
Reklama.
Ten pojedynek dobitnie pokazał, jak odbiór sportowego widowiska może zmienić przekaz, który pojawia się poza murawą i który polaryzuje dwie strony, prowadząc do ich konfrontacji. Węgierscy nacjonalistyczni fani przybyli do Monachium, by pokazać Europie swoją "legendarną siłę". Niemieccy gospodarze postanowili powitać ich tęczą, by zaprotestować w ten sposób przeciw łamaniu nad Dunajem praw społeczności LGBTQ+.
Włączyła się do tego konfliktu UEFA, która nie zgodziła się na podświetlenie Allianz Areny w kolorach tęczy. Europejska federacja chciała w ten sposób oddzielić sport od dyskursu niezbyt z nim związanego, dolała tylko oliwy do ognia. Władze Monachium udekorowały miasto na tęczowo, a kibicom pod stadionem rozdawano tęczowe flagi i proporczyki.
Tymczasem węgierscy nacjonaliści, którzy stanowili sporą siłę w grupie fanów przybyłych za swoją drużyną - ale nie byli większością, co istotne - przedefilowali przez miasto w asyście policji. Barczyści, łysi, ubrani na czarno, z symbolami swoich organizacji, które uchodzą za skrajne i owiane są złą sławą. Pozwalam sobie nie wymieniać nawet ich nazw, bo budzą moje obrzydzenie.
W Monachium spotkali się nie tylko z miastem "ubranym" na tęczowo, ale i z kontrmanifestacją w kolorach tolerancji. Na stadionie było podobnie, a wszystko zaczęło się już w trakcie hymnów. Podczas hymnu Węgier młodzieniec z tęczową flagą przedarł się na murawę, by przedefilować przed drużyną gości. Szybko został spacyfikowany i wyprowadzony poza stadion. W rewanżu gdy grano hymn Niemiec, nacjonaliści odwrócili się do murawy plecami.
W trakcie gry również się działo i to nie tylko na murawie. Przebieg meczu - dwa razy na prowadzenie wychodzili Węgrzy - sprawił, że zagotowało się w sektorze z kibicami gości, a do akcji wkroczyła niemiecka policja. Najpierw nakazując zakładanie maseczek i utrzymanie dystansu społecznego, zgodnie z przepisami czasów pandemii.
Później interweniowano, gdy pojawiły się obawy, że napierająca grupa może przerwać siatkę otaczającą sektor i przedostać się na murawę. To działo się po pierwszej bramce, przy drugiej przed sektorem Węgrów stał już kordon policji. I tak było do końca meczu. Gorąco było pod bramką Manuela Neuera, grającego z tęczową opaską kapitana, który był cały mecz lżony przez gości.
W pewnym momencie wydawało się, że może dojść do konfrontacji na trybunach, ale rozpalone głowy w porę ostudziła ulewa, która przeszła nad miastem i którą odczuli sami piłkarze na murawie.
UEFA, która zablokowała pomysł podświetlenia Allianz Areny, zdecydowała, by umorzyć dochodzenie ws. opaski niemieckiego bramkarza i manifestacji o charakterze politycznym. Wydała oświadczenie, że wspiera tolerancję oraz różnorodność, ale to wszystko było mocno spóźnione.
Niemcy szybko zareagowali, podświetlili największe stadiony w Niemczech, w tym zbudowany przez władze III Rzeszy na igrzyska w Berlinie Olympiastadion. A w Monachium po burzy i ulewie wyszło słońce. Ciekawe, czy pojawiła się też tęcza?