„Idę po piwo” magiczne zaklęcie, które sprawia, że towarzystwo podczas przyjacielskiej posiadówy nagle się ożywia. Najpierw przy składaniu zamówienia, a następnie żeby przedyskutować preferencje każdego z uczestników. „Tylko nie ciemne – za dużo procentów”, „Dla mnie wszystko jedno, byleby było zimne”, „Broń Boże nie w puszce!”. Każdy ma jakąś własną teorię na temat piwa i tego jak się powinno je wybierać, a jak podawać. Pytanie, które z nich są uzasadnione, a które można włożyć między bajki. Czas rozprawić się z piwnymi mitami raz na zawsze.
Chmiel jest bardzo ważnym, ale jednak dodatkiem, a nie podstawą piwa. Można zrobić piwo bez chmielu. Miano kluczowego składnika zarezerwowane jest dla słodu, czyli skiełkowanych, a następnie wysuszonych ziaren zboża, najczęściej jęczmienia. To ze słodu bierze się cukier, który jest potem przez drożdże piwowarskie przerabiany na alkohol. I to słód wpływa przede wszystkim na smak i zapach piwa. A tak w ogóle – 90% piwa to woda.
Stąd dowiesz się wszystkiego, co powinieneś wiedzieć o składzie piwa.Chcesz podrażnieniem i bólem gardła wymówić się od odpowiedzi na niewygodne pytanie? Napij się lodowatego piwa. Mówiąc poważnie – zbyt niska temperatura, niedostosowana do gatunku, spłaszcza piwo, zabija smaki i aromaty, jakimi ono dysponuje. Niweczy
pracę browarnika i powoduje utyskiwania, że piwo nie spełnia naszych oczekiwań. Pamiętajmy, że określona temperatura dla poszczególnych gatunków to nie kaprys producenta, ale sposób na wydobycie z każdego piwa jego charakterystycznych walorów smakowych. Oczywiście zalecenia ekspertów nieco się od siebie różnią, ale najogólniej można powiedzieć, że jasne piwa powinny być zimniejsze, a te ciemne, które mają zwykle bardziej złożony smak – cieplejsze.
Najzimniejsze pijemy piwa typu lager. Jednak temperatura bliska zeru wydaje się odpowiednia chyba tylko dla lagerów amerykańskich. 4-7 stopni to dobra temperatura dla piw pszenicznych, niemieckich pilsnerów i ciemniejszych lagerów. Piwo typu Ale lubi klimaty między 7 a 10 stopni. Najcieplejsze powinny być piwa typu stout, mocne Ale, Bałtyckie Portery, IPA i Saison – nawet do 12 stopni.
To drugie ma jakoby metaliczny posmak, który tak naprawdę jest zapachem, odczuwanym tylko przy piciu bezpośrednio z puszki. “Ślepe testy” dowodzą, że po przelaniu piwa do kufla właściwie nie jesteśmy w stanie zidentyfikować rodzaju opakowania.
Jeśli chodzi o ochronę zawartości przed niekorzystnym wpływem światła i tlenu, to puszka sprawdza się o wiele lepiej, łatwiej natomiast reaguje na zmianę temperatury otoczenia, co nie jest korzystne podczas przechowywania. Owszem, niektórzy uważają, że butelka ma w sobie więcej klasy, ale jest jeden aspekt, który jednoczy zwolenników szkła i aluminium – ekologia. Nieważne, puszka czy butelka – pusta i tak musi trafić do odpowiedniego pojemnika na segregowane odpady.
Nic bardziej błędnego. Wyróżniamy dwie rodziny piw – tzw. górnej i dolnej fermentacji. Zależy to od rodzaju użytych drożdży, które przerabiają zawarty w beczce cukier na alkohol. W górnej, tradycyjnej, historycznie pierwszej stosowanej fermentacji drożdże znajdują się na powierzchni i potrzebują wyższych temperatur do pracy. Tak powstają piwa „ale”. Fermentację dolną opracowano zaś dopiero w XIX wieku. W tym przypadku drożdże osiadają na dnie zbiornika, a fermentacja odbywa się w temperaturze do 12 stopni. Piwa powstające w ten sposób to rodzina „lagerów”.
Owszem, piwo, jak każdy alkohol, ma kalorie bezlitośnie określane przez dietetyków jako „puste”. Półlitrowy kufel piwa to od 200 do 300 kcal w zależności od gatunku i zawartości alkoholu. Wystarczy jednak spojrzeć na kaloryczność innych napojów…
Jednak „nic w nadmiarze” jak mówił Pitagoras. Tym bardziej, że piwo wzmaga apetyt. Towarzyszące mu tuczące przekąski oraz brak ruchu szybko przełożą się na powiększenie obwodu w pasie. Pite w rozsądnych ilościach piwo może być korzystne dla organizmu. Zawiera bowiem błonnik, który pomaga w utrzymywaniu w ryzach poziomu złego cholesterolu, a także witaminy i sole mineralne.
Docenia się moczopędne działanie piwa oraz wysoką zawartość magnezu, którego obecność w organizmie może zapobiegać tworzeniu się kamieni żółciowych i nerkowych. Natomiast jeśli cenimy sobie subtelne przyjemności stołu i szykujemy właśnie wieczór dla znajomych, warto wiedzieć jakie piwa z jakimi potrawami skomponują się idealnie.
Jest to informacja nieprawdziwa, kolor piwa nie ma żadnego związku z zawartością alkoholu. Przykładowo ciemne piwo czeskie ma 4,2% alkoholu, podczas gdy jasne belgijskie saison 5- 7 %. Za ilość „procentów” w piwie odpowiada ilość zawartego w nim ekstraktu, a nie jego kolor. Ekstrakt to ilość cukru użytego jeszcze przed fermentacją. Przyjmuje się, że ilość % alkoholu, to połowa ekstraktu wyrażonego w %.
Oto kolejny mit. Piwo nie zawsze musi być przejrzyste. Istnieją piwa niefiltrowane, w których, można powiedzieć, treść ma przewagę nad formą. Mniej elegancki wygląd rekompensują degustującym pełniejszym i bardziej treściwym smakiem z wyraźnym nutami drożdży i chmielu, który nadaje też specyficzną goryczkę piwu. Niefiltrowane piwo zawiera również więcej witamin i składników mineralnych. Natomiast pozostawienie osadów skraca żywotność piwa, dlatego kupując butelkę takiego piwa, należy sprawdzić termin przydatności do spożycia. Pamiętajcie również, że „niefiltrowane” to nie to samo co niepasteryzowane.
Nie ma możliwości, by dolać wody do kega. Metalowa beczka jest bezpośrednio podłączana do nalewaka, nie ma technicznie możliwości dolania do niej wody. Wrażenie, że piwo jest rozwodnione, może być spowodowane podawaniem piwa w zbyt niskiej temperaturze, przez co piwo traci wyrazistość smaku. Zmrożenie piwa zmniejsza wyczuwalność bukietu smakowego trunku.
Mitów na temat piwa jest oczywiście więcej i warto się z nimi rozprawić. Nie dla snobizmu czystej wiedzy i erudycji, ale przede wszystkim dla siebie. Dla poszerzenia swoich piwnych horyzontów i świadomego odkrywania nowych smaków zapoznaj się z
mapą piwa.