22 września, czyli pierwszy dzień astronomicznej jesieni, kojarzy nam się przede wszystkim z pożegnaniem lata, coraz krótszymi i chłodniejszymi dniami. Z drzew zaczynają spadać liście, a my sięgamy po zalegające na dnie szafy swetry. Kiedyś jednak ta data była okazją do świętowania. Pleciono wieńce, a biesiadom nie było końca. Jak kiedyś świętowano przesilenie jesienne?
Noc z 22 na 23 września to noc równonocy jesiennej. Niegdyś, przede wszystkim na polskiej wsi, data ta była okazją do celebrowania. Tradycja sięga dobre kilka wieków wstecz. Święto słowiańskie związane z równonocą jesienną wywodzi się jeszcze z czasów przedchrześcijańskich.
Niegdyś jednak wszystkie te okazje były celebrowane nieco później. Dożynki funkcjonowały też pod inną nazwą. "Wieniec", "wyżynki" czy "obrzynki" to tylko niektóre z nich. Święto określano też jako "wieńcowe" czy "okrężne", a na Śląsku opolskim funkcjonowało ono pod nazwą "żniwniok".
Dożynki obchodzone były w pierwszy dzień jesieni. Po zbiorach dziękowano Bogu za dobry rok i proszono o obfite plony w następnym. Święto, które znamy w takiej formie, jaką ma obecnie, składa się z dwóch staropolskich zwyczajów: okrężnego oraz dożynek.
Dawne zwyczaje
"Obrzynki" były przede wszystkim okazją do zabawy. Folwarczna tradycja rozwinęła się w XVI wieku. Po zakończonych zbiorach najpierw wspólnie się modlono i dziękowano za dobre plony, a potem balowano do samego rana. Gospodarz dożynek wyprawiał huczną ucztę dla żniwiarzy.
Jedną z najbardziej znanych tradycji było plecenie wieńca. Stąd też oczywiście inna nazwa święta – "wieńcowe". Z pozostawionych na polu zbóż, kwiatów, traw i owoców wito piękne złote wianki. Niegdyś w środku sadzano koguta, małe gąski lub kaczęta, które też miały symbolizować urodzaj.
Potem niosła go na głowie najlepsza żniwiarka, otoczona przez parobków i kolorowo przybrane inne żniwiarki. Za nią szedł cały orszak, który zmierzał do domu gospodarza. Tu świętowano, a ziarna, które spadły z wieńca zasiewano na następny rok. Sam wianek natomiast był przechowywany w stodole do nowego siewu.
Inną tradycją było pozostawienie pasa nieskoszonego pola. Na Mazowszu i Podlasiu nazywano je "przepiórką", we wschodniej części Mazowsza "brodą", w okolicach Poznania "pępęm", a w Małopolsce "kozą". Na kresach wschodnich była to zaś urocza "perepełka". Pozostawiona kępa miała zapewnić urodzaj na przyszły rok i być wyrazem wdzięczności.
Z czasem tradycja trochę przycichła, ale za to świętowali już nie tylko chłopi. Zaczęto organizować dożynki gminne, parafialne i powiatowe. Wraz z postępem przestano tak hucznie celebrować wiejskie święto, ale w niektórych miejscach, gdzie tradycja żniwiarska wciąż jest żywa, można na nie natrafić.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut
Zygmunt Gloger w "Encyklopedii staropolskiej" o dwóch tradycjach:
"Okrężne, biesiada rolnicza w jesieni po sprzątnięciu wszystkich zbiorów, czyli po 'okrążeniu' pól, skąd i nazwa okrężnego powstała. Okrężne tem się różni od dożynków, że dożynki oznaczają dożęcie oziminy i przyniesienie wieńca gospodarzowi z pola do domu. Okrężne zaś jest zabytkiem uczt jesiennych, znanych w przeszłości wielu narodom, wyprawianych po sprzątnięciu z pola wszystkich plonów".