Wszystko ma swój początek. Nie inaczej jest w przypadku Miesiąca Dumy, który obchodzimy właśnie w czerwcu. Osoby ze środowiska LGBTQ+ świętują wówczas swoje dni – dni w sprzeciwieniu nierównościom i celebracji miłości bez względu na orientację czy płeć. Iskrą dającą początek Pride Month, jaki znamy dzisiaj, były zamieszki w Stonewall, do których doszło pewnego pozornie spokojnego, letniego wieczoru (jeżeli można tak to ująć).
Dlaczego w czerwcu obchodzimy Miesiąc Dumy (Pride Month)?
W nocy z 27 na 28 czerwca w 1969 roku w nowojorskim barze Stonewall, w którym obsługiwane były osoby ze społeczności LGBTQ+, doszło do zamieszek z policją.
W XXI wieku Miesiąc Dumy obchodzony jest hucznie przez wszystkich tych, którzy utożsamiają się z którymkolwiek ze słów stojących za literami LGBTQ+. Początkowo akronim składał się z czterech liter "LGBT", co po kolei odnosiło się do trzech orientacji seksualnych innych od heteroseksualizmu (lesbijek, gejów i biseksualistów) oraz do jednej tożsamości płciowej (transpłciowości), która była przeciwieństwem cispłciowości. Po latach do czteroliterowego skrótowca dołączyły także inne mniejszości, takie jak osoby niebinarne czy interpłciowe.
Zanim jednak na całym świecie – wzdłuż i wszerz – zaczęto organizować demonstracje zwane Paradami Równości, ludzie ze środowiska LGBTQ+ nie mieli własnego święta, a ich orientację bądź tożsamość płciową traktowano na równi z przestępstwem, chorobą wymagającą leczenia psychiatrycznego lub czymś, co należy wytępić za pomocą pseudonaukowej terapii konwersyjnej.
W dzisiejszych czasach stale przychodzi nam do głowy niepocieszająca myśl: "Nie wierzę, że w XXI wieku wciąż muszę walczyć o swoje prawa?". Droga, którą osoby LGBT+ starają się utorować przyszłemu pokoleniu ludzi sobie podobnych, nie jest niestety usłana różami, i przez homofobicznych fanatyków nigdy nie była.
W Polsce wystarczy spojrzeć na protest z sierpnia zeszłego roku, gdy na Krakowskim Przedmieściu policja pałowała demonstrantów, którzy sprzeciwiali się aresztowaniu Margot, niebinarnej aktywistki z kolektywu Stop Bzdurom. Owe wydarzenie określono nawet mianem "Polskiego Stonewall". Aby zrozumieć lepiej sens tego porównania, należy cofnąć się o ponad pięć dekad do nowojorskiej dzielnicy Greenwich Village.
W lata 60. w Stanach Zjednoczonych rozwinął się ruch hippisowski, a to oznaczało, że za sprawą "dzieci LSD" pokojowe protesty były na porządku dziennym. Społeczność LGBT również wychodziła na ulicę, żeby sprzeciwić się choćby kubańskim obozom pracy i reedukacji dla lesbijek i homoseksualistów.
W tamtych czasach policja potrafiła zatrzymywać i karać osoby, które nosiły ubrania niezgodne z konserwatywnym wzorcem dwóch płci. Do osób nieheteronormatywnych i transpłciowych zwracano się często w sposób pejoratywny słowami "dewiant" czy "transwestyta". W gazetach codziennych potrafiły pojawiać się nagłówki i zdjęcia z ich imionami oraz nazwiskami.
Ludzie ze środowiska tworzyli wspólne domy, które miały zapewniać schronienie osobom LGBT. Na gościnę w takich miejscach mogły liczyć zarówno lesbijki, jak i geje oraz osoby transpłciowe. Aglomeracją takich ośrodków był Manhattan. To tam mieściła się dzielnica Greenwich Village, a w niej słynny już pub Stonewall Inn.
Stonewall Inn był barem, w którym obsługiwano zwłaszcza nieheteronormatywnych gości. Podobne kluby zrzeszające osoby LGBT w Nowym Jorku rzadko kiedy nie były zarządzane przez mafię. Miejscówka na Greenwich Village także należała do własności typów spod ciemnej gwiazdy.
W latach 60. homoseksualizm był legalny w stanie Nowy Jork, ale State Liquor Authority posiadający koncesję na wydawanie odpowiednich licencji na alkohol odmówił przyznania takowej zgody klubom, w którym serwowano napoje alkoholowe gejom.
Klub Stonewall Inn udawał prywatną placówkę, ponieważ właściciele niepublicznych miejsc nie potrzebowali licencji na sprzedaż alkoholu. Dlatego też wokół podobnych placówek kręciło się życie towarzyskie społeczności LGBT+. Na dodatek mafia sowicie płaciła policjantom za milczenie i rzadsze najazdy na klub.
Aż do nocy z 27 na 28 czerwca 1969 roku. Niezapowiedziany patrol policji wszedł do baru z nakazem rewizji, zastając na miejscu ponad 200 osób. Część ludzi w ucieczce ruszyło w stronę okien i drzwi, ale bez większego powodzenia. Funkcjonariusze poprosili wszystkich o ustawienie się gęsiego w kolejce i przygotowanie dowodu w celu potwierdzenia tożsamości.
Tamtego wieczoru transpłciowe kobiety i drag queens odmówiły policjantom pójścia z nimi do radiowozu w ramach aresztu. Podczas rewizji znaleziono w barze 28 skrzynek piwa i kilka butelek wysokoprocentowego alkoholu. Ludzi raz wypuszczano z baru, raz wypychano za drzwi siłą, a tłum, który gromadził się przed wejściem do lokum, zaczął szydzić z policjantów, machać do nich i teatralnie pozdrawiać.
Świadkowie tego zdarzenia twierdzą, że mimo żartów, czuć było, że coś większego wisi w powietrzu. Nagle ktoś rzucił w radiowóz butelką, a tłum 150 osób stojących na dworze zaczął przekazywać sobie informację o tym, że rzekomo wewnątrz baru policjanci biją resztę gości. Po zamieszkach w mediach rozeszła się nawet plotka, że to Marsha P. Johnson, zasłużona transpłciowa aktywistka i sexworkerka, posłała pierwszą cegłę w kierunku policjantów, co miało przyczynić się do bójki między obiema stronami konfliktu.
Cegła okazała się być mitem, a początek zamieszek wziął się ponoć stąd, że jedna z zatrzymywanych osób wykrzyczała do tłumu retoryczne pytanie: "Będziecie tak stać?".
Gdy napięcie sięgnęło zenitu, funkcjonariusze zagrozili, że użyją broni. Co więcej, do tłumu protestujących dołączyły osoby z pobliskich pubów gejowskich. Łącznie pod Stonewall zgromadziło się ponad tysiąc ludzi. Na budynkach dookoła można było przeczytać między innymi napis: "Gay power!".
Drugiego dnia w ponownych zamieszkach udział wzięło aż 2000 osób. Do walki z tłumem przysłano 400 policjantów. W kolejnych dniach siła protestów zmalała, a konflikt na linii środowiska LGBT i policji ucichł.
Zamieszki w Stonewall wywarły ogromny wpływ na późniejsze i obecne środowisko osób transpłciowych i nieheteronormatywnych na całym świecie. Ludzie ze społeczności LGBT zaczęli łączyć swoje siły i otwarcie manifestować swoje prawa. Dokładnie rok po czerwcowym incydencie w Chicago zorganizowano pierwszy marsz spod szyldu Gay Liberation, który w kolejnych latach przerodził się w Paradę Równości.
Czerwiec stał się Miesiącem Dumy, ponieważ to właśnie wtedy osoby LGBTQ+ z dumą wspominają odwagę gości Stonewall Inn., którzy sprzeciwili się policyjnej opresji.