W tym roku Chiny uruchomią osiemdziesiąte biuro China Central Television (CCTV) poza granicami swojego państwa. W styczniu jedno z nich zaczęło swoją działalność w Polsce. Co interesuje Chińczyków w Polsce? Dlaczego wybrali nasz kraj na siedzibę swojego biura? Jak jesteśmy postrzegani przez Państwo Środka? naTemat poprosiło o odpowiedzi korespondentkę CCTV w Polsce – Chen Xi (30 lat), która już od samego początku zaskakuje otwartością i swoim zamiłowaniem do polskiej literatury.
Tomasz Zielonka Zacznijmy od początku, powiedz, skąd jesteś, gdzie się urodziłaś?
Chen Xi
Pochodzę z Chin. Miasteczko, w którym się urodziłam jest na południe od Szanghaju. Miałam jakieś dwie godziny drogi do Szanghaju.
Miasteczko?
No tak, około miliona czterystu tysięcy mieszkańców (śmiech), ale tak mówimy, że to miasteczko(śmiech).
Ale wiem, że uczyłaś się w Pekinie, jak daleko jest z miejsca, w którym mieszkałaś do Pekinu?
Do Pekinu miałam tysiąc siedemset kilometrów.
Tysiąc siedemset kilometrów!? To niewiarygodne, zdarzało ci się wracać do domu?
No tak. Na studiach podróż do domu zajmowała mi całą noc, ale teraz mamy takie pociągi, że ta sama podróż zajmuję około pięciu godzin.
(od tej pory do końca naszej rozmowy myślałem tylko o mojej ostatniej podróży pociągiem relacji Warszawa-Gdańsk, jakieś 350 kilometrów i ponad sześć godzin spędzonych w pociągu)
Jak to się stało, że znalazłaś się w Warszawie, skąd zainteresowanie Polską?
Jak to się stało? Na początku, osiem lat temu zaczęłam studiować język polski. Wtedy byłam w najlepszej szkole językowej w Chinach ,czyli w Pekińskim Uniwersytecie Języków Obcych. Dzisiaj można uczyć się tam 38 języków obcych, ale polska katedra jest jedną z najstarszych na tej uczelni. Moja profesorka studiowała w Polsce w latach pięćdziesiątych.
To była Polka , czy Chinka?
Chinka. W jej czasach Chiny miały bardzo dobre stosunki z Polską, potem trochę gorsze, no a teraz znowu jest nie najgorzej (śmiech).
Ale dlaczego akurat język polski?
Wszystko zaczęło się, kiedy miałam osiemnaście lat, nie wiedziałam wtedy, że język polski jest taki trudny. Dowiedziałam się po pierwszym roku nauki (śmiech). To chyba jeden z najtrudniejszych języków na świecie.
Pytasz, dlaczego? Najważniejsza była dla mnie kultura. Fascynowała mnie. Uważam, że polska kultura jest bardzo ciekawa, stara , hmm… bogata. Nie tylko literatura, ale muzyka, nauka, chociaż dla mnie najważniejsza była wtedy literatura. Moja nauczycielka tłumaczyła Wisławę Szymborską na język chiński, kiedy otrzymała w 1996 roku Nagrodę Nobla. Potem czytałam… zaczynało się „Litwo ojczyzno moja „ (śmiech). Czytałam też Chłopów, Pana Tadeusza, Ogniem i Mieczem , strasznie podobała mi się ta książka, chyba najbardziej ze wszystkich.
Po chińsku, czy po polsku?
Nie, wtedy jeszcze po chińsku, ale po polsku czytałam np. Lalkę.
Ojej, straszne nudy.
Tak, tak (śmiech),ale z perspektywy Chin, było to dla mnie zaskakujące, że mieliście tylu noblistów. W kraju, gdzie jest tak mało ludzi, jest tyle bogactwa. I według mnie, tym bogactwem jest ta literatura.
No właśnie, jak to jest, że taka potęga, jak Chiny zainteresowały się takim małym krajem, jak Polska? Otworzyliście tutaj swoje biuro Centralnej Telewizji Chińskiej. Dlaczego, skąd to zainteresowanie?
Tak. Chiny, Państwo Środka, kiedyś w historii były największym krajem na świecie. Dzisiaj , pomimo tego, że dalej jest to duży kraj, to nasza percepcja się zmienia. Teraz chcemy poznawać nowe kultury, ludzie chcą wiedzieć więcej. Interesuje ich to, co dzieje się poza Chinami, w innych zakątkach świata. Już 5 lat temu CCTV zaczęła organizować swoje biura na całym świecie, w tym roku otworzyliśmy biuro w Polsce. Uważamy, że Polska jest znaczącym krajem europejskim i jednym z liderów krajów Europy środkowo-wschodniej. Przy wyborze wzięliśmy pod uwagę między innymi to , że na całym świecie od 2008 roku szaleje kryzys, a wy radzicie sobie całkiem nieźle. Uważam osobiście, że wasz region będzie rozwijał się szybciej niż inne. Uważam, że są tu nowe możliwości.
Ile biur CCTV jest w tym momencie na całym świecie?
W tym roku liczba ta osiągnie ponad osiemdziesiąt biur. W Europie są oczywiście te stare ośrodki typu Anglia, Francja, Rosja, ale też Hiszpania, Polska, Serbia, Ukraina. Otwieramy też biura na innych kontynentach Afryka, obie Ameryki .
Jakie informacje o Polsce interesują ludzi w Chinach?
Pracę zaczęłam od stycznia tego roku. Na razie widzę, że to, co najbardziej interesuję centralę w Chinach, to wydarzenia kulturalne. Pamiętam, że największe zainteresowanie moich kolegów z Chin wzbudziły zdjęcia nakręcone w Krakowie w jednej z restauracji, gdzie ludzie jedli, pili, bawili się, tańczyli. Ludziom to się podoba, chcą widzieć, jak żyją ludzie w innych krajach.
Czy informacje dotyczące gospodarki w Polsce są interesujące dla Chińskiego odbiorcy?
W zeszłym roku w Chinach był wasz prezydent, wiem, że podpisał umowy gospodarcze ale nie znam szczegółów. Wiem też, że były problemy z jedną z firm budowlanych. Firmy chińskie muszą się ciągle uczyć, jak działać na terenie Unii Europejskiej.
Tak, w Polsce głośno było o firmie Covec, która budowała jeden z odcinków autostrady A2, niestety nie udało się ukończyć tego przedsięwzięcia do końca. Czy te informacje były jakoś komentowane w Chinach?
To jest skomplikowana sprawa . Takie sprawy oczywiście źle wpływają na naszą współpracę. Błędy, według mnie, były po obu stronach. Pamiętam, że w zeszłym roku w dużym czasopiśmie Global News powstał artykuł o handlu chińskich spółek z zagranicą w ogóle. Tekst ten miał około pięć tysięcy chińskich znaków, to był naprawdę ogromny artykuł. Autor opisywał tam na jakie trudności napotykają chińskie firmy w kontaktach z Unią Europejską, ale też w Afryce i innych kontynentach. Problemy, na które napotykają chińskie firmy na całym świecie, to przede wszystkim problemy kulturowe i zwyczajowe. W różnych krajach, różne rzeczy robi się zupełnie inaczej. My Chińczycy cięgle musimy się uczyć, zdobywać doświadczenia. Myślę, że będzie coraz lepiej. Chiny mają naprawdę dobrą technologie, czy to w budownictwie, czy w innych dziedzinach. Chińskie firmy chcą inwestować, ale ciągle uczymy się jak.