Zwykle młodzi chłopcy chcą zostać astronautami, rycerzami lub strażakami. Jacek Sutryk, jak zdradził kiedyś jego brat, chciał zostać prezydentem Wrocławia. I został. Jest na dodatek najbardziej aktywnym w mediach społecznościowych włodarzem miasta w Polsce. Na ile i czy w ogóle jego wizerunek jest wiarygodny?
Justyna, wrocławianka z wyboru, obserwuje prezydenta Jacka Sutryka na Instagramie z wielką przyjemnością. – Niestety nie miałam okazji poznać go osobiście, natomiast sprawia dla mnie wrażenie osoby bardzo otwartej, autentycznej, życzliwej i zainteresowanej ludźmi – mówi.
– Cenię pana Jacka za to, że angażuje się w sprawy ważne dla społeczeństwa (czarny protest, wsparcie osób LGBT, mniejszości ukraińskiej czy kwestie związane z zakazem aborcji), nie boi się o tym otwarcie mówić, czy pisać. Pokazuje na bieżąco, co się dzieje we Wrocławiu, jakie inwestycje są prowadzone, remonty, przebudowy. Prywatnie jako osoba rodzinna, towarzyska, lubiąca sport i zwierzęta – kontynuuje.
Opowiada też, jak od prezydenta otrzymała... życzenia urodzinowe. – Jako ciekawostkę mogę dodać, że mimo swoich wielu obowiązków związanych z pracą prezydenta miasta znalazł chwilkę czasu, żeby odpowiedzieć na prośbę wysłaną przez mojego partnera w sprawie życzeń urodzinowych. Reakcja była bardzo szybka i pozytywna. Dostałam kilka ciepłych słów z życzeniami od samego pana prezydenta. Dla mnie jak najbardziej postawa na plus.
Justyna jest jedną z 47 tysięcy obserwujących profil Jacka Sutryka na Instagramie i jedną z blisko 157 tysięcy osób na Facebooku. Żaden inny prezydent (łącznie z Rafałem Trzaskowskim, który Sutryka bije w liczbie obserwatorów) nie jest tak aktywny w mediach społecznościowych, jak Jacek Sutryk.
Obserwatorzy na bieżąco, przez samego prezydenta, informowani są o postępach inwestycji we Wrocławiu, w tym również tych bardzo przyziemnych, jak budowa chodników czy przejść dla pieszych. Towarzyszą mu podczas treningów, spotkań z mieszkańcami, pikników i prywatnych spotkań rodzinnych. Podczas pandemii codziennie czytał dzieciom bajki, a także gotował i rapował.
Do ratusza przygarnął także porzuconego na dworcu PKS (rasowego) kota, któremu nadano imię Wrocek. Ten nie tylko towarzyszy prezydentowi w pracy, ale nawet dorobił się własnego Instagrama (15,5 tys. obserwatorów). Dziennie Jacek Sutryk potrafi dodać 5 wpisów na Instagramie, do tego poprowadzić live'a i opublikować kilka relacji. Drugie tyle (a nawet więcej) pojawia się na Facebooku. Do tego jeszcze oczywiście Twitter. Na brak kontaktu obserwatorzy nie mogą narzekać.
A na co mogą? Albo należałoby zadać pytanie, czy w ogóle mogą? To kwestia budząca wiele kontrowersji, ponieważ prezydent (i nie jest to już nawet tajemnicą poliszynela) blokuje niewygodnych użytkowników, podobnie jak posłanka Krystyna Pawłowicz.
Do sprawy blokowania prezydent odniósł się w Rozmowie Dnia Radia Wrocław. Odpowiedział, że owszem, robi to, "jeśli ktoś zachowuje się w sposób niewłaściwy".
– Mam prawo dobierać sobie tych, którzy w sposób uczciwy rozmawiają o sprawach miasta i Polski. I tak będę robił. Ja zawsze mówię tym, którzy są niezadowoleni, nie chcą oglądać Sutryka biegającego na Facebooku, albo coś innego im się tam nie podoba, bardzo zapraszam serdecznie na miejskie portale. Tam są te wszystkie informacje także zawarte. Po co się męczyć i oglądać Sutryka na jego profilu? – stwierdził.
A jakie zachowanie jest niewłaściwe? Tego prezydent nie wyjaśnił, ale bardzo często blokowane są osoby, które pytają o (budzącą od lat zainteresowanie) orientację seksualną prezydenta czy takie, co zrozumiałe, które są wulgarne. Ale czy tylko te?
Pytanie na ten temat pojawiło się na facebookowej grupie "Zablokowani przez prezydenta Sutryka" i tu "zachowaniem niewłaściwym" okazało się zwyczajne zadawanie niewygodnych pytań. Kilku userów zbanowano za te o sprzedaż zabytkowego basenu olimpijskiego, kogoś innego za pytanie, dlaczego busy wożące niepełnosprawne dzieci do szkoły nie mogą korzystać z buspasów.
Na czarną listę trafiła też osoba, która zwróciła uwagę, że przed podniesieniem flagi Polski ta dotykała ziemi (a nie powinna), z kolei sam administrator profilu, Rafał Pietrzak, mówi, że on trafił na czarną listę, bo jako radny osiedlowy zapytał, dlaczego prezydent nie chce spotkać się od roku z jego radą.
– Dostałem bana, bo na odpowiedź o brak czasu przypomniałem mu, że przez ten rok intensywnie spotykał się z młodzieżą szkolną i przedszkolną. Od tego czasu już ponad dwa lata jestem zablokowany – dodaje.
Blokowane, co również jest zrozumiałe, są także osoby które po prostu zachowują się po chamsku. Na tym jednak często się nie kończy. Prezydent odpisuje na komentarze w identycznym tonie, czego przykładem może być ten, w którym komentator pisze, że odmawia mu tytułu prezydenta miasta. Sutryk wyzywa go za to od "żałosnego człowieczka, który sobie może...".
Jak sam jednak powiedział o sobie w rozmowie z dziennikarzem Pawłem Gołębskim, sposób na prowadzenie dialogu z mieszkańcami jest jego autorskim:
W ratuszu jest bladym świtem, co potwierdza na przykład zdjęciami z joggingu, bo w ten sposób (między innymi) przemieszcza się do pracy. O siódmej rano jest już pierwsza narada, ale próg ratusza Jacek Sutryk przekracza godzinę wcześniej.
– On jest absolutnie, k..., pracoholikiem! Potrafi siedzieć w ratuszu do nocy i o szóstej rano być z powrotem – mówił w prywatnej rozmowie jeden z jego bliskich współpracowników, dodając, że dla miasta i mieszkańców taki prezydent jest idealny. Choć praca z nim to nie bułka z masłem. To z kolei potwierdzają byli współpracownicy, którzy nazywają go zakrzyczanym furiatem, który nie przebiera w słowach.
– W komentowaniu nikt nie jest w stanie go zatrzymać ani powstrzymać, zwłaszcza że prezydent mieszka sam, a wiele z najbardziej niewybrednych komentarzy swego czasu było pisanych przez niego nocą. Krążyła nawet po urzędzie taka legenda, że biuro prasowe ma nocne dyżury w pilnowaniu Sutryka i tego, czy za bardzo go nie ponosi – dodaje były współpracownik.
Bo prezydent ma dwa oblicza – życzące dobrego dnia z uśmiechem i kotem Wrockiem na kolanach oraz zimne, surowe i pozbawione szacunku czy samokrytyki.
Jakim człowiekiem jest prawdziwy Jacek Sutryk? Na bazie jego medialnej aktywności trudno to ustalić. Miał być człowiekiem byłego prezydenta Rafała Dutkiewicza, ale po objęciu prezydentury odciął się od "dziedzictwa" swojego poprzednika. Zamiast wielkich wydarzeń jak organizacja Mistrzostw Europy w Piłce Nożnej, Igrzysk Sportów Nieolimpijskich, bycia Europejską Stolicą Kultury czy budowania gigantycznych inwestycji, Jacek Sutryk buduje chodniki, robi live'a z otwarcia nowej pętli autobusowej i dodaje filmik, jak kot Wrocek pije wodę z karafki w jego gabinecie.
Jest prezydentem, który, w przeciwieństwie do swojego poprzednika, zszedł z cokołu i daje się "dotknąć" zwykłemu Kowalskiemu. Można go spotkać na spacerze, w autobusie, porozmawiać, zrobić selfie, czy zostać w miły sposób pozdrowionym. Jak jednak zwraca uwagę jeden z wieloletnich wrocławskich dziennikarzy: — Cała ta sylwetka, a w zasadzie pomieszanie dobrego wujka z aroganckim, bezkompromisowym egotykiem, rodzi pytanie, na ile, i czy w ogóle, prawdziwy jest tak dwulicowy prezydent. Czy to człowiek z krwi i kości, z wadami i zaletami, którego czasem ponosi, ale zna się na rzeczy, a może hologram lub memiczna karykatura? I czy nie znajdzie się w kolejnej kampanii człowiek, który powie: Fajnie, że budujemy drogi i chodniki, kochamy zwierzęta i rowery, ale nie samym chlebem żyje człowiek. Róbmy rzeczy małe, ale nie stańmy się jedynie nieźle funkcjonującą prowincją.
To, czy Jacek Sutryk jest wiarygodny, ocenią mieszkańcy w kolejnych wyborach samorządowych. Choć jednej rzeczy z pewnością na koniec kadencji nikt nie będzie mógł mu zarzucić – że przez cztery lata nic nie robił. Na to wszystko jest cały Instagram dowodów.
Reklama.
Jacek Sutryk
Prezydent Wrocławia
Ja nie przeczytałem stosów podręczników jak to wypada albo przystoi politykowi. Tym bardziej, że ja też czasem łamię pewne konwenanse i zdarza mi się być za mało parlamentarnym, dlatego się do polityki nie do końca nadaję.