętniła życiem, samotnie drzemie wśród
traw.
W Puszczy Białowieskiej robi się jednak coraz cieplej i nie
mam na myśli jedynie pory roku. W marcu wiceminister Klimatu i Środowiska
podpisał aneksy umożliwiające wycinkę do Planów Urządzania Lasu dla dwóch z
trzech puszczańskich nadleśnictw – Białowieży i Browska. Łukasz Synowiecki,
aktywista, ekolog z Obozu dla Puszczy w rozmowie z Onetem mówi wprost: "To, co
wyprawia Ministerstwo Środowiska wespół z Lasami Państwowymi, to dogrywka do
ostatniej rzezi Puszczy".
– Zaczyna się robić gorąco, znowu narasta napięta sytuacja.
Musimy jednak pamiętać, że sednem tego miejsca są wartości. To nie jest rozmowa
o pieniądzach, oczywiście one są, na marginesie. Jest taka opowieść, że na tym
terenie potrzebna jest gospodarka leśna. To jest taki atrakcyjny język, którego
używają Lasy Państwowe, ale generalnie chodzi o wycinkę i sztuczne nasadzania –
komentuje Kasia Jagiełło.
Pandemia zweryfikowała nasze podejście do przyrody. Trochę
zapomnieliśmy, że my również jesteśmy częścią tego bogatego i pięknego układu,
teraz sobie o tym przypominamy. Izolacja, przymusowa zmiana stylu życia,
odcięcie od rozrywek sprawiły, że Polacy na niespotkaną skalę zwrócili się w
stronę natury.
– Puszcza dla wielu jest schronieniem. W czasie
pandemii zaczęło się pytanie osób z okolicy, czy wiedzą, gdzie można
przenocować, zatrzymać się, bo mieszkańcy innych terenów zainteresowali się tym
lasem. Ludzi zauważyli, że w sytuacji kryzysu, ta przyroda jest bezpiecznym
schronieniem – mówi Joanna Łapińska.
Mieszkanka Białowieży przyznaje, że do 2017 roku
Puszcza była dla niej oczywistością, zastanym istniejącym otoczeniem, więc nie poświęcała jej szczególnej uwagi. –
Gdy zaczęły się plany wielkiej wycinki, to okazało się, że w regionie są
ludzie, którzy tym razem powiedzą „nie”.
Do tej pory było tak, że ludzie z
zewnątrz przyjeżdżali, żeby chronić Puszczę, a lokalni mówili, że trzeba
Puszczę ciąć, porządkować, że potrzebne jest drewno na opał. My wtedy się
skrzyknęliśmy w kilkanaście osób, żeby powiedzieć, że to nieprawda, że wszyscy
mieszkańcy chcą wyciąć las.
Przyznaje, że region jest bardzo podzielony, jednak lokalni
obrońcy Puszczy "nie zgadzają się, żeby kolejny raz używać mieszkańców jako
kartę przetargową".
Precyzuje: "Mówiono, że mieszkańcy potrzebują drewna na
opał. Owszem, potrzebują, ale Lasy Państwowe nie sprzedają tego drewna z Puszczy
mieszkańcom na opał, tylko na palety, gdzieś na południe Polski. To są wielki
kontrakty. Chcieliśmy zaprotestować przeciwko temu, że traktuje się nas jak
ciemną masę, która chcę puszczę rżnąć".
Joanna Łapińska nie ukrywa, że jeszcze kilka lat
temu przyznanie się do ochrony Puszczy wiązało się z ryzykiem.
– Ludzie, którzy byli za stroną ekologiczną,
tracili znajomych, mieli kłótnie w rodzinie. To jest tutaj bardzo duży, dzielący
ludzi temat. Wtedy przyznanie się, że bronimy Puszczy, było aktem cywilnej
odwagi. Teraz już mówię, co chcę, ale wtedy się bałam, czułam stres, bo było to coś całkowicie nowego, niewyobrażalnego wręcz, opowiedzieć się po tej mniej popularnej tu stronie".
Gdy pytam, czy teraz te emocje się zmieniły, Joanna
odpowiada, że "teraz to większość ludzi pochłonięta jest pandemią i raczej nikt
nie zwraca uwagi na to, co się dzieje w Puszczy".
Natura jest mądra
Leśnik
Peter Wohlleben: "Właściciele ogrodów często zadają mi
pytanie, czy ich drzewa nie rosną zbyt blisko siebie. W końcu zabierają sobie w
ten sposób światło i wodę. Ta troska wywodzi się z gospodarki leśnej – według
jej wytycznych pnie powinny jak najszybciej osiągnąć pożądaną grubość i
dojrzałość rębną, a w tym celu potrzebują dużo miejsca i równomiernie okrągłej,
wielkiej korony. Dlatego też regularnie co pięć lat są one uwalniane od
potencjalnych konkurentów, których się po prostu wvcina. A ponieważ drzewa z
takich lasów nie mają możliwości się zestarzeć […] niemal się nie zauważa
negatywnych skutków, jakie ponoszą na zdrowiu".
Obrończyni Puszczy Kasia
Jagiełło: "Przyroda jest mądrzejsza niż my. Trudno
powiedzieć, że las, gdy odradza się grabem, nie ma pojęcia, co robi. Często
borykam się z tym, żeby powiedzieć ludziom, dlaczego dzikość jest tak niezwykle
ważna. Bo to jest kwestia wartości. Można zapytać, jakie w ogóle mamy prawo
zagospodarowywać dziką przyrodę do ostatniej piędzi. Ile jeszcze trzeba popsuć,
żeby zdać sobie sprawę, że nie mamy całej wiedzy? Jestem przekonana, że ludzie,
którzy żyją w pobliżu Puszczy, często nie wiedzą, jak bardzo odmienny jest
las, który jest ich lasem sąsiedzkim, od innych lasów w Polsce. Dla nich to po prostu
sąsiedzki las".
Biolog Adam
Bohdan: "To, co się stało w 2017 roku z inicjatywy ministra
Szyszko, czyli to, co on wtedy nazwał działaniami naprawczymi, teraz po kilku latach
możemy ocenić. Czy lepsze skutki przyniosły wyręby, czy pozostawienie tego
lasu w stanie nienaruszonym? Teraz widzimy na zrębach, że tam rośnie przede wszystkim
trawa, jest problem z regeneracją lasu. W 2019 roku wiele dębów
posadzonych przez leśników nie przetrwało suszy. Natomiast
tam, gdzie drzewostan pozostawiono, jest piękne, naturalne odnowienie, bo martwe drewno sprzyja
odnowieniu lasu. Miejsce wrażliwych na niedobór wody
świerków zastępują drzewa liściaste, więc las dostosowuje się do nowych
warunków klimatycznych.
Ponad rok temu brałem udział w pracach zespołu,
który opracowywał plan zapobiegania pożarom w Puszczy. Do tej pory leśnicy
mówili, że to martwe, stojące świerki stanowią największe zagrożenie pożarowe,
a okazało się, że to nie świerki, a trawy, które porastają zręby, są najbardziej
łatwopalne. Okazało się, że leśnicy swoją działalność zwiększyli zagrożenie pożarowe. To
kolejny argument, że powinniśmy zrezygnować z ingerencji, albo bardzo ją
ograniczyć".
Ingerować czy zostawić?
– To jest jedna z najbardziej magicznych rzeczy,
coś, co często sprawia ludziom kłopot, jak jadą do tego lasu, że on wygląda jak
nieposprzątany, umierający, ale tak wygląda po prostu las. To, co my robiliśmy
przez ostatnie lata, to czyszczenie do ostatniej użytecznej gałązki – mówi
Kasia Jagiełło.
Bez wątpienia Puszcza Białowieska skupia w sobie
wszystkie problemy, które wiążą się z ochroną przyrody. Ingerować czy nie?
Ruszać czy zostawić? Kogo słuchać? Paradoksalnie odpowiedź jest prosta: słuchać
lasu. On pracuje cały czas, a jak potrzebuje pomocy, to daje znak.
Biolog tłumaczy, że jeżeli nasadzone drzewostany iglaste są młodsze (do
50 lat), to można próbować je poprzez umiarkowaną wycinkę przebudowywać, natomiast, jeżeli ich
wiek zbliża się do 100 lat, to przebudowa następuje w
sposób naturalny – po prostu wrażliwy na zmiany klimatu świerk zamiera, jego
miejsce zastępują gatunki liściaste. To pierwszy rodzaj
ingerencji.
Drugi to retencja. – Puszcza pocięta jest rowami,
które były kopane w różnym czasie, ale również w czasie zarządzania tym lasem
przez Lasy Państwowe. Obowiązuje dokument w oparciu o który powinna być zarządzana
Puszcza. To "Plan zadań ochronnych Natura 2000" i ten dokument definiuje
zagrożenia – w tym wysychanie i odwadnianie siedlisk. Jako działania ochronne
zaplanowano budowę małych urządzeń piętrzących. Minęło już 6 lat od podpisania
tego dokumentu i niestety Lasy Państwowe nie robią nic, żeby tę wodę w Puszczy
zatrzymać, po prostu przyglądają się, jak ta woda odpływa. Mało tego – udrażniają
rowy odwadniające, by ten spływ ułatwić.
Trzecim rodzajem ingerencji jest usuwanie obcych
gatunków z siedlisk. Zobligowani do tego zostali leśnicy i już próbują to
robić. Skąd jednak w Puszczy obce gatunki?
– Najprawdopodobniej zostały przywleczone nieumyślnie. Nawłocie
pojawiają się przy remontowanych drogach, niecierpek przy ścieżkach. Rok temu
ujawniliśmy na zrębach wykonanych w 2017 roku nowy dla Puszczy gatunek obcy, Erechtites
jastrzębcowaty, o którym leśnicy nie mieli pojęcia. Jest groźniejszy od innych,
ponieważ poza zrębami zajmuje również niezaburzone lasy.
Botanicy twierdzą, że duży udział w
przenoszeniu tego gatunku mają maszyny używane to prac leśnych. Łatwo sobie wyobrazić, że taki ogromny
harwester oblepiony błotem mógł przenieść małe nasionka. Rok
temu sprawdzałem, czy ten gatunek jest obecny w innych puszczach, Knyszyńskiej i
Augustowskiej. Okazało, że jest w miejscach, w których były wykonywane zręby, co wydaje
się również potwierdzać tę hipotezę – mówi Adam Bohdan.
– Drzewa są poskręcane, rosną blisko siebie. Tego
całego szaleństwa, tej dzikości nie da się zobaczyć w innych lasach. Bo w
lasach gospodarczych uważane jest to za coś złego, nieużytecznego. Nie mam nic
przeciwko gospodarce leśnej, to jest potrzebne. Ale Puszcza to 0,6 proc. lasów
polskich. Nie wierzę, że nie stać nas, jako naród, na to, żeby tę Puszczę
ochronić – mówi Kasia Jagiełło.
To szaleństwo trzeba poczuć, pojechać do Puszczy,
zobaczyć. Wtedy znika niedowierzanie i zdziwienie, że tak wiele osób z całego świata apeluje o
ochronę tego terenu. Puszcza Białowieska jest po prostu magiczna i teraz jest
najlepszy moment, żeby zapoznać się z jej pięknem, wsłuchać się w to, co chce nam
powiedzieć, bo tylko w taki sposób zrozumiemy jej mądrość.
Kasia
Jagiełło: "Z tłumaczeniem, dlaczego zachować Puszczę, jest
jak z tłumaczeniem, po co nam prawa człowieka".
Joanna
Łapińska: "Musiałam się nauczyć, że to, co mnie
otacza, jest cudem".
Peter Wohlleben: "Pod dachem z
liści codziennie rozgrywają się dramaty i wzruszające historie miłosne, to tam
znajduje się ostatni skrawek natury - wystarczy otworzyć drzwi…".