Na Filipinach doszło do wybuchu wulkanu Taal w prowincji Batangas. Władze zarządziły ewakuację mieszkańców z zagrożonych obszarów. Wulkan wyrzucił w powietrze ogromny pióropusz gazów i pary, co udało się uwiecznić na nagraniach.
Do eksplozji wulkanu Taal doszło w czwartek 1 lipca. Na razie trudno powiedzieć, że możliwe są kolejne wybuchy. – To na razie tylko jedno zdarzenie, jest za wcześnie, aby to stwierdzić – podkreślił Renato Solidum z filipińskiego Instytutu Wulkanologii i Sejsmologii.
Instytut udostępnił w mediach społecznościowych efektowne nagranie, na którym widać wybuch, napędzany parą bez towarzyszącego mu wulkanicznego trzęsienia ziemi. Na powierzchnię wydostało się mnóstwo gazów i popiołu.
Na razie agencja rządowa ogłosiła alarm trzeciego stopnia w pięciostopniowym systemie ostrzegania. To oznacza, że "magma jest blisko lub na powierzchni, a jej aktywność może prowadzić do niebezpiecznej erupcji za kilka tygodni."
Taal to jeden z najmniejszych aktywnych wulkanów na świecie. Znajduje się około 50 kilometrów na południe od Manili, stolicy Filipin. Hermilando Mandanas, gubernator prowincji Batangas wyliczył, że do tej pory z zagrożonych terenów ewakuowano prawie 15 tys. osób. To w sumie około 3,5 tys. rodzin.
Warto zaznaczyć, że ostatni wybuch wulkanu Taal miał miejsce w 2020 r. Ewakuowano wtedy setki tysięcy ludzi, były też ogromne utrudnienia w ruchu lotniczym. Do jednej z najbardziej tragicznych w skutkach erupcji doszło w 1911 r. Zginęło wtedy około 1300 osób.