"Ale przecież każdy to wiedział", "I to ma być nowina?", "No nikt się nie spodziewał?" – tak brzmiał co drugi komentarz pod internetowymi treściami o coming oucie Andrzeja Piasecznego. Tyle że nasze domysły i wiedza nie mają tutaj żadnego znaczenia. – Każda osoba LGBT+ ma niepodważalne prawo do coming outu na własnych zasadach – podkreśla Mateusz Sulwiński, prezes Grupy Stonewall.
Andrzej Piaseczny w rozmowie w Radiu Zet przyznał, że jest gejem
Większość internautów reagowała na coming out Andrzeja Piasecznego słowami: "każdy wiedział o tym od dawna"
Tymczasem, jak przypomina Mateusz Sulwiński, prezes Grupy Stonewall, w coming oucie nie chodzi o domysły, ale o świadomie wyrażoną zgodę na ujawnienie swojej orientacji psychoseksualnej
Czy coming out Piaska pozytywnie wpłynie na sytuację osób LGBT w Polsce? Jak podkreśla Mateusz Sulwiński, "im więcej znamy osób LGBT+, tym wyższy jest nasz stopień akceptacji postulatów tej społeczności"
Na swojej najnowszej płycie "50/50" Andrzej Piaseczny dokonał comingu outu. W stworzonej we współpracy z Majką Jeżowską piosence "Miłość" padają słowa: "Nie możesz zasnąć i przestać śnić, a życie chciałbyś dzielić tylko z nim". W rozmowie z Radiem Zet przed kilkoma dniami wokalista potwierdził, że słowa o uczuciu do mężczyzny odnoszą się do jego samego.
– Piosenka "Miłość" jest odważnym utworem. Chociaż co to za odwaga. Na świecie to są normalne rzeczy, w Polsce jeszcze nie do końca. W tej piosence mówię o tym, że każdy rodzaj miłości jest bardzo ważny i dobry. Nie wolno nikogo wykluczać. Najważniejsza jest miłość, a nie to, kto kogo i dlaczego kocha. Niech wszyscy się kochają, jeśli tylko chcą – mówił Piaseczny.
Muzyk podkreślił, że "pisze o swoich sprawach" i dodał: "To jest bardzo proste. Bardzo długi czas myślałem o tym, że wystarczy być dobrym człowiekiem po to, żeby wzbudzić w innych ludziach sympatię. Żeby dawać przykład tolerancji i akceptacji do człowieka. Nie do geja, tylko do człowieka. Nasza rzeczywistość społeczno-polityczna zmusza do tego, aby się określać, jeśli masz inne preferencje. Tak, to jest piosenka o mnie. Mówię o tym z uśmiechem".
"Każdy to wiedział'
Coming out Andrzeja Piasecznego spotkał się z lawiną reakcji. Wśród nich przeważał jeden typ komentarzy: "przecież każdy to wiedział". O orientacji seksualnej Piaska spekulowano od co najmniej kilkunastu lat, co – zdaniem komentujących – umniejsza wagę jego wyznania.
"Ojejku, ojejku, przecież nie trudno było się domyśleć, wielkie mi tam coś", "A z tej szafy wyleciało jeszcze stado moli", "Haha, tego nikt się nie spodziewał!", "Wszyscy wiedzieli", "A on tego nie zrobił wcześniej?" – pisali internauci.
Czy nasze domysły lub wiedza o orientacji psychoseksualnej danej osoby sprawiają, że jej coming out jest zbędny? Bynajmniej, co w rozmowie z naTemat podkreśla Mateusz Sulwiński, prezes organizacji LGBT+ Grupa Stonewall. – Każda osoba LGBT+ ma niepodważalne prawo do coming outu, czyli ujawnienia światu swojej tożsamości psychoseksualnej lub tożsamości płciowej i każda osoba LGBT+ ma prawo do zrobienia go na własnych zasadach – zaznacza.
"Należy się z tego cieszyc"
Nie tylko umniejszanie wagi wyznania Piasecznego – historycznego i przełomowego, bo jak zauważyła "Replika", magazyn o tematyce LGBT+, na Facebooku, "jest on pierwszym w Polsce prawdziwie mainstreamowym piosenkarzem, który robi coming out" – miało miejsce w internecie. Pojawiły się również m.in. oskarżenia o promocję płyty i krytyka Piasecznego za jego wcześniejsze słowa o społeczności LGBT+.
Czy jako społeczeństwo źle zareagowaliśmy na coming out wokalisty – a do tego, człowieka, który zdecydował się na to wyznanie po latach milczenia? – Ciężko mi się do tego odnieść. Mogę to jedynie ocenić przez pryzmat reakcji pod naszym postem na Instagramie Grupy Stonewall. Wydaje mi, że zadziało się tam raczej dobrze – reakcje były w większości pozytywne – mówi Mateusz Sulwiński, prezes stowarzyszenia.
– Mam wrażenie, że niektórzy odnoszą się do wyznania Piaska z pewną dozą złośliwości, gdyż ma on na koncie wypowiedzi, w których mocno dystansował się od różnych aspektów związanych z LGBT. Każdy ma jednak prawo do własnej drogi i dochodzenia do celu w swoim własnym tempie – dodaje.
W tym samym tonie pisze "Replika", która zauważa, że domniemana promocja płyty poprzez coming out – co zarzucają Piasecznemu hejterzy – to "najlepszy 'dobry znak ever".
"Dotychczas mnóstwo piosenkarzy, aktorów, polityków itd. siedzi w szafie w przeświadczeniu graniczącym z pewnością, że ewentualny coming out zniszczy im kariery. (...) A tu nagle coming outem Piasek… PROMUJE płytę? Toż to przewrót kopernikański – dowód na to, że na naszych oczach dzieje się kulturowa zmiana. Tak, coming out być może dziś daje kopa w górę, a nie w dół! Należy się z tego tylko cieszyć, zamiast kpić. Oraz liczyć na to, że Piasek znajdzie naśladowców" – czytamy na Facebooku.
Coming outy są potrzebne
Pomijając krytyczne i kpiące głosy, coming out jest potrzebny, na co wskazuje chociażby ogromna liczba reakcji na wyznanie Piasecznego w mediach społecznościowych.
– Zasięg naszego postu o wyznaniu Andrzeju Piasecznego był dość spektakularny, co pokazało, że publiczne coming outy są ewidentnie potrzebne. Coming out to podstawowe narzędzie aktywizmu LGBT+ – nic tak nie przekonuje ludzi do naszych praw jak coming outy, szczególnie znanych osób – zwłaszcza tak znanych jak Piasek – tłumaczy Mateusz Sulwiński.
Jak zaznacza prezes Grupy Stonewall, znaczenie ma również fakt, że Piaseczny jest kojarzony raczej ze środowiskiem dość konserwatywnym, chociażby był zatrudniony w Telewizji Polskiej. Według aktywisty, "tym bardziej jego coming out jest bardzo cenny".
Czy wpłynie pozytywnie na sytuację osób LGBT+ w Polsce? Mateusz Sulwiński zauważa, że to na razie gdybanie, jednak są badania, które pokazują, że "im więcej znamy osób LGBT+, tym wyższy jest nasz stopień akceptacji postulatów tej społeczności".
Po pierwsze, bądź życzliwy
"Cała tęczowa rewolucja nie polega na tym, by wiedzieć, 'kto jest…', lecz na tym, by sami zainteresowani/e swobodnie o tym mówili. (...) Zrozumienie różnicy pomiędzy , a samym Piaskiem mówiącym, że piosenka o miłości do mężczyzny jest piosenką o nim – jest kluczowe dla naszej emancypacji. Bo nasze milczenie jest podstawą dyskryminowania nas. Jeśli przestaniemy milczeć, skończy się nasza dyskryminacja. Chodzi o to, by jak najwięcej z nas przestało milczeć" – czytamy na Facebooku magazynu "Replika".
Ale jak prawidłowo zareagować, gdy osoba z naszego otoczenia przełamie owo milczenie? Jak podkreśla Mateusz Sulwiński z Grupy Stonewall, "w przypadku czyjegoś coming outu – jak w przypadku wszystkich innych sytuacji w życiu – należy kierować się po prostu zasadami dobrego wychowania i wzajemnej życzliwości oraz wewnętrznym instynktem, który podpowiada nam, co jest dobre, a co złe".
– Warto podziękować za zaufanie, którym obdarzyła nas osoba ujawniająca nam swoją tożsamość. Ale nie zawsze: czasami nie jest to dla tej osoby znaczące wydarzenie, tylko coś zupełnie oczywistego, bo jest już ona wyautowana przed większością osób w swoim otoczeniu – mówi w rozmowie z naTemat.
I dodaje: – Wszystko zależy od sytuacji, kontekstu i okoliczności, jednak zawsze należy reagować z życzliwością.
Kiedy udzielamy wsparcia młodzieży, prowadzimy szkolenia lub mówimy o temacie coming outu, przez wszystkie przypadki odmieniamy świadomą zgodę. Kładziemy ogromny nacisk na to, że każdy powinien ujawnić się wtedy, kiedy czuje się z tym ok, czyli czuje się bezpiecznie i uważa, że nic mu nie zagraża. Andrzej Piaseczny nie jest tutaj żadnym wyjątkiem: jest jednym z wielu. Zrobił coming out na swoich własnych warunkach.
Mateusz Sulwiński, Grupa Stonewall
Jeśli ktoś nie miał dotąd do czynienia z gejem, lesbijką lub osobą transpłciową (lub nie wie, że miał z nią do czynienia) albo osoby LGBT kojarzyły mu się z pewnego rodzaju egzotyką, to po coming oucie Piaska będzie musiał się skonfrontować z tymi przekonaniami. Być może połączy te dwie kropki i zobaczy, że gej to niekoniecznie "rozkrzyczany" aktywista, który chodzi po ulicach wielkiego miasta z tęczową flagą, ale również osoba, którą on bardzo dobrze zna z telewizji.