Świat może nam zazdrościć. Tłumy kibiców i święto na trybunach podczas ME. Jak to możliwe?
Krzysztof Gaweł
16 września 2021, 20:58·6 minut czytania
Publikacja artykułu: 16 września 2021, 20:58
15 tysięcy fanów w Krakowie, ponad 10 tysięcy w Gdańsku i 11 tysięcy w Katowicach. Jak to możliwe, że w czasie pandemii koronawirusa Polska organizuje wielką imprezę sportową, wpuszczając komplet fanów na trybuny? O kulisach organizacji mistrzostw Europy, które są bezpieczne i które stały się wzorem dla innych państw opowiedział naTemat Wojciech Czayka, dyrektor Pionu Międzynarodowego oraz członek Wydziału Kontaktów Międzynarodowych polskiej federacji siatkarskiej.
Reklama.
Mistrzostwa Europy siatkarzy, które od początku września odbywają się w Polsce, Czechach, Finlandii oraz Estonii, powoli dobiegają końca. Na trybunach nie brakuje kibiców, atmosfera jest wspaniała i znów możemy doświadczać sportowego święta, które pamiętamy sprzed czasów pandemii. Co ważne, tylko w naszych halach pojawił się komplet kibiców i tylko u nas wyrażono zgodę na pełną frekwencję. Inni współorganizatorzy mogli wpuścić jedynie 50 procent fanów. Jak to możliwe?
– Jeżeli chodzi o kibiców, to sprawa była dość prosta. Od początku pandemii na bieżąco monitorujemy wszystkie dokumenty i zarządzenia dotyczące organizacji imprez masowych, a przede wszystkim tych sportowych. W tym okresie przepisy jasno mówią, że możemy zapełnić trybuny do 75 procent, a pozostałą część osobami, które są zaszczepione – tłumaczy naTemat Wojciech Czayka, dyrektor Pionu Międzynarodowego PZPS oraz członek Wydziału Kontaktów Międzynarodowych polskiej federacji.
– Na etapie sprzedaży biletów, co dzieje się tylko internetowo, zbieraliśmy deklaracje kupujących, czy są zaszczepieni. Zgodnie z tym, na co pozwala nam prawo, czyli na deklarację: tak lub nie. W ten sposób, gdy poziom sprzedaży biletów osobom zaszczepionym osiągał 25 procent pojemności hali, mogliśmy sprzedawać bilety do ich wyczerpania. Z deklaracji kupujących bilety wynika, że osób zaszczepionych jest w hali ponad 50 procent – zdradził nam nasz rozmówca.
Mecze Polaków w Krakowie i Gdańsku oglądało z trybun po kilkanaście tysięcy fanów, sporo kibiców przychodziło też na inne mecze, zwłaszcza te fazy pucharowej w Ergo Arenie. Komplet 11 tysięcy fanów śledzić będzie w katowickim Spodku półfinały i walkę o medale. Czesi żałowali, że nie mogą wpuścić większej liczby kibiców, ale nie pozwoliło im na to prawo.
– Mamy zapełnione całe hale, a na pozostałych frekwencja jest taka, jak to bywało zawsze. Mecze półfinałowe i finałowe są całkowicie wyprzedane. W stosunku do innych gospodarzy mistrzostw nasze przepisy są liberalne i jesteśmy mniej rygorystyczni – tłumaczy nam ekspert. Wojciech Czayka stoi za organizacją m.in. pamiętnych MŚ siatkarzy w 2014 roku, czy turniejów Ligi Światowej, World Grand Prix, Ligi Narodów i poprzednich edycji ME w Polsce.
Jak w praktyce wyglądają działania, które mają zapewnić bezpieczeństwo podczas tegorocznego czempionatu?
– Kibice są wpuszczani przez bramki, gdzie ochrona prosi o zakładanie maseczek. Tak samo już wewnątrz obiektu, gdy wchodzą na trybuny. Dodatkowo spiker powtarza komunikat i przypomina o noszeniu maseczek i dezynfekcji rąk. Staramy się wypełniać w stu procentach regulacje związane z pandemią, choć ciężko jest przy takiej liczbie ludzi każdemu zwrócić uwagę. Ale robimy to, gdy ludzi jest na trybunach mniej – opowiada nam Wojciech Czayka.
Osobna kwestia to ochrona gości, którzy do Polski przybywają z całej Europy. Tutaj też obowiązują specjalne procedury. – Drużyny i oficjele CEV mają specjalny regulamin covidowy. Przy przekraczaniu polskiej granicy muszą pokazać negatywny test PCR lub paszport covidowy. Dochodzi do tego podział na kraje Schengen i poza tą strefą. Co ważne, udział w mistrzostwach Europy zwalnia ich z obowiązkowej kwarantanny, to jest regulowane specjalnymi przepisami. To zawodnicy, działacze, sędziowie czy dziennikarze sportowi.
– Wszyscy dostali od nas zalecenia i przechodzą co 48 godzin szybkie testy. Nie tworzyliśmy specjalnej bańki, każdy zna zasady, na jakich żyje się w Polsce i prosimy, by się do nich stosował zdroworozsądkowo. Wszystko jest proste i bardzo przejrzyste. Polaków z kolei obowiązują inne przepisy, bo wszyscy podlegamy nie tylko przepisom sanitarnym, ale też prawa pracy – zaznacza nasz rozmówca.
Każdy biorący udział w turnieju musi wypełnić online prosty formularz, który ma ułatwić zapewnienie właściwej ochrony przed COVID-19. – Przed wydaniem akredytacji na turniej wypełnić trzeba specjalną ankietę i później opieramy się na oświadczeniu zawartym w tejże ankiecie. Wypełnić ją muszą wszyscy, od siatkarzy, sędziów i dziennikarzy po każdą osobę, która pracuje przy organizacji turnieju. Tam jest odpowiednie miejsce, gdzie można również zadeklarować, czy jest się zaszczepionym, czy nie.
– Jeśli wydarzy się tak, że ktoś zauważy u siebie objawy zakażenia koronawirusem, powinien zgłosić się do lekarza i przekazać taką informację organizatorom ME. Ufamy, że każdy będzie tego przestrzegał. Jak do tej pory funkcjonuje to bez zarzutu, nie mieliśmy żadnego przypadku wykluczenia kogoś z mistrzostw z powodu koronawirusa – nie kryje radości Wojciech Czayka. Faktem jest, że do tej pory nie było żadnego przypadku zakażenia, turniej przebiega bez żadnych problemów.
A co się stanie, gdy ktoś się jednak zakazi COVID-19?
– W takim przypadku zawodnik czy osoba pracująca przy turnieju kierowana jest na test PCR i poddawana izolacji. W przypadku pozytywnego testu u zawodnika można dokonać roszady w składzie, CEV dopuszcza pięć zmian medycznych z powodu COVID-19 w trakcie trwania mistrzostw Europy. Zakażony siatkarz jest na bieżąco testowany, jeśli uzyska wynik negatywny, federacja może dokonać zwrotnej zmiany w składzie – tłumaczy organizator.
Polska po raz kolejny jest w świecie siatkówki i sportu w ogóle dawana jako wzór organizacji imprezy. Wydarzenia, w którym bierze udział kilkadziesiąt tysięcy fanów i kilkaset osób pracujących przy jego organizacji. Co sprawia największą trudność?
– Zebranie wszystkich na obowiązkowe testy, bo to tłum ludzi. W samym Krakowie, podczas pierwszej części turnieju, to było ponad 150 członków drużyn, a przecież byli też oficjele, sędziowie czy spora liczba dziennikarzy. Staramy się testy przeprowadzać tak, żeby były dla naszych gości jak najmniej kłopotliwe – opisuje Czayka.
– Mamy firmę, która się tym zajmuje i świetnie sobie radzi, choć pamiętamy, że liczba zespołów przeprowadzających testy jest ograniczona. Robimy więc testy u jednych w hotelu po śniadaniu, a u innych po porannym treningu. Logistyka tych działań to dla nas nowość, robimy to pierwszy raz i radzimy sobie coraz lepiej – cieszy się nasz fachowiec, od tego rok szef Komisji Organizacji Wydarzeń Sportowych w europejskiej federacji (CEV).
Sporo kontrowersji wzbudziła organizacja Ligi Narodów we włoskim Rimini, gdzie drużyny i osoby pracujące przy turnieju na ponad miesiąc zamknięto w „bańce”.
– Tak przeprowadzony turniej nie wchodził w rachubę. Rozważaliśmy wiele wariantów organizacji mistrzostw Europy, robimy to od lat i nie było to dla nas wielką trudnością. Ale czy mieliśmy budować zasieki pod każdym z hoteli, by nikt nam nie uciekł podczas turnieju z izolacji? – pyta retorycznie Wojciech Czayka.
– To był najsłabszy punkt tego rozwiązania, a kto upilnuje tylu ludzi przez dwa tygodnie? Sportowcy coraz lepiej radzą sobie z obostrzeniami, dbają o przepisy sanitarne i nie mamy z nimi żadnych problemów – nie kryje dumy nasz rozmówca.
– Musieliśmy dostosować wymagania CEV w stosunku do organizacji mistrzostw do realiów polskiego prawa. Mamy system, w którym możemy monitorować wszystkich uczestników mistrzostw i dzięki temu jesteśmy w stanie zareagować. Jeśli ktoś źle się czuje, ma objawy zakażenia, choćby wysoką temperaturę, to kierujemy taką osobę na szybki test. Dla bezpieczeństwa. Dbamy o to, żeby nikomu z nas nic złego się nie stało –
Co ciekawe, podwaliny pod organizację dużego turnieju w czasie pandemii kładziono jeszcze w przed rokiem. – Rok 2020 był dla nas bardzo pracowity, bo to wtedy szukaliśmy rozwiązań dotyczących sytuacji pandemicznej i organizacji meczów. Testowaliśmy je podczas meczów towarzyskich, pamiętając też o tym, że jako związek mamy zobowiązania, których realizacja była trudna przez wszystkie ograniczenia i odwołanie kolejnych rozgrywek.
– Podeszliśmy do kwestii organizowania meczów zdroworozsądkowo, przepisów dotąd nie było, a myśmy ich bardzo potrzebowali. Musieliśmy coś zrobić. Skontaktowałem się z Głównym Inspektorem Sanitarnym, który delegował do rozmów z nami dyrektora Departamentu Epidemiologii i Bezpieczeństwa Granic – opowiada nam Wojciech Czayka.
– Poproszono mnie o stworzenie regulaminu imprezy w oparciu o obecne przepisy sanitarne. Stworzyłem taki dokument, odbyły się konsultacje oraz konstruktywna dyskusja i tak powstawały przepisy, które pozwoliły na przeprowadzenie kolejnych meczów i tegorocznych mistrzostw Europy – zdradził nam ekspert.
W efekcie inne europejskie federacje zapożyczyły od nas rozwiązania i sam regulamin, dostały gotowy wzór i dostosowały go do przepisów krajowych. – Istota jest bardzo prosta, staramy się każdy mecz przeprowadzić bez przeszkód i zadbać o bezpieczeństwo każdego, kto bierze w nim udział. Nasze działania zostały docenione, bo pandemia mocno zweryfikowała także biznes sportowy. Udało się nam znaleźć rozwiązania, teraz jest już o wiele łatwiej – zakończył Wojciech Czayka.
W sobotę w katowickim Spodku rozpocznie się finałowa faza polskich mistrzostw Europy. Najpierw Polacy zmierzą się ze Słowenią (godzina 17:30), a później Serbowie sprawdzą się z Włochami (godzina 21:00). W niedzielę starcie o brązowy medal, a na zakończenie zmagań finał siatkarskich mistrzostw Europy 2021.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut